Śmierć Silvio Berlusconiego kończy pewną epokę w polityce kraju nr 3 w UE. Bogacz, potentat medialny i właściciel najlepszego w swoim czasie klubu piłkarskiego w Europie AC Milan, umiejętnie wykorzystał totalny brak zaufania mieszkańców Italii do ich klasy politycznej, tworząc „trzecią siłę”, która wypełniła miejsce na prawo od centrum. Znienawidzony przez lewicę na Półwyspie Apenińskim i w całej Unii był lubiany przez Włochów za niewyparzony język, zrywający z „polityczną poprawnością”. To on przecież powiedział o wiceprzewodniczącym europejskich socjalistów, późniejszym szefie europarlamentu Niemcu Martinie Schulzu, że ten mógłby zagrać rolę… kapo w filmie o wojnie! Stracił w oczach wielu swoją przyjaźnią z Putinem oraz zbliżeniem Włoch do Rosji - choć tu akurat robił dokładnie to samo, co Berlin i Paryż. Starał się prowadzić samodzielną politykę gospodarczą nie zgadzając się z naciskami Brukseli i dlatego pod naciskiem UE oraz jej dwóch największych państw jego trzeci rząd został zmuszony do dymisji (tę samą operację w ostatnim czasie próbowano powtórzyć w Polsce, ale bez skutku…). Berlusconi walczył z unijnym establishmentem, ale w kwestii Moskwy był, niestety, jego częścią.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (14.06.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 337
ale "Bunga bunga" zabrakło 😉
Ano, widać w tych światowych stolicach, u tych światowych przywódców, jakowąś naiwność dziecka, że można z ludobójcami z kacapii utrzymywać wręcz prywatne kontakty. Tyle że ci kacapscy ludobójcy i tak uważają ich za swoich śmiertelnych wrogów, których należy zniszczyć. Jak mawiał Lenin, zachód sprzeda dla wschodu sznurek, na którym wschód powiesi zachód :-)