Częstochowa… w USA

O tym miejscu słyszałem i czytałem wielokrotnie. Nawet trochę zazdrościłem tym, którzy w nim byli. Ja nie byłem nigdy. Do czasu. Odwiedziłem „amerykańską Częstochowę” w stanie Pensylwania w ostatni piątek.

Miejsce to szczególne. Założył je w 1951 roku polski paulin ojciec Michał Zembrzuski, który lata II wojny światowej i niemieckiej okupacji naszego kraju i niemal całej Europy spędził na Węgrzech, a więc tam, gdzie zakon paulinów powstał. Pierwsza mała ,drewniana kaplica powstała cztery lata później. Trudno ją porównać z obecnym dwukondygnacyjnym kościołem, którego większa, górna część ma dwa tysiące miejsc siedzących. W 1966 roku obchodzono tu uroczyście Millenium i to właśnie wówczas powstało „Sanktuarium 1000-lecia Polski”. Nie byłoby tej świątyni bez pożyczki finansowej udzielonej przez katolickie zgromadzenie Rycerzy Kolumba. Rycerze zapytali o opinię amerykańskiego kardynała z silnymi polskimi korzeniami Johna Króla, który pożyczkę pobłogosławił.

Przyjeżdżało tu trzech prezydentów USA i wszystkich witały tłumy Polaków i amerykańsko-polskich katolików. Byli to: Lyndon  Johnson, Ronald Reagan i George Bush (senior). Tuż przed swoim wyborem na papieża był tu kardynał Karol Wojtyła, który był jednym z głównych mówców na odbywającym się w pobliskiej Filadelfii (20 minut samochodem) Kongresie Eucharystycznym (później na konklawe był zdecydowanie popierany przez kardynałów z USA, w tym tych polskiego pochodzenia). Obok kościoła jest Kaplica Miłosierdzia Bożego. Dostrzegam napis, znany z Polski, który widziałem również kilka miesięcy wcześniej… na Madagaskarze w żeńskim klasztorze – siostry opiekowały się tam szpitalem i szkołą pielęgniarską w stolicy kraju, Antananarywie "Jezu Ufam Tobie".
W wielkiej świątyni po prawej widzę witraże opisujące historię Stanów Zjednoczonych Ameryki, a po lewej witraże opisujące dzieje Polski. Działa też polskie katolickie radio współpracujące z kilkoma radiostacjami w ojczyźnie. Dostrzegam olbrzymią liczbę wotów dziękczynnych za uzdrowienie – wśród nich kilka kul do chodzenia, które nie były już potrzebne. Jest też olbrzymi cmentarz z przeszło dwoma tysiącami grobów polskich żołnierzy (a często także ich żon), którzy zmarli na obczyźnie, w USA, już po wojnie. Wśród nich  grób zawierający doczesne szczątki - niedawno przeniesione z Kalifornii – Antoniego „Bohuna” Szackiego , ostatniego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych. Wszystkie groby przepasane są biało-czerwonymi wstążkami.

A stara drewniana kaplica dalej funkcjonuje, przeniesiona na obrzeże cmentarza (odbywa się tam większość uroczystości pogrzebowych).

„Amerykańską Częstochowę” doskonale określają słowa polskiego papieża, który w 1982 roku, podczas Mszy Świętej dla Polaków w Wielkiej Brytanii na stadionie Crystal Palace w Londynie powiedział o naszych rodakach żyjących na obczyźnie, że są „Polską poza Polską”… Nic dodać, nic ująć…

*tekst ukazał się w na portalu do rzeczy.pl (08.11.2022)