Dziś kilka refleksji o speedwayowym „hot potato”, czyli „gorącym kartoflu” szkolenia juniorów w Polsce. A konkretnie o nagrodach i karach w tym temacie.
Dziś wszyscy trąbią o karach dla m.in. Ostrowa i Leszna, ale ten medal ma też drugą stronę. Z jednej strony bowiem mamy rewers kar, a z drugiej strony awers pieniędzy, które choćby te dwa kluby w ostatnich dwóch-trzech latach zarabiały na wyszkolonych przez siebie juniorach. Bądź ich sprzedawały bądź ich wypożyczały. I tak Krzysztof Sadurski poszedł do Krosna, Kacper Pludra do Grudziądza, Maksym Borowiak na wypożyczenie do Zielonej Góry (sezony 2022 i 2023). Na sezon 2024 też będzie wypożyczony. Oceniam, że z tego tytułu na pewno do klubowej kasy wpadnie ponad milion złotych.
Dalej. Ostrów: w zeszłym sezonie wypożyczono Kacpra Grzelaka do Lublina. Na najbliższy sezon Jakub Krawczuk i Filip Seniuk pójdą do Wrocławia. To też przychód, jak sądzę , około miliona złotych.
Kluby muszą być elastyczne. Oto bowiem kiedyś bardziej opłacało się wypożyczać zawodnika, a nie go od razu sprzedawać. I tak za Maksyma Borowiaka leszczyńskie „Byki” dwa razy skasowały Falubaz. Dziś mogą targować się o kasę z Rybikiem.
Sytuacja jednak jest dynamiczna. Mamy wysyp juniorów, co ewidentnie -co by nie powiedzieć - jest efektem nowych regulaminów szkolenia młodzieży zafundowanych nam przez władze polskiego żużla.
Jednak teraz – w najbliższych sezonach – cena za juniora będzie spadać. Wniosek: lepiej ich obecnie sprzedawać, a nie wypożyczać.
Podam konkretną sytuację: Ostrów Wielkopolski mógł spokojnie skasować Betard Spartę Wrocław na dużo większą kasę za Jakuba Krawczyka, gdyby zdecydował się na transfer końcowy. Nie zrobił tego . Ich decyzja i ich, zapewne, strata.
Podsumowując: należy naprawdę dostrzegać pozytywy tego systemu, wymuszonego nowym regulaminem szkolenia żużlowej młodzieży – zaś kary zasądzone przez Polski Związek Motorowy uznałbym za swoisty „wypadek przy pracy” i w jakiejś mierze być może kary za gapiostwo, czyli niedoczytanie do końca (ze zrozumieniem) regulaminów. Jednak "summa summarum", per saldo przychód ze szkolenia nawet ukarane kluby miały, jak widać, znacząco większy od kary.
Oczywiście nie dotyczy to wszystkich klubów. Mam wrażenie na przykład, że Gorzów jakoś nie był w stanie zmonetyzować swoich efektów szkoleniowych (inna sprawa, czy były one szczególnie imponujące – w porównaniu z wymienionymi już tu Lesznem czy Ostrowem na pewno nie). Skądinąd zakup Oskara Hurysza to przykład, że można ani zawodnika utrzymać, ani na nim zarobić.
Jak widać sprawy szkolenia i kar mogą być bardziej złożone, niż to się wydaje.
*tekst ukazał się na portalu magazynzuzle.pl (22.01.2024)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 289
Jest i żużel . A już myślałem że coś się stało w tym kraju .