MADRYT ZAKŁADNIKIEM BARCELONY I BILBAO

Dopiero co rozmawiałem z Hiszpanem, który niegdyś był jednym z najważniejszych ludzi PSOE, czyli Hiszpańskiej Partii Socjalistycznej. Sprawował on w swoim czasie kierowniczą funkcje w formacji, która zdominowała w ostatnich dwóch dekadach scenę polityczna tego czwartego pod względem demograficznym kraju Unii Europejskiej. Po dwóch kadencjach premiera Jose Luisa Zapatero, który niespodziewanie doszedł do władzy po szoku, jaki Hiszpanie doznali w wyniku serii zamachów terrorystycznych dokonanych przez islamistów parę dni przed wyborami do Kortezów w 2004 roku i po niedługiej przerwie na centroprawice wybory znów wygrali socjaliści z nowym szefem Pedro Sanchezem i rządzą Królestwem Hiszpanii od pięciu lat. Teraz Sanchez formuje swój trzeci gabinet. Zaś mój rozmówca, ideowy człowiek lewicy, który wystąpił ze partii socjalistycznej dziś załamuje ręce. Uważa, że dla jego kraju będzie miało fatalne skutki poparcie - i zwłaszcza cena za nie - którego staremu- nowemu rządowi Sancheza udzielą separatyści z Katalonii i Kraju Basków. Ma rację. Choć wybory wygrała centroprawicowa Partido Popular czyli Partia Ludowa rząd utworzą socjaliści wraz z radykalna lewicą, ale decydujące wsparcie, umożliwiające powstanie trzeciego gabinetu Pedro Sancheza udzielą formacje, które nie kryją, że na dalsza metę dążą do dezintegracji terytorialnej Królestwa Hiszpanii.
 
Amerykańskie powiedzenie mówi, iż „nie ma darmowych obiadów”. W polityce europejskiej tez ich nie ma. Jaką cenę zapłaci Madryt za ustępstwa wobec Barcelony i Bilbao? Wysoką. Na początek amnestia dla wszystkich więzionych lub zwolnionych z więzienia ,ale czekających na procesy działaczy z Katalonii, którzy usiłowali oderwać ten region od Hiszpanii poprzez nielegalny plebiscyt w 2017 roku oraz ogłoszenie „niepodległości”. Żeby pokazać skalę problemu trzeba powiedzieć, że chodzi aż o 40 tysięcy osób wciąż oczekujących na przewód sądowy. Amnestia miałaby objąć również mojego kolegę (!) z europarlamentu byłego "premiera" Katalonii Carlesa Puigdemonta. Od sześciu lat przebywał w Belgii, słusznie obawiając się aresztowania, gdyby tylko przekroczył granicę.
Cytowałem już powiedzenie rodem z USA teraz czas na polskie: „daj diabłu palec, a zabierze cała rękę”. Sanchez na razie zgodził się na amnestie, ale to dla separatystów za mało: chcą ponownego, tym razem już legalnego , plebiscytu.
 
Na naszych oczach zjazd Hiszpanii po równi pochyłej, który obserwujemy przez niemal cały XXI wiek - wyraźnie przyspieszył. Szkoda Hiszpanów.
 
*tekst ukazał się na portalu niezalezna.pl (26.08.2023)