Fidel Castro, kondolencje Junckera i jabłka na stole

Przewodniczący Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker: ‘Po śmierci Fidela Castro, świat stracił człowieka, który dla wielu był bohaterem.Castro zmienił bieg jego kraju, a jego wpływy sięgały dużo dalej. Fidel Castro pozostaje jedną z rewolucyjnych postaci XX wieku … Przekazuję moje kondolencje kubańskiemu prezydentowi Raulowi Castro'

To był chyba 1983 r., dokładnie już nie pamiętam. Statek Polskich Linii Oceanicznych, na którym wtedy pracowałem, przypłynął do Hawany. Data już się zatarła w pamięci, ale sam rejs pamiętam dobrze. Niewiele wcześniej W.Jaruzelski był na Kubie z oficjalną wizytą. Odwiedzał swojego towarzysza, którego pogrzeb odbył się wczoraj i którego postępowe, światłe media opłakiwały przez ostatnie dziewięć dni. Otóż tamten rejs statku do Hawany, był bezpośrednim efektem wizyty na Kubie, ówczesnego I-go sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Tak, późniejszy prezydent RP był pierwszym sekretarzem komunistycznej partii. To tak gwoli przypomnienia tym, którzy dzisiaj posłowi Piotrowiczowi z takim ogromnym oburzeniem (podszytym hipokryzją ?) wypominają, że był prokuratorem w stanie wojennym.

I pierwszy sekretarz PZPR gen. W.Jaruzelski, będąc w odwiedzinach u swojego towarzysza na Kubie, ofiarował mu ‘prezent’. Tym prezentem były bojowe helikoptery oraz kilkaset ton ‘narzędzi rolniczych’, które F.Castro chciał użyć do wsparcia ‘rewolucji’ na Grenadzie (Grenada to jedna wysp na Karaibach gdzie w tym samym czasie miejscowy ‘element’ próbował przeprowadzić komunistyczny przewrót). Narzędzia rolnicze, taka nazwa figurowała w dokumentach ładunkowych. I te ‘narzędzia rolnicze’ ładowaliśmy w nocy w porcie wojennym w Gdyni. A w czasie rejsu opiekę na nimi sprawował major, który zaokrętował na statek tuż przed wyjściem statku w morze.

Oczywiście nie były to żadne narzędzia rolnicze tylko sprzęt wojskowy, amunicja i rakiety. Narzędzia za pomocą, których robiło się spontaniczne, lokalne rewolucje. Z Gdyni – aby nie wydało się, co wieziemy - popłynęliśmy prosto do Hawany z pominięciem portów europejskich. Niemniej Amerykanie musieli wiedzieć o tym, co wieziemy, bo na kilka dni przed zawinięciem do Hawany – na Grenadzie wylądowali Marines i tamtejsza ‘rewolucja’ się skończyła, zanim na dobre się rozpoczęła. To znaczy zanim Fidel Castro mógł ją rozwinąć za pomocą ‘prezentu’ od naszego generała.

Nasz statek, oprócz helikopterów, wyposażenia wojskowego i rakiet, przywiózł do Hawany również inne zwykłe towary, które zwykle wożą statki handlowe. W tym przypadku były to Fiaty 126p. Wyładunek samochodów z tradycyjnego drobnicowca, jakim był tamten statek, jest pracochłonny i długotrwały. Toteż postój w Hawanie też trwał długo, chyba ze dwa tygodnie.

Jako pierwszy oficer, byłem odpowiedzialny ze strony statku za wyładunek - w tym i samochodów. Pracę dokerów nadzorował natomiast miejscowy ‘foreman’, czyli brygadzista, którym był starszy kulturalny pan. Na Kubie, jeszcze hiszpańskim zwyczajem, w czasie najgorętszych godzin dnia obowiązuje sjesta (wtedy obowiązywała, nie wiem jak jest dzisiaj, bo od tamtego czasu na Kubie już nie byłem). Na statku i w całym porcie praca wtedy zamiera a ludzie szukają schronienia w zacienionych, chłodniejszych miejscach. My na statku mieliśmy klimatyzację, toteż na czas przerwy zapraszałem foremana do swojej kabiny. Zwykle odmawiał, ale czasami, jak nikogo z miejscowych nie było w pobliżu i nikt nie widział, zdarzało się, że korzystał z zaproszenia.

Moje zaproszenia wynikały ze zwykłej ludzkiej sympatii, ale miały też ‘egoistyczne’ pobudki. Otóż ciekaw byłem bardzo, co myślą zwykli ludzie o życiu na Kubie po rewolucji. Czy faktycznie żyje im się lepiej czy też może niezupełnie. To znaczy ja wiedziałem jak jest (na podstawie naszego doświadczenia z komunizmem), ale chciałem usłyszeć, co myślą o rewolucji Kubańczycy. Zadawałem, więc pytania. Ale starszy pan przeważnie zmieniał temat i unikał odpowiedzi. Za którymś razem jednak, upewniając się, że w kabinie jesteśmy sami, odpowiedział.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy przy stole, na którym stał półmisek a w nim leżały jabłka. To były jabłka, które dostawaliśmy do obiadu. Zdarzało się, że nie zawsze zjadłem je zaraz po obiedzie, więc te, które zostały, leżały w półmisku na stole. Foreman, odpowiadając na moje pytanie - czy teraz po rewolucji jest lepiej, czy może lepiej było przed rewolucją – wskazał na jabłka lezące na stole i powiedział.

Widzisz te jabłka? Ja takie jabłka jadłem, moja córka takie jabłka jeszcze widziała, a moja wnuczka już ich nawet nie widziała.

Stary foreman, nie mówiąc nic powiedział wszystko.

Być może Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, gdyby znał lepiej życie mieszkańców Kuby po rewolucji, inaczej by sformułował swoje kondolencje.