Właśnie upłynęła 79 rocznica zakończenia Powstania Warszawskiego. Właśnie tak: „zakończenia”, a nie „kapitulacji”, jak z maniakalnym uporem forują to różne media- niektóre pewnie nie ze złej woli, tylko z bezmyślności. Mój ojciec, który miał 10 lat, gdy Warszawa powstała przeciwko Niemcom i uciekł z domu, aby „pomagać naszym żołnierzom” zawsze się denerwował, gdy używano terminu „kapitulacja”. Jako historyk przyznaję mu rację, bo przecież formalnie było to podpisanie „zakończenia działań wojennych”, a nie „akt kapitulacyjny”. To różnica, bo Polacy nigdy nie kapitulują! Warto przypomnieć tę jedną z wielu, ale szczególną dla Polaków rocznicę. Nie tylko chyląc czoła przed tymi, którzy zginęli i zostali zamordowani (pamiętajmy o metodycznym bestialstwie Niemców i ich pomagierów w zbrodni z krajów bałtyckich, ale też Słowian - wobec polskiej ludności cywilnej). Warto przypominać te fakty także w kontekście, powiedzmy wprost, reparacji ze strony Niemiec. Czy zdjęcia Warszawy zburzonej po części we Wrześniu 1939, po części w Powstaniu Warszawskim, ale przede wszystkim już po nim(!)nie przemówią po latach? Niemcy nie chcą pamiętać o tym, co zrobili ze stolicą Polski i z całą Rzeczpospolitą w latach 1939-1945. A Europa po prostu nie pamięta. Naszym obowiązkiem – także wobec poległych i zamordowanych naszych rodaków – jest im to przypominać…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (04.10.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 237