Bujak i Frasyniuk: amatorzy „mordobicia”

Obaj publicznie grożą „waleniem po pyskach” - ale im wolno. Oni nie brutalizują życia politycznego, oni są rycerzami „Sprawy”. A że Sprawa jest mała to i rycerze mali. Choć w zasadzie, nie tyle rycerze, co polityczni chuligani.

 

XXX

 

Wokół Euro 2008. Nie chciałem zapeszać przed meczem Polska-RFN, ale w zakładach bukmacherskich w Brukseli najpierw płacono 4:1, a na 6 dni przed meczem przebicie wzrosło do 10:1.

 

XXX

 

Zwykli kibice, którzy byli w Klagenfurcie mówią o zaskakującym, jak na standardy austriackie, bałaganie. Dotyczy to zwłaszcza przechowywanych toreb i plecaków, a także samego kierowania na odpowiednie sektory. Warto z tych lekcji wyciągnąć wnioski pod kątem polskiego Euro 2012.

 

XXX

 

Jakoś polskie media nie mówią, że spora grupa spośród 140 niemieckich chuliganów zatrzymanych przez austriacką policję w Klagenfurcie to przybysze z dawnej NRD. Pruska buta?

 

 

 

Jeszcze nie ukazała się książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o gdańskiej opozycji w latach 70., w tym specyficznej roli Lecha Wałęsy, a już autorom niektóre „autorytety” grożą mordobiciem. W roli potencjalnych bokserów, którzy chętnie spuszczą łomot tym, którzy ośmielają się mieć niesłuszne poglądy, wystąpili Władysław Frasyniuk oraz Zbigniew Bujak. Drugi już nie przeprasza za „Solidarność” i nie oddaje jej legitymacji tylko szykuje się, aby dać w mordę. Pierwszy od kilkunastu lat zajęty odcinaniem kuponów od tego, co robił w podziemiu i więzieniu w latach 80., teraz chętnie stuknie kogoś „z bańki” (kilka lat temu w telewizji poszarpał niższego o dwie głowy polityka prawicy Antoniego Stryjewskiego).