Pan Ryszard: "Nowe Panstwo" -wywiad z gen. Klemensem Rudnick

Przed 32 laty w „polskim” Londynie przeprowadziliśmy – wraz z Krzysztofem Turkowskim – rozmowę z jednym z nestorów polskiej imigracji niepodległościowej, a wcześniej bitnym żołnierzem RP gen. Klemensem Rudnickim. W tej opowieści, której pierwszą część mogli przeczytać Państwo w numerze wakacyjnym (7–8/2020) „Nowego Państwa”, są zarówno polska wielkość, polska duma, jak i szczypta polskiej goryczy, a także sposób na to, jak być szczęśliwym. Zapraszam, wraz ze współautorem rozmowy, do jednego z najciekawszych wywiadów, jakie przeprowadziłem w moim „dawnym”, dziennikarskim, życiu. Życzę inspirującej lektury.      
 
Wojnę zacząłem z pułkiem w Brygadzie Podolskiej, która była częścią Armii Kutrzeby. Przeszliśmy Poznań, szliśmy aż na Zbąszyń. Stamtąd się wycofaliśmy, gdyż nie było żadnej styczności z przeciwnikiem. Dopiero 12 września armia Kutrzeby weszła do walki. O tym, że brałem udział w bitwie nad Bzurą, dowiedziałem się dopiero z historii. Dla mnie to była zwykła walka z Niemcami – z generałem Klemensem Rudnickim rozmawiali Ryszard Czarnecki i Krzysztof Turkowski    

     Czy mógłby Pan opowiedzieć o Wyższej Szkole Wojennej? Osiągnięcia Szkoły to zasługa przede wszystkim wybitnego sztabowca i dowódcy, generała Kutrzeby. To był austriacki oficer. Saper. Światowej klasy oficer, jako sztabowiec. Prowadziliśmy wtedy gry wojenne. Były to z polecenia Naczelnego Wodza, ćwiczenia dla dowódców. Bardzo je lubiłem.  (...)



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze