Ostrzeżenie

Ostrzeżenie

„To pierwszy taki przypadek w historii”, orzekli entuzjaści dronów i militarni analitycy. Jaki? Ano Ukraińcom powiódł się atak przy użyciu bezzałogowca, którego celem był helikopter w locie. Zdarzenie zarejestrowano w rejonie walk toczonych w obwodzie kurskim, gdzie wtargnęły oddziały armii ukraińskiej. Trafiona maszyna to szturmowy Mi-28, będący na wyposażeniu wojsk rosyjskich.
Po prawdzie nie znamy losu helikoptera. Ujawnione nagranie kończy się w momencie uderzenia. Jak poważne uszkodzenia odniosła maszyna? Jej załoga przerwała lot? Śmigłowiec spadł? Mnożą się spekulacje, a solidnych dowodów brak, choć samo przechwycenie oczywiście jest sukcesem ukraińskich droniarzy.
Lecz nie o śmigłowcach i dronach chcę dziś pisać. Dla porządku dodam tylko, że rosjanie stracili we wtorek w obwodzie kurskim inny helikopter – niezwykle cenny dla nich Ka-52 (co akurat zostało dobrze udokumentowane).
—–
A teraz do sedna, czyli samej operacji w rosji. O co chodzi Ukraińcom, którzy wdarli się na głębokość kilkunastu kilometrów w przygranicznym pasie szerokim na 30 km (dla tych, którzy czytają o tej akcji po raz pierwszy: zaczęło się wczoraj, ZSU uderzyły z okolic Sumów, ukraińskie oddziały kierują się w stronę rosyjskiego miasta Sudża).
Nie wiemy, co „siedzi” w głowach ukraińskich planistów, możemy co najwyżej pospekulować. W tej chwili w obiegu jest kilka hipotez – wspomnę o nich i dorzucę też własne.
Wedle jednej, Ukraińcom chodzi o wyszarpanie skrawków rosyjskiego terytorium, by poprawić pozycję negocjacyjną podczas – i tu drugi element powziętego założenia – zbliżających się rozmów pokojowych. Nie brzmi to głupio, wszak obecnie znaczniej prościej jest zająć rdzennie rosyjskie tereny, niż próbować odbijać okupowane obszary Ukrainy (vide: sromotna porażka kontrofensywy na Zaporożu). Pewność siebie rosjan, którzy nie zabezpieczyli granicy z Ukrainą, bądź zabezpieczyli w niedostatecznym zakresie, oraz „krótka kołderka” armii federacji, pracują tu na korzyść ZSU. Gdzie słabość tej koncepcji? Ukraińcy nie posłali w bój patałaszej zbieraniny z tzw.: korpusu rosyjskiego (składającego się z „odwróconych” rosjan), a oddziały z własnych co najmniej dwóch elitarnych brygad – co sugeruje poważne zamiary.
No ale skala działań wciąż wydaje się mocno ograniczona – bierze w nich udział kilkuset żołnierzy, około 2-3 tys. koncentruje się w rejonie Sumów, ukraińskiego miasta będącego zapleczem operacji. Do zajęcia rosyjskiej Sudży to pewnie wystarczy, ale czy pięciotysięczne miasteczko to dość „ambitny” cel? Jego przejęcie byłoby dla rosjan propagandowym ciosem, ale los miejscowości w ewentualnych negocjacjach nie miałby moim zdaniem żadnego znaczenia. Nie udałoby się „przehandlować” Sudży i okolic za jakieś istotne dla Ukrainy i rozległe terytoria. A wymiana „jeden do jednego” (licząc powierzchnią) podważa sensowność przedsięwzięcia.
Chyba że Ukraińcy dopiero się rozkręcają, zadysponowane siły są znacznie większe (to, że nie ma ich jeszcze na miejscu, nie podważa sensowności takiego rozumowania), a plany dużo ambitniejsze. Mając w rękach Kursk (88 km od granicy), Kijów zyskałby solidny argument negocjacyjny. Tyle że taki scenariusz nie wydaje mi się prawdopodobny, wziąwszy pod uwagę szczupłość ukraińskich rezerw.
Z jeszcze innej perspektywy patrząc – latem zeszłego roku pięć tysięcy wagnerowców przewędrowało setki kilometrów do Moskwy, po drodze z marszu biorąc Rostów nad Donem. Oprychy mogły, a profesjonalne wojsko nie? Ale tu znów włącza się krytycyzm. Pamiętacie Krynki – przyczółek na wschodnim brzegu Dniepru, w okolicach Chersonia, trzymany przez wiele miesięcy przez Ukraińców? W trakcie walk o wieś zginęło i zostało rannych około czterech tysięcy ukraińskich żołnierzy, a i tak ZSU musiały opuścić pozycje. Zabito tam mnóstwo rosjan, zniszczono im setki sztuk sprzętu ciężkiego, ale przyczółek swojej roli nie spełnił (nie stał się punktem wyjścia dla większej operacji zaczepnej). Boje o Krynki uchodzą za jedną z najbardziej kontrowersyjnych operacji armii ukraińskiej; słusznie czy nie, niosą istotne wnioski. Otóż nie da się utrzymać wojska na nieprzyjaznym terenie bez odpowiedniego logistycznego wsparcia oraz parasola powietrznego. Spadochroniarzy, którzy bronili Krynek, dzieliła od swoich kłopotliwa wstęga Dniepru, a w powietrzu nie było żadnego sojusznika. Okresowo nie mieli czym walczyć, jak się rotować, ewakuować rannych, a w ostatnich tygodniach zmagań byli bezwzględnie wybombardowywani. Taki sam los mógłby spotkać „rajdowców” operujących w obwodzie kurskim. Być może ukraińska logistyka i lotnictwo podołałyby zadaniu, ale czy nie wiązałoby się to ze zbyt dużymi kosztami? Przecież wcale nie jest tak, że w Donbasie czy na Zaporożu Ukraińcy mają pełną kontrolę nad sytuacją. Tam, jakkolwiek skutecznie blokowani, to rosjanie posiadają inicjatywę operacyjną. No ale, na wojnie nie da się nie ryzykować – w którymś momencie tylko zuchwałe działania mogą przynieść upragniony (nawet jeśli umiarkowany) sukces.
A skoro o umiarkowaniu mowa – bardziej przemawia do mnie inna koncepcja. Ukraińcom może chodzić o „zrolowanie frontu”. Mam na myśli charkowski odcinek, otwarty w maju; rosjanie zostali tam pokonani, ale nie wyparto ich z kilku przygranicznych wiosek i ze zrujnowanego Wołczańska. Uderzenie z flanki, z groźbą wyjścia na tyłu okupujących fragmenty Charkowszczyzny rosjan, mogłoby ich zmusić do odwrotu. Co zyskaliby na tym Ukraińcy? Propagandowo sporo, mogliby bowiem ogłosić całkowitą klęskę rosyjskiej operacji charkowskiej, a ponowna deokupacja terenów na północ od Charkowa przyniosłaby ulgę miasteczkom i wsiom „przytulonym” do metropolii, będącym obecnie w zasięgu rosyjskiej artylerii. „Wyjęcie” do tego zadania kilku tysięcy żołnierzy elitarnych formacji nie wydaje się dużym kosztem. Po pierwsze, z uwagi na wspomniane efekty, po drugie, z założenia byłaby to operacja krótkotrwała, przerwana po wycofaniu się moskali z Charkowszczyzny.
Trzecia hipoteza – popularna zwłaszcza wśród (że tak to ujmę) „ukrainosceptyków” – kładzie nacisk na kwestie propagandowe. Przypisuje Ukraińcom brak zamysłu operacyjnego, całą akcję sprowadzając do chęci pokazania – swoim i światu – że „możemy i potrafimy atakować”. Ku pokrzepieniu serc, ewentualnie (w czym kryje się cień racjonalności), by wymusić większe dostawy zachodniego sprzętu – „bo zobaczcie, co my potrafimy nim zrobić!”. Wyjaśnień jest oczywiście więcej, ale szkoda mi na nie uwagi, wszak zwykle to – świadomy lub nie – (pro)rosyjski bulgot.

A teraz czas na moje własne hipotezy.
Nie da się wykluczyć, że ukraińskie uderzenie ma charakter wyprzedzający. O zagrożeniu obwodu sumskiego mówi się już od dawna, zwłaszcza po rosyjskim uderzeniu w rejonie Charkowa. Nie traktowałem poważnie doniesień o rosyjskich planach ponownej ofensywy przez Sumy na Kijów, bo moskale nie są to tego zdolni (nie mają dość sił). Ale „namieszanie” w regionie – tak jak namieszali niedawno na Charkowszczyźnie – już było i jest w ich zasięgu. No więc Ukraińcy postanowili pokrzyżować te plany – z własnej inicjatywy wejść w kontakt bojowy z jednostkami przeciwnika, wykrwawić je, a następnie wrócić na pozycje wyjściowe.
Analitycy zauważają, że odziały ZSU wsunęły się w obwód kurski jak nóż w masło, mając naprzeciw siebie tyłowe formacje, w tym tchórzliwych ahmetowców (którzy z miejsca dali nogę). Czyli nikt tam (po rosyjskiej stronie) nie sposobił się do rajdu na Sumy? No niekoniecznie – rosjanie wiedzą, że Ukraińcy mają zielone światło do używania zachodniej broni w przygranicznych obszarach rosji. Więc o ile jakiś czas temu mogli pozwolić sobie na koncentrację oddziałów przy samej granicy, teraz już nie mogą – bo dalekonośna i precyzyjna zachodnia artyleria przemieliłaby je, zanim jeszcze zaczęłyby atakować Ukrainę. Ta hipoteza zakłada więc, że rosjanie niebawem rzucą do walki większe siły, teraz skoncentrowane kilkadziesiąt kilometrów od granicy. Sądząc po docierających do mnie informacjach, tak właśnie się dzieje.
I na koniec scenariusz według mnie najbardziej prawdopodobny (tak długo, jak mamy do czynienia z ograniczonym rozmachem działań).
Najpierw jednak odrobina wprowadzenia. Ukraińcy boją się wizji zamrożonego konfliktu – „wojny sporadycznej”, toczonej „od czasu do czasu”, cechującej się „falowymi wzmożeniami”. Z rozmów, jakie przeprowadziłem w ostatnich tygodniach, wyłania się obraz tych lęków. Ma on dwie zasadnicze składowe – pierwsza wiąże się z ryzykiem rosyjskich ataków rakietowo-dronowych, druga dotyczy akcji pacyfikacyjnych, przeprowadzonych na niewielkim obszarze w rejonie linii rozgraniczenia/frontu/granicy. „Oni nie dadzą nam spokoju. Co jakiś czas uderzą w którąś z naszych elektrowni lub wpadną, żeby zniszczyć kolejne miasteczko, jak Wołczańsk”, oto istota tych wizji.
Podzielają je zwykli ludzie, podzielają wojskowi i politycy. Nie da się wykluczyć, że operacja w obwodzie kurskim to sposób na redukcję zagrożeń. Na pokazanie, że „my też potrafimy się odgryźć, uważajcie!”. Siły Zbrojne Ukrainy po wielokroć udowodniły, że są w stanie atakować z powietrza elementy krytycznej infrastruktury nawet w głębi rosji. Teraz – w myśl tej hipotezy – zamierzają udowodnić, że są w stanie z powodzeniem penetrować przygraniczne terytorium przeciwnika. Nie na zasadzie krótkotrwałego rajdu w wykonaniu kilkudziesięcioosobowego komanda, ale w realiach liczniejszej i dłuższej obecności.

https://bezkamuflazu.pl/
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Pers

09-08-2024 [12:57] - Pers | Link:

Łomatko...
To już teraz heroje będą parli na Moskwę i dalej na Władywostok.
Sie porobiło :))

Obrazek użytkownika Kaczysta

09-08-2024 [15:39] - Kaczysta | Link:

dachowiec
Się porobiło
John znów nasrał wam sowieckie onuce na łeb
I co nadal go zwalniasz ruski frajerze?

Ale najlepsze że znów ci pysk zamknął

Obrazek użytkownika Tezeusz

10-08-2024 [07:51] - Tezeusz | Link:

@ Pers
"To już teraz heroje będą parli na Moskwę i dalej na Władywostok."
Nie becz jak tłuką twoich idoli..BRAWO UKRAINA

Obrazek użytkownika u2

09-08-2024 [14:08] - u2 | Link:

***odziały ZSU wsunęły się w obwód kurski jak nóż w masło, mając naprzeciw siebie tyłowe formacje, w tym tchórzliwych ahmetowców (którzy z miejsca dali nogę).***

Ukry pokazują światu, że Rosja jest ... bezbronna. Jak zaleje w końcu Rosję żółta fala wraz z pomocą sąsiadów Rosji, to z Rosji nie będzie czego zbierać :-)

Obrazek użytkownika Adam66

09-08-2024 [16:22] - Adam66 | Link:

@[14:08] - u2
No i może doczekamy się wreszcie tej polsko-chińskiej granicy na Uralu...

Obrazek użytkownika u2

09-08-2024 [20:20] - u2 | Link:

Pożyjemy, zobaczymy.

Rosjanie dali się uwieść snom o potędze, ale budowanej na wojnie. Przez wieki im się udawało. Przez 5 wieków powiększyli swoje terytorium 50 razy. Apogeum mieli w 19 wieku, ale już w 20 wieku zaczęli się kurczyć. Przede wszystkim demograficznie, ale i terytorialnie.

Zamiast się reformować wybrali na wodza skrytobójcę, który mógł przejść do historii, jako ten który zdobył Krym i Donbas, ale raczej pójdzie na śmietnik historii jak Hitler.

Obrazek użytkownika marsie

09-08-2024 [22:10] - marsie | Link:

Coś tu słabo cosik ostatnio, poczytajcie:
https://biuletynnowy.blogspot.com
Pozdrówka!
 

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

09-08-2024 [23:26] - Alina@Warszawa | Link:

JAKIE STRATY LUDZKIE MIAŁ ZSRR PODCZAS II WOJNY, KTÓRĄ SAM WYWOŁAŁ? 
https://www.techpedia.pl/index... 
odpowiedź:
W wyniku działań wojennych zginęło 19 mln żołnierzy, natomiast wśród ludności cywilnej poniosło śmierć 23 mln obywateli ZSRR. W sumie latach 1941-1945 zginęło prawie 42 oraz ok.11 mln w wyniku głodu, epidemii chorób zakaźnych ..., w tym 5 mln 760 tys. to dzieci w wieku do lat czterech. 
Takie dane podał oficjalnie Gospłana (Centralnej Komisji planowania Związku Sowieckiego). 
Niemieckie straty na wszystkich frontach to 6 mln.
 

Straty Polski są wciąż pomijane - a między ostatnim przedwojennym a pierwszym spisem powojennym jest ponad 11 mln mniej ludzi. Żydów w Polsce było ponoć 3 mln, więc nawet gdyby wszyscy zostali zamordowani przez Niemców, to co z resztą, ośmioma milionami? Albo więcej, bo przecież po wojnie przed spisem urodziło się dużo ludzi.

Obrazek użytkownika Pers

10-08-2024 [01:59] - Pers | Link:

//JAKIE STRATY LUDZKIE MIAŁ ZSRR PODCZAS II WOJNY, KTÓRĄ SAM WYWOŁAŁ? //

Następna "historyczka" za dychę.
 

Obrazek użytkownika Tezeusz

10-08-2024 [07:51] - Tezeusz | Link:

@ Pers
Nie sraj !

Obrazek użytkownika spike

10-08-2024 [13:48] - spike | Link:

"Nie da się wykluczyć, że operacja w obwodzie kurskim to sposób na redukcję zagrożeń. Na pokazanie, że „my też potrafimy się odgryźć, uważajcie!”."

Ciekawa sprawa z tym Kurskiem, kojarzy mi się z Apokalipsą św.Jana, który w swoim proroctwie pisze o Żelaznym Orle, który zmieni bieg zagłady.
Tak się składa, że słynna bitwa pod Kurskiem była przełomowa w inwazji Niemiec na Rosję, którą Niemcy przegrali, linia frontu swoim konturem przypominała Orła, dlaczego żelazny, bo to była bitwa czołgów, Rosja zdziesiątkowała niemieckie wojska pancerne, od tego momentu Niemcy zaczęli się wycofywać aż do Berlina, przegrywając wojnę.

Czas pokaże, czy Proroctwo się powtórzy, czy od tego momentu Putin zacznie się wycofywać z Ukrainy.

Obrazek użytkownika Kaczysta

10-08-2024 [19:01] - Kaczysta | Link:

Syn Kadyrowa Adam miał zostać odznaczony za „wzorową obronę obwodu kurskiego”.

https://pbs.twimg.com/media/GUjOtAYXgAAhedu?format=jpg&name=900x900