Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Faszystowska orda, czyli czym jest Rosja
Wysłane przez Tezeusz w 26-11-2024 [08:44]
Faszyzm w roSSji bandyckiej, pełnej morderców, złodziei, gwałcicieli oraz ludobójców co określiła rezolucja ONZ i międzynarodowe Sądy przyciaga uwagę świata cywilizowanego wskazując jak Federacja Rosji ostro skręca w faszyzm o czym poświeciłem już 2 materiały:
https://naszeblogi.pl/71875-ro...
https://naszeblogi.pl/71838-ro...
Oto zapowiedziany kolejny materiał tym razem nie mego autorstwa celem poszerzenia wiedzy na ten ważny temat. Materiał jest moim zdaniem bardzo ciekawy i wart zapoznania się z nim by stawić opór agenturze roSSyjskiej oraz rusofilom.
RoSSja jak faszystowska orda na podstawie materiału Andrzeja Talagi z dnia 2 listopada, 2023 cytuję :
https://wei.org.pl/2023/aktual...
"Badacze i komentatorzy nie mogą uzgodnić, czym właściwie jest dzisiejsza Rosja, jaki panuje w niej ustój, jaki system władzy. Tymczasem od dobrego opisu rosyjskiego systemu zależy zrozumienie, jak się ona zachowa, czyli, jaka będzie i jej, i nasza przyszłość.
Nowy carat, totalitaryzm, neo-komunizm, faszyzm, tyrania, autokracja, kapitalizm państwowy, mafia, demokracja sterowana, państwo policyjne, a nawet nowa orda – to tylko niektóre z określeń używanych do opisu systemu politycznego Rosji. Po tej obfitości terminologicznej widać, jaki jest z tym problem. Wszystkie określenia po trosze pasują, ale żadne nie oddaje istoty rzeczy. System rosyjski wydaje się bowiem ewoluować, kluczowe jest zatem w co się właśnie przekształca, bo nie ulega wątpliwości, że agresja na Ukrainę i przeciągająca się wojna uruchomiła albo przyspieszyła głębokie procesy ustrojowe.
Neo-carat? Jaki carat, skoro nie ma w Rosji władcy z Bożej łaski ani mechanizmu monarszej sukcesji? Jest tylko tyran rządzący za pomocą uległej administracji i aparatu przymusu. Totalitaryzm? Nie do końca, skoro Rosjanie krytyczni wobec reżimu mogą po prostu wyjechać za granicę, a nawet od czasu do czasu odwiedzać kraj i włos im z głowy nie spada? Ba, pomimo represji w Rosji nadal mogą działać niezależni dziennikarze krytyczni wobec Putina i wojny, choć ich zasięgi są znikome. Neo-komunizm? Ależ nikt z obozu rosyjskiej władzy nie nawiązuje do komunizmu, przeciwnie – jest on potępiany jako ideologia, która zniszczyła wielką Rosję. Chwalony i stawiany na piedestały jest sowiecki imperializm, a nie komunizm. To różnica. Faszyzm? Mamy wprawdzie wodza, ale nie ma faszystowskiej ideologii; narracja reżimowa jest wolna od rasizmu, nawet Ukraińców przedstawia nie jako istoty gorszego sortu, a biedny, bratni naród, który dostał się pod rządy nomen omen faszystów z ekipy Zeleńskiego. Co więcej, Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną do Rosji, nie są prześladowani ani społecznie piętnowani. Po Moskwie można dziś bezpiecznie jeździć samochodem na ukraińskich numerach na przykład z Kijowa. Mamy w Rosji niewątpliwie ideologię wodzowską, ale nie faszystowską w czystej postaci.
Taką krytyczną wyliczankę można ciągnąć, ale niech wystarczy tych kilka przykładów, by pokazać, że proste terminy mało pasują do rzeczywistości. W Rosji, jak zwykle, nic do niczego nie pasuje, a przynajmniej nie pasuje do naszego, zachodniego aparatu poznawczego. I tak od wieków.
Putinizm prezydencki
W pierwszej dekadzie rządów Putina system rosyjski zdawał się wyglądać na coś w rodzaju technokratycznego autorytaryzmu i sterowanej demokracji[1]. Władza była w nim podzielona pomiędzy technokratów, wojsko i służby bezpieczeństwa. Na wzór dyktatur w Ameryce Łacińskiej w połowie XX wieku. Coś w rodzaju peronizmu do potęgi. Instytucje państwowe były w tym systemie słabe i skonfliktowane, konkurujące ze sobą o zasoby, co czyniło wysiłki zbudowania pełnej autokracji bezowocnymi. Putin nie był w tym systemie jedynowładcą, raczej moderował działania klik. Narodził się putinizm jako rosyjska odmiana peronizmu. Cechy tego systemu to: paternalizm, pozorna obrona prostego ludu przed oligarchami, kontrola społeczeństwa przez policję polityczną, wszechobecna korupcja na zasadzie kradnij i pozwól kraść.
Głową państwa był prezydent, wódz w rodzaju ludowego trybuna, ale nie jedynowładca. Można by nawet uznać ten układ za system prezydencki bez demokracji.
Początkowo putinowskie państwo pozwalało na w miarę swobodne działania gospodarce oligarchów i małego biznesu, z czasem jednak zacieśniało ich kontrole i stało się na scenie ekonomicznej graczem numer jeden. Ono i tylko ono wydawało koncesje na osobisty dobrobyt. Mogło zapewnić bogactwo, ale i je odebrać, czego najlepszym dowodem jest upokorzenie i uwięzienie Michaiła Chodorkowskiego.
Przed wojną na Ukrainie system rosyjski można by opisać także jako kapitalizm państwowy, w którym posiadanie władzy jest równoznaczne z posiadaniem bogactwa[2]. Symbolem tego mechanizmu pozostanie na długo ujawniona przez Aleksandra Nawalnego rezydencja Putina nad Morzem Czarnym. Władza w Rosji nie zarabia, ona sobie po prostu przywłaszcza zasoby, by trwonić je na pozbawione elementarnego gustu luksusy. Tak naprawdę w putinowskiej Rosji nie istnieje własność, a bogactwo i zasoby w prywatnych rękach są jedynie „dzierżawione”, niejako „wypożyczone” przez państwo, które może je w dowolnej chwili zabrać, nie oglądając się na prawo, obyczaj czy protesty.
Ta ustrojowa kombinacja miała też silne cechy autokracji. Rządził samodzierżawnie Jeden. Bez znaczenia, jaką sprawował funkcję. Do 2008 roku był prezydentem, potem premierem, a od 2012 roku znowu prezydentem. Zamiana była gwoździem do trumny dawnego systemu prezydenckiego, odtąd funkcja nie ma już żadnego znaczenia, Putin mógłby rządzić nawet jako kierownik poczty na Arbacie. Wszyscy i tak wiedzą – Jeden to on. Putnizm jako system rządów się skończył, choć Putin pozostał. Co się zatem narodziło?
Państwo policyjne
Inwazja na Ukrainę w 2022 roku spowodowała przejście Rosji z autokracji w dyktaturę[3]. Legitymizacją władzy stała się siła. Opozycja została spacyfikowana, media niezależne zlikwidowane, nasiliły się represje wobec wszelkich krytyków reżimu. Zmiany dotyczą także gospodarki, nastąpiła militaryzacja państwa, przemysł został przestawiony na tryb wojenny i działa pod ścisłą kontrolą służb specjalnych. Skalę militaryzacji pokazuje wzrost produkcji kluczowej dla prowadzenia wojny. Pomimo sankcji Rosja znacznie zwiększyła podaż stali, jej przemysł jest w stanie produkować 200 czołgów rocznie, a licząc wraz z remontami kapitalnymi maszyn ze składów armii, wypuszcza on na front już nawet 800 maszyn w dwanaście miesięcy[4].
Kluczowa w każdej dyktaturze jest policja polityczna, także w Rosji jej rola znacząco wzrosła. Wojsko i różne struktury bezpieczeństwa stały się głównym beneficjentem kasy państwa, konsumują już ponad połowę budżetu Federacji Rosyjskiej.
Państwo policyjne ma w Rosji głębokie korzenie, by wspomnieć choćby Opriczninę Iwana Groźnego z XVI wieku. Powstanie opresyjnego systemu rosyjskiego w odległej przyszłości (XVI–XVII wiek) przekonująco analizuje Aleksander Etkin[5]. Był on ograniczony, bo władza realnie kontrolowała ledwie fragment terytorium państwa, opozycjoniści wszelkiej maści łatwo mogli zbiec lub się ukryć, niemniej pierwsze kroki zostały zrobione, pierwsze doświadczenia zebrane.
Państwo policyjne z prawdziwego zdarzenia zaczęło wyłaniać się w latach 40. XIX wieku, otorbiło się w kolejnych dekadach, by w czasach Aleksandra III i Mikołaja II osiągnąć apogeum. Aleksander Łopuchin, szef Departamentu Policji w latach 1902–1905 zwykł mawiać, że los całej ludności Rosji zależy od widzimisię funkcjonariuszy policji politycznej. Wybitny znawca Rosji Richard Pipes twierdził nawet, że nastąpiła wówczas de facto zmiana ustroju z autokracji właśnie w państwo policyjne[6]. Policja stała się silniejsza od samego cara, choć działała w jego imieniu i w celu jego ochrony. Tuż przed końcem samodzierżawia Rosja poszła jeszcze dalej, zaczęła tworzyć system totalitarny. Sergiusz Zubatow, szef moskiewskiej Ochrany, uznał, że kontrolowanie społeczeństwa to za mało, policja polityczna zaczęła stymulować życie społeczne, tworząc związki zawodowe, spółdzielnie i kółka samopomocowe broniące praw robotników. Czyniła to w duchu tak postępowym, że zaczęto nawet mówić o socjalizmie policyjnym. To nie Feliks Dzierżyński, ale Zubatow, monarchista wierny caratowi do końca – po abdykacji Mikołaja II popełnił samobójstwo – był ojcem chrzestnym współczesnych policji politycznych świata.
Zmiany te wywarły tak głęboki wpływ na same podstawy państwa rosyjskiego, że Piotr Struwe, członek rządów Denikina i Wrangla już po upadku caratu twierdził wizjonersko, że gdyby reżim próbował się odrodzić, sięgnie najpierw po policję[7]. I odrodził się dokładnie tak, jak przewidział. Po raz pierwszy w postaci bolszewizmu, ponownie za Putina.
Biorąc pod uwagę, że w myśl obecnego prawodawstwa wojennego czynem przestępczym jest nawet samo użycie określenia „wojna” na konflikt w Ukrainie, a dosłownie każda krytyka władzy, nawet wyrażona słownie czy w formie indywidualnego protestu, nie zaś zgromadzenia, może być potraktowana jako wroga działalność agenturalna, określenie państwo policyjne wydaje się trafnie oddawać rzeczywistość. Rodzi się jednak pytanie, czy w Rosji faktycznie rządzi jeszcze Jeden, czyli Putin, czy już policja polityczna, jak za czasów Mikołaja II?
Dyskretny urok SS
System wodzowski oparty na policji z silnymi akcentami militarystycznymi, odwołujący się do misji narodowej, podkreślający wyższość kulturową swojego narodu, atakujący wreszcie otwarcie suwerenne państwo w imię własnej wizji świata bez oglądania się na prawo międzynarodowe, wydaje się dobrze pasować do definicji faszyzmu.
W rosyjskiej przestrzeni politycznej pojawiła się nawet symbolika para-faszystowska. Warto wspomnieć choćby słynną literę „Z”, pierwotnie stosowaną po prostu do oznaczenia zgrupowania bojowego Zachód (Zapad) atakującego Ukrainę, dość szybko jednak przyjętą jako symbol inwazji, a potem rosyjskiego militaryzmu w ogóle, który wyparł niemal w tej roli tzw. wstążki Świętego Jerzego.
Bardzo ciekawy trop faszystowski wskazał brytyjski tygodnik „The Economist”. Zauważył mianowicie ewidentne propagowanie faszyzmu poprzez wielokrotne emisje popularnego sowieckiego jeszcze serialu „Siedemnaście Mgnień Wiosny”[8]. Jego bohaterem jest agent Isajew podszywający się pod Standartenfuhrera SS Maksa Otto von Stirlitza. Esesman grany przez przystojnego, „aryjskiego” Wiaczesława Tichonowa, stał się tak popularny, że w sondażach potencjalni wyborcy widzieli go nawet w roli prezydenta Rosji; byli pytani nie o Tichonowa czy fikcyjnego Isajewa, ale o SS Standartenfuhrera Stirlitza! Latem 2022 roku pomnik Stirlitza w esesmańskim mundurze stanął przed siedzibą rosyjskiego wywiadu zagranicznego (SWR).
Aryjski wywiadowiec jest jednak raczej ciekawostką, bowiem Rosja nie musi importować faszyzmu z zachodu, ma własną tradycję faszystowską, choćby Związek Narodu Rosyjskiego, zwany popularnie czarną sotnią. Jego ideologia streszczała się do trzech haseł: samodzierżawia, prawosławia i ludowości. Jeden wódz (car), jedna religia państwowa, jeden naród (lud, bo arystokracja wzbudzała poważne wątpliwości co do swojej prawdziwej rosyjskości). Bojówki czarnej sotni działały pod osłoną policji politycznej, były wręcz jej narzędziem.
Faszyzm rosyjski już pod tą nazwą narodził się na emigracji pod wpływem swojego włoskiego odpowiednika. Jego głównym ideologiem był filozof Iwan Iljin zachwycający się Hitlerem. Nie odrzucił nawet tej fascynacji po wojnie, potępił tylko wypaczenia „wodza” – ateizm i zbrodnie, w szczególności Holocaust. Dzieło Iljina „Nasze Zadania” z 1950 roku jest dzisiaj rekomendowane przez rosyjską administrację jako kluczowa lektura dla urzędników państwowych. Nie bez powodu. Iljin pisze w nim, że demokracja i wolne wybory prowadzą Rosję do upadku, powinny zostać zastąpione przez silnego, narodowego przywódcę, dyktatora, który ocali państwo od chaosu. W 2005 roku ciało Iljina zostało sprowadzone z honorami ze Szwajcarii i pochowane w Rosji, ponoć Putin ufundował jego nagrobek ze swoich prywatnych zasobów.
Inny czołowy ideolog tego nurtu Wasilij Szulgin nakreślił ramy euroazjatyckiego faszyzmu wzorującego się na Mussolinim[9]. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ceniony na Kremlu teoretyk euroazjanizmu Aleksander Dugin jest w prostej linii kontynuatorem myśli Szulgina.
Mit eurazjatycki niewątpliwie odgrywa niebagatelną rolę w ideologii państwowej, pojawiają się nawet odważne publicystycznie przyrównania rosyjskiego systemu do mongolsko-tatarskiej ordy[10]. W procesie upadku i przepoczwarzania się rosyjski system polityczny miał wrócić do swoich głębokich korzeni, barbarzyńskiej organizacji wojennej bez granic i wyrazistej formy. Faszystowska neo-orda?
Smutna konkluzja
Dzisiejszy rosyjski system polityczny nie jest komunizmem, neo-stalinizmem ani faszyzmem w czystej postaci. Ewoluował z układu oligarchiczno-prezydenckiego poprzez autokrację do militarystycznej dyktatury o cechach faszyzmu i totalitaryzmu opartej na ideologii. Cementuje ją poparcie społeczne oparte na lęku, syndromie okrążania przez wrogów, który naród dzieli z rządzącymi.
Taki twór nie ma biegu wstecznego, musi iść naprzód albo upaść. Kroczyć od podboju do podboju, od represji do jeszcze większych represji. Kontrola nad społeczeństwem i agresja na arenie międzynarodowej będzie się pogłębiać. Przerwa, rozejm, czy to w wojnie, czy w represjach wewnętrznych, a nawet cofnięcie się może mieć tylko wymiar taktyczny.
Taki stan rzeczy niesie poważne konsekwencje dla Polski i innych państw położonych w pobliżu Rosji. Nie ma już powrotu do relacji z Moskwą opartych na racjonalnej kalkulacji, bowiem autokratyczna Rosja kierująca się podejrzanymi, ale jednak rozumnymi celami już nie istnieje.
Rozwiązaniem jest walka, aż do pokonania Rosji, aby nie mogła nabierać sił podczas chwilowych rozejmów, które niewątpliwie się pojawią. Pytanie tylko, czy społeczeństwa zachodnie są gotowe na taką cywilizacyjną konfrontację trwającą długie lata? Wydaje się, że nie, choć z drugiej strony już nie raz zachód potrafił zaskakiwać swoją zaciekłością w walce.
Koniec obecnej Rosji to upadek systemu bez biegu wstecznego. Raczej nie obali go społeczeństwo, prędzej już jego beneficjenci. Stanie się to, kiedy straty, jakie ponoszą wskutek polityki Putina, będą już trudne do zaakceptowania. Dla rosyjskiego tyrana najgroźniejszym przeciwnikiem są jego akolici, którzy marzą, aby się ponownie uwłaszczyć na majątku państwowym. Taki przewrót nie wprowadzi jednak demokracji, nastąpi najpewniej powrót putinizmu, ale już bez Putina, czyli układu równoważących się wielu ośrodków władzy, wliczając wojsko, oligarchę i służby. To dla Rosji optymalny scenariusz, możliwy do zaakceptowania także dla nas."
Kolejny materiał na ten ważny temat opracowywany jest w oparciu o dane IPN oraz publikacji : https://bibliotekanauki.pl/boo...