POLOWANIE NA JUNIORÓW I CZY WYSTARCZY PIENIĘDZY Z CANAL PLUS

Cóż, fani Motoru Lublin zakończyli sezon szczęśliwi, fani Wilków Krosno bardzo nieszczęśliwi, a kibice Sparty Wrocław - z niedosytem. Jednak ten niedosyt nie powinien być zbyt duży, bo wydawało się, że w pewnym momencie przy trzech kontuzjowanych zawodnikach Toruń przejedzie na Olimpijskim triumfalnym walcem, a tymczasem ku osłupieniu ducha Mikołaja Kopernika -było odwrotnie.

Na rynku transferowym z grubsza wszystko jasne, przy czym zauważyć należy zbrojenia Rzeszowa, który ma na 100% ambicje większe niż tylko utrzymać się.

Napisałem, że gdy chodzi o transfery, wszystko jest pozamiatane, ale z drugiej strony nie wierzę, żeby Wrocław nie szukał wzmocnień formacji młodzieżowej. Zresztą nie tylko w sprawie juniorów o Spartę tu chodzi, ale także o Toruń, Zieloną Górę, a może i Gorzów. Gdyby ktoś spytał mnie o radę, to osobiście sugerowałbym klubom Ekstraligi, które gdy chodzi o U-21 wciąż mają, żeby użyć tytułu sztuki Witkacego: „Nienasycenie” – aby może sięgnąć do tegorocznych adeptów! Zbyt śmiały to pomysł? Zbyt duże ryzyko? A ja na to kontruję przykładem Kevina Małkiewicza, młokosa doprawdy, który uniósł wielki ciężar odpowiedzialności za wynik Betardu Sparty, niczym piórko orła bielika.

Transfery jak zwykle są niemal tak samo pasjonujące, jak liga
 Jednak za chwilę okaże się, że niemal tak samo emocjonujące, jak transfery będzie... okres licencyjny. Zobaczymy też na ile „ostatnia rata od telewizyjnego magnata” ("człowiek nawet nie czuje, jak mu się rymuje"), którą kluby dostały właśnie teraz, w tym miesiącu, realnie pozwoliła zasypać „dziury budżetowe” ?
 I kolejne pytanie: czy nałożone przez PZMot kary na niektóre kluby za niewykonanie obowiązków szkoleniowych  zostaną uiszczone, czy też będzie „strajk włoski”. Przeciwko tym karom mocno grzmi w mediach powszechnie szanowany trener Stanisław Chomski. Jego argumenty fajnie się czyta, ale nie tłumaczą one, dlaczego jedne kluby dostają po głowie za brak szkolenia, a inne jakoś potrafią się „zawinąć” i ich nie dostać. To kwestia większego sprytu u niektórych, a mniejszego u innych? A może po prostu większego daru przewidywania czy  doczytania regulaminu do końca, bo wszak  „Dura lex -sed lex”, czyli „Prawo surowe- ale prawo”.

Niech na te pytania każdy odpowie sobie w sumieniu, bo ci, co zabierają głos w gazetach  czy na portalach, czasem chcą po prostu przykryć własne błędy i grzechy zaniechania...

*tekst ukazał się na portalu magazynzuzel.pl (23.10.2023)