Niedawno przeczytałam na Twitterze wydziwiania jednego ze znakomitych tamtejszych szermierzy słowa na temat tego, że – jak gdzieś wyczytał – żona polskiego oficera w 1914 roku pojechała do Moskwy (!). Jak to, żona oficera? Do Moskwy???
Pomyślałam, jak mało wiadomo dzisiejszym, nawet dobrze wykształconym, myślącym Polakom, jak mało im wiadomo o tamtych czasach, niby sprzed ponad stu lat, a jakże wciąż przecież żywych we wspomnieniach wnuków o dziejach ich dziadków, osobiście kiedyś im opowiadanych. Mnie też niewiele było wiadomo o tej epoce. Dziadek mówił to i owo, historia dziadków legionistów z początku XX wieku mało mnie interesowała, zresztą przykryta była opowieściami całej rodziny o ucieczce lub wysiedleniu z Kresów, o Powstaniu Warszawskim itd. Przez siedem lat pisałam biografię mego Ojca, Witolda Rudzińskiego (1913-2004), kompozytora i pedagoga. Żył prawie cały XX wiek. Dotarłam do niezwykłych dokumentów, wspomnień, diariuszy, przeczytałam ze 25 książek o końcu zaborów, I wojnie i XX-leciu II Rzeczypospolitej.
Tak, moja umierająca na gruźlicę Babcia Maria Teresa z Rewieńskich Rudzińska też pojechała za zmobilizowanym w lipcu 1914 r. mężem, lekarzem Henrykiem Rudzińskim pod Moskwę. Był oficerem, oczywiście carskim, a nie polskim, bo polskich od poprzednich ponad 100 lat nie było.
Poniżej fragmenty Biografii Witolda Rudzińskiego mego autorstwa, opisujące ten wycinek jego życiorysu poprzez losy jego rodziców.
„Od roku 1912 do sierpnia 1914 Henryk był ordynatorem oddziału wewnętrznego i zastępcą dyrektora ziemskiego szpitala powiatowego w Siebieżu w guberni witebskiej, jeździł też na specjalne kursy epidemiologiczne do Moskwy i Petersburga. Do Siebieża skierowały Henryka Rudzińskiego władze carskie. Lekarzy delegowano wtedy zwykle na rok–dwa w kolejne miejsca cesarstwa rosyjskiego. Henryk w chwili narodzin synka Witolda [13 marca 1913] miał 28 lat, jego żona 23 lata. Małego Witolda ochrzczono dokładnie w miesiąc po urodzeniu – 14 kwietnia starego stylu, w Moskwie, w katolickim kościele św. Piotra i Pawła, tzw. polsko-litewskim (w Moskwie były wówczas trzy kościoły katolickie).
Był to czas zbliżającego się nieuchronnie końca epoki – wieku nowoczesności, który przyniósł wynalazki pary i elektryczności, ale pozostawił uciskane w Europie mniejszości rozsadzające kilka wielonarodowych imperiów: Austro-Węgry, Cesarstwo Niemieckie i Cesarstwo Rosyjskie. Rosja była w tym czasie najbogatszym bodaj państwem świata, uzbrojonym po zęby. W lipcu 1914 roku podekscytowane perspektywą oczekiwanej wkrótce wojny gazety rosyjskie już wprost pisały o nadchodzącym starciu z Niemcami i Austrią. (…) 18 lipca Rosja ogłosiła mobilizację, a jej ludność, jak piszą świadkowie tych czasów, wyczekiwała radośnie wojny, zaś władze wydawały pompatyczne oświadczenia o podjęciu misji dziejowej Rosji. Uzbrojeni również po zęby Niemcy na rosyjską mobilizację odpowiedzieli wypowiedzeniem wojny 1 sierpnia.
17 lipca 1914 roku Henryka Rudzińskiego zmobilizowano do wojska carskiego jako sztabskapitana w 32. pułku syberyjskim 3. korpusu w Kańsku. Zapalony początkowo do wojny, która miała trwać bardzo krótko, a mogła przynieść Polsce wyzwolenie spod zaborów, stawił się na komisji poborowej jako lekarz wojskowy. Wyjechał więc 27 lipca z Siebieża z młodziutką, śmiertelnie już chorą na gruźlicę żoną i półtorarocznym Witusiem do wsi letniskowej Pietuszki pod Moskwą, gdzie mieszkali jego teściowie. Podróż była bardzo długa i męcząca. Oto wspomnienie mobilizacji w Rosji zanotowane przez Henryka latem 1915 roku, gdy losy rzuciły go do Siedlec:
>>16 lipca 1914 roku ogłoszono częściową mobilizacyę, a 18 ogłoszono najwyższy manifest o ogłoszeniu wojny przez Germanję i ogólną mobilizacyę w Rossyi; mnie tegoż dnia przyszło się przyjąć w komissyi poborowej w roli lekarza. [...] osobiście wtedy byłem nawet zadowolony, że zostaję zawezwany do wojska. Chciało się przeżyć samemu i poczuć, co to jest wojna, chciałem osobiście widzieć pole wojny itd. [...] Więc nareszcie zebrawszy swoje manatki, 27 lipca pojechaliśmy do Moskwy, właściwie do ojców [czyli teściów], do Pietuszków, z całym domem. Podróż dla nas była dosyć pomyślną. Marusia w drodze czuła się wcale nieźle, Witek był wesół. W Moskwie musieliśmy czekać aż 9 godzin, więc pojechaliśmy do miasta, z czego Marusia była bardzo zadowoloną. Kupowaliśmy różne oficerskie rzeczy, coś dla Witka, byliśmy w cukierni na Miasnickiej, gdzie tak często spędzaliśmy z Maruchną wesołe chwile za dawne nasze wspólne dobre czasy. Z powodu mobilizacyi pociągi szli źle i my zamiast 18 godzin, jechaliśmy 28 godzin. W Koguciszkach [żartobliwe tłumaczenie nazwy Pietuszki; ros. pietuch – ‘kogut’] byłem 4 sierpnia. Marusia czuła się nieważnie [marnie], wciąż była znerwowaną albo moim wyjazdem albo swoją chorobą, i nie mogła znaleźć pokoju, a ku temu ciasnota, bo i babunia w tymże mieszkaniu zajmowała sobie pokój, i dzieci.
[…]
5 sierpnia 1914. Pojechaliśmy z ojcem [czyli teściem, Kazimierzem Rewieńskim] do Moskwy. Tam byliśmy w restauracji jedynej, gdzie jeszcze była wódka, pełno nowych oficerów. Posłałem przez Ojca Marusi kwiatów i na tym koniec. W Moskwie widać było straszny entuzjazm – gwarno wszędzie, szumno i mowa tylko: wojna! wojna! Dworcy przepełnione wojskowymi. Wieczorem pojechałem do Pitra [Piotrogrodu, czyli Petersburga].<<
19 Henryk Rudziński, wspomnienia spisane latem 1915 roku w czarnym ceratowym zeszycie, rękopis w moim posiadaniu. Zapiski mego Dziadka (ten i dalsze) cytuję z zachowaniem ówczesnej stylistyki i pisowni; w nawiasach kwadratowych wprowadzam niezbędne objaśnienia lub uzupełnienia, słowa nieczytelne zaznaczam wielokropkiem w nawiasach kwadratowych wraz z pytajnikiem.
Henryk nie chciał zostawiać ciężko chorej żony i maleńkiego synka Witusia, ale rozkazem skierowano go w połowie sierpnia na Syberię z wieloma innymi polskimi oficerami; jak często mawiał, Rosjanie nie chcieli mieć z Polakami kłopotu na froncie, bo „nigdy nie wiadomo, co Polacy zrobią”.
Dopiero pod koniec sierpnia 1914 roku wezwano ich z Syberii na front, pod Augustów, gdzie Henryk został dowódcą konnego batalionu medycznego. Prowadził na bieżąco zapiski w notatniku, który trzymał pod siodłem, razem z ołówkiem. Dzienniczek zachował się do dziś – maleńki bloczek z białymi kartkami do wyrywania, ledwie widoczne litery, wyrysowane ręcznie mapki.
>>Bitwa pod Augustowem 1914–1915
[Docieramy] pod Nowokowiczyn, gdzie na podłodze śpię na siodle.
11-tego [września 1914] śpimy na słomie i gramy w wint.
12-tego. Gramy w wint. Ja dyżuruję, oglądam sanitarny pociąg.
[mapka narysowana odręcznie; z lewej strony: N[...?], z prawej: miejscowość Biała, jezioro Sajno, Borzęcin].
Wieczorem zajmujemy się opowiadaniem anegdot i ku temu i mocno słonych. Najlepszy jest batiuszka, który siedząc w kącie słucha opowiadań i śmieje się dyskretnie, choć słucha bardzo uważnie.
13-ego września o 7-ej. Otrzymujemy rozkaz jechać razem ze swym batalionem, który wystąpił już o dwie godziny wcześniej w kierunku Augustowa. Pospiesznie się wybieram i razem z ordynariuszem jadę naprzód, w sztabie dowiaduję się, że 4 bat.[alion] razem z górą [...?], artylerii dwa pulemiot, występuje na rekognescyrówkę [rekonesans] – jadę przez Bobr (przez most kolejowy nie przepuszczają). Jadę za przednie pozycje i na szóstej wiorście dopędzam. Za dwie wiorsty napędzamy ósmy finlandzki pułk; nam każą już wrócić. W[...?] wszystkie spełnili, lecz po prośbie Finlandczyków wstajemy. Z lewego flangu [flanki] ich przy obronie strzelanina tuż-tuż. Ja wybieram opatrunków. W 1-ą wiorstę walą z harmaty, strzelają niedługo, od 2-ej do 3-ej. Aeroplany – rozkaz ze sztabu powtórnie i wrócić koniecznie.
[Tu na kartce zapis z gry w winta].
Finlandczycy proszą o zatrzymanie się, póki sami nie odstąpią, i o pomoc lekarską. Massa ranionych i zabitych, jadę naprzód, dają mi dwa razwiedczika [zwiadowców]. Jadę przez las, nigdzie nikogo nie ma. Jadę o 3 wiorsty naprzód. Finlandczycy już z Gosewa odstąpili, wyjeżdżamy na szosę. W nas strzelają, dopędzamy, jesteśmy wieczorem.
Ranionych przez wieś Gruzki, wracamy w nocy, jedni do swego pułku i tejże nocy razem z pułkiem jedziem na sztobrze, straszny chaos, nocujemy w Kamieniu. Z rana jedziem do Kolwic20, gdzie rozegrywa się boj. Nasz pułk i czwarty batalion przyjął udział w boju, ja na razie urządzam się w leśniczówce. O godzinie 2-ej jadę do wsi Kolwic.
Bitwa trwa. Huk harmat – pukanina, strzelanina, pulemioty. Pomoc ze strony ludności miejscowej. Ranieni zaczynają przychodzić, pomagają mi gospodarze izby. Przyjeżdża lekarz z garnizonu artylerii, pomaga mi opatrywać rannych. Przynoszą i ciężko rannych (dwóch bardzo mocno w płuca i w brzuch przez śledzionę).
Na wieczór rozegrywa się okropny boj, okna drżą, wzywam batiuszkę. Przychodzą felczerzy, obstrzelani, przyprowadzają oficera z kontuzją mózgu (zwariował).
[…]
Augustowo [!] wzięte przez naszych. Jedziemy, spotykamy na razie trupy swoich, zwalone drzewa, wieś Podbiałobrzegi kilka domów pali się od niemca. W Białobrzegach na augustowskim kanale massa trupów niemców, wyłażą nogi, ręce z kanału, nierozerwane szrapneli, widok pobojowiska, nasi zakopują trupy niemców.
[…]
19/IX 1914 Noc okropna w lesie bez wody, zimno, jęki rannych, skargi na głód, chłód i ból. Co chwilę podnoszą nowych i nowych chorych – batiuszka chowa umarłych, grzejemy chorych przy ogniskach. Całą noc prawie nie śpimy. O godz. 5-ej w nocy podejmuje się boj. Z fuzyi i pulemiotów trwa z ½ godziny. I znowu spokój na godzin 2–3. Rannych prawie wszystkich odprowadzamy do dyw[izyjnego]. lazaretu. Znów zaczyna się bój artylerii.<<”
Słowo Niemcy Dziadek do końca życia pisał małą literą.
Babcia zmarła w styczniu 1915 roku. Po powstaniu formacji gen. Dowbora-Muśnickiego, Dziadek Henryk uciekł z wojska carskiego i zaciągnął się do Dowbora. Po wojnie zamieszkał w Wilnie. Z Wilna wysiedlony z drugą żoną i młodszym synem Mietkiem w 1945 r., o jednej walizce, tyle, że zabrali część dokumentów i zdjęć.
Takie to bywały losy w one lata.
Teresa Bochwic, „W rytmie Polski. Witold Rudziński – życie twórcy (1913-2004)”. Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 2021.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1989
Dlatego Niemcy i USA zasponsorowały rewolucję w Rosji, aby obniżyć ten potencjał kacapski :-)