Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
OBAMA ,WUJ WALERY I ŻYDOWSKA DZIEWCZYNKA
Wysłane przez ryszard czarnecki w 28-01-2025 [08:13]
Dokładnie dziś mija 9 rocznica symbolicznej dla mojego kraju, ale także dla mojej rodziny pewnej uroczystości w Waszyngtonie. W ramach amerykańskich obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, w obecności prezydenta USA Baracka Obamy, w siedzibie ambasady Izraela pośmiertnie uhonorowano medalem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” polskie małżeństwo Walerego i Maryli Zbijewskich.
Walery Zbijewski to rodzony brat mojej babci ze strony mamy -Franciszki ze Zbijewskich Bielińskiej. Był moim ciotecznym dziadkiem ,ale utarło się w rodzinie ,żeby mówić o nim per „Wuju”- tak, jak mówiła ,moja śp. Mama. Wraz z wujem pośmiertnie uhonorowano również jego żonę Marylę, de domo Prosnak, pianistkę. Wujostwo podczas okupacji niemieckiej ukrywali pięcioletnią Polkę żydowskiego pochodzenia. Była to córka znajomych jeszcze z okresu II Rzeczypospolitej Żydów, państwa Fersterów ( on miał na imię Mieczysław). To właśnie o niej, kilkuletniej Elżuni Wilk oraz odwadze Walerego i Maryli Zbijewskich mówił w przemówieniu 27.01.2016 roku prezydent Obama.
Ciekawe, że wuj Walery z którym miałem dobry kontakt , nigdy jakoś nie opowiadał o swoim i wujenki Maryli wojennym bohaterstwie. Czy dlatego, że uważał ,iż o oczywistych odruchach, postawach, zrachowaniach mówić nie wypada? A przecież opowiadał mi wiele rzeczy z historii. Godziny z nim były o tyle wyjątkowe, że w przeciwieństwie do innych dorosłych traktował mnie nie jak dziecko, nie pytał " co słychać w szkole" ,tylko mówił o historii czy po prostu o życiu . Do mnie 8-10 latka -jak do osoby dorosłej.
Wuj Walery jako licealista, wraz z całą swoją klasa poszedł bić się o niepodległość i granice Państwa Polskiego z Armią Czerwoną. Na ćwiczeniach okazało się, że świetnie strzela i tak został niespodziewanie dla siebie strzelcem wyborowym. Opowiadał jak zabił „swojego” pierwszego wroga. Był to też- jak on- strzelec wyborowy tyle, że sowiecki. Wuj wypatrzył go na dzwonnicy kościoła,gdy strzelał do naszych. Po pół wieku od tego wydarzenia mówił do mnie rzeczy, których wtedy nie rozumiałem ,a pojąłem wiele lat później. Gdy zabił tego czerwonoarmistę pomyślał „zabiłem człowieka”."Ale to był bolszewik"- zdziwiony zwróciłem się do wuja. Jednak wuj w niewiele starszym od siebie żołnierzu sowieckim widział człowieka...
Gruntownie wykształcony, po doktoracie we Francji( z zakresu ekonomii na Uniwersytecie w Grenoble) pracował w II RP na bardzo wysokim stanowisku w NBP. Uwielbiał grać w tenisa – grał na tyle dobrze, że potrafił dojść do finału ogólnopolskich turniejów.
Był przedstawicielem polskiej patriotycznej inteligencji, której rzezi dokonali podczas II Wojny światowej : wróg ze Wschodu i wróg z Zachodu.
Do dzisiaj żyje trzech jego wnuków : w Polsce Kamil i Witek Zbijewscy, a w USA Wojtek Zbijewski. No i ja ,wnuk cioteczny, jakże dumny z takiego przodka...
Felieton ukazał się na portalu "Wprost"