PRZED NAMI KOLEJNA FALA IMIGRACJI Z UKRAINY...

Na wojnie w Europie Wschodniej nie będzie w tym roku kalendarzowym decydujących rozstrzygnięć. Walki będą w najbliższych dniach i tygodniach wchodziły w fazę nie tyle zawieszenia - bo to niemożliwe - ale „zamrożenia” w związku z okolicznościami klimatycznymi w tej części Starego Kontynentu. Działania wojenne będą trwać cały czas - tu nie należy mieć złudzeń - jednak operacje stricte militarne poza ostrzałami artyleryjskimi i lotniczymi będą z całą pewnością ograniczone. Do kiedy tak? Do późnej zimy lub wczesnej wiosny. Zatem w najbliższych tygodniach i miesiącach Rosja będzie koncentrować się nie na aktywności w obszarze wojsk lądowych, czołgów itd., ale artylerii i wojskach lotniczych.
Oznaczać to jednak będzie wciąż znaczące zagrożenie dla cywilów. Przy czym nie chodzi tu tylko o bomby, pociski etc. Także o dramatyczne, zwłaszcza zimą, rezultaty rosyjskich ataków na obiekty tzw. infrastruktury krytycznej. Brak ogrzewania, prądu, gazu, wody, w tym ciepłej wody - to fotografia rzeczywistości, z którą już mamy do czynienia (prąd i gaz w wyzwolonym przez naszego wschodniego sąsiada Chersoniu mają się pojawić... za miesiąc). A to z kolei będzie oznaczać kolejny duży -choć mniejszy niż w lutym/marcu - eksodus emigracyjny, głównie do Polski. Należy oczekiwać, że będzie tym razem liczony w dziesiątki tysięcy. Im zimna będzie ostrzejsza - tym imigracja ze Wschodu do Polski będzie większa. Państwo Polskie musi być na to przygotowane w wymiarze ekonomicznym, infrastrukturalnym, administracyjnym, ale także - uwaga! - w wymiarze komunikacji z własnym społeczeństwem, narodem, coraz bardziej skupionym (trudno się temu dziwić) na przetrwaniu w czasach kryzysu i coraz bardziej zmęczonym imigrantami. Pomyślmy o tym zawczasu!
 
*tekst ukazał się na portalu wprost.pl (14.11.2022)