Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

D. O. M.

St. M. Krzyśków-Marcinowski, 01.11.2016
Należy do klasyki fotografii. Nakłania do zastanowienia się nad swoim życiem. Wydawać by się mogło, że dotyczy to każdego jednego człowieka. - Nie pokazuj takich zdjęć dzieciom – zostałem przywołany do porządku.  Klasyka śladem lektury „Dzwony Nagasaki” ma wylądować  w zapomnianym bibliotecznym magazynie lub folderze. Jest niepotrzebną, niepożądaną informacją - nie reklamuje niczego, nie umila życia. Po co ta komplikacja w ich młodych głowach?  
                                               
 Widocznie nikt ze starszych nie był w stanie temu podołać,  on sam musiał przynieść na miejsce kremacji swojego martwego braciszka. Setki razy przytulał go w zabawie -  z troski i  miłości do niego a teraz przytuleni są po raz ostatni. Szedł w tym okropnym żalu i stanął na baczność niczym kamień.  Wypełnia obowiązek. Nie wolno mu płakać. Bardzo chce mu się płakać, ale  ma dosyć lat, żeby wytrzymać próbę tego hartu rozrywającą serce człowieka  – od  zapomnienia się w najsłodszej radości  po bezdenną przepaść śmierci wokół.
Patrzy ponad horyzont zdarzeń, nie zatrzymuje wzroku na dorosłych obok niego, nie reaguje na  fotografa. Widzi życie w jego właściwym, pełnym formacie. Czuje je całym sobą, bardziej niż siedemdziesięciolatek, który  w swym drewniejącym umyśle nie umie już odtworzyć blasku dzieciństwa  i naturalnej niezgody na śmierć. Pamięć o bracie żywym i martwym wrasta przez jego plecy i zostanie w nim na zawsze…  i nie będzie w nim zamknięta. Podpatrzony okiem obiektywu okazuje się  posłańcem  Nieznanego.
Fragment relacji wojskowego fotografa Joe O”Donnella, który zrobił to zdjęcie w Nagasaki.
„Chłopiec stał z pięć lub dziesięć minut.
Mężczyźni w białych maskach podeszli do niego  i delikatnie zaczęli odwijać taśmę, która trzymała dziecko. Teraz dopiero zrozumiałem, że było martwe. Mężczyźni trzymając ciało za ręce i nogi i położyli je na ogniu. Chłopiec stał bez ruchu i obserwował płomienie. Przygryzał wargę tak mocno, że zaczęła krwawić. Płomienie miały kolor zachodzącego słońca. Chłopiec odwrócił się i odszedł w milczeniu." http://rarehistoricalphotos.com/japanese-boy-standing-attention-brought-dead-younger-brother-cremation-pyre-1945/  
Przypuszczalnie z większym trudem przyjdzie zrozumienie tego dziecka tym, którzy nie mają rodzeństwa. Ja sam pojmuję to zdjęcie bardzo osobiście. Różnica wieku pomiędzy mną i moim najmłodszym bratem była bardzo podobna do tej, jaką odgadywać  możemy patrząc na tych japońskich chłopców z Nagasaki. Czasami wypadało mi przynosić swojego braciszka z nieodległego od domu żłobka. Nosiłem go przed sobą w beciku. Zawiązywany  był on na troczki i moje starania o porządne skrępowanie cennego ładunku i ostateczne go zawiązanie odcisnęły się w mej pamięci w jakiś szczególny sposób, bo na tym opisywanym  zdjęciu taśma oplątująca chłopców odnosi się namacalnie do mojej fizycznej i metafizycznej więzi z tym, którego przeżyłem.  Niekiedy nie trzeba wybuchu okropnej bomby, żeby ujrzeć prawdziwe spustoszenie za sprawą kataklizmu w zwyczajnym, pojedynczym życiu. A dalej? A dziś?
Śmierć nie okazuje się ostatnią kartką lektury. Tak też z tego obrazu  emanuje siła, której nie daje się zamknąć w akademickich lub politycznych formułkach.  
Spacer po cmentarzu przybliża nam przyszłość bardziej niż teleskopy i uchwały parlamentów.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1692
St. M. Krzyśków-Marcinowski
Nazwa bloga:
Bez liczenia
Zawód:
nauczyciel

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 258
Liczba wyświetleń: 776,913
Liczba komentarzy: 744

Ostatnie wpisy blogera

  • Pięćset plus
  • W tymczasowym szpitalu covidowym
  • Wariacje covidowe

Moje ostatnie komentarze

  • W świecie przyrody, ale nie dla katolika.
  • Mojego interlokutora - nawiązuję do rozmowy wspomnianej w moim wpisie - bardzo drażnią "dzieciory" hałasujące przy trzepaku. - Okna nie można otworzyć, a nawet przez nie popatrzeć, bo zaraz widzi się…
  • W systemie biologicznym jednostka, w tym rodzina, nie ma znaczenia - ogół, zbiorowisko, populacja, społeczństwo i procesy w nim zachodzące owszem.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Niemieckie manipulacje
  • Hasło "Żydokomuna" w Wikipedii
  • Ekspres Poznań - Wrocław

Ostatnio komentowane

  • St. M. Krzyśków-Marcinowski, W świecie przyrody, ale nie dla katolika.
  • Jabe, Jednostka niczym, jednostka bzdurą.
  • St. M. Krzyśków-Marcinowski, Mojego interlokutora - nawiązuję do rozmowy wspomnianej w moim wpisie - bardzo drażnią "dzieciory" hałasujące przy trzepaku. - Okna nie można otworzyć, a nawet przez nie popatrzeć, bo zaraz widzi się…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności