Mistyfikacja

Z czym mamy do czynienia?  Podpowiem - bo pewnie nie wiecie - z iluzją. A mówię to o rzeczywistości w której żyjemy.  Właściwie nic nie jest takie jak myślimy że jest.

Oto idę sobie ulicą i mówię do smartfonu, a tam aplikacja zamienia to na słowo pisane - I tak powstaje ta Notka. Gdybyście tego teraz nie przeczytali to nie wiedzielibyście i zapewne wyobrażalibyście sobie, że siedzę gdzieś przed komputerem i stukam na klawiaturze, nieprawdaż? Tak funkcjonuje nasz mózg, bo mamy zakodowane pewne schematy według których odczytujemy przekaz informacji który do nas dociera. Nasze wyobrażenia są ograniczone też przez zasób wiedzy jaką sobie przyswoiliśmy. Dlatego pewne rzeczy są dla nas oczywiste, a z innymi się nie zgadzamy, choć to nie ma obiektywnych podstaw.

Dla przykładu myślimy, że ilość kanałów na multipleksie jest ograniczona szerokością pasma, bowiem kiedyś usłyszeliśmy, że nie da się już więcej programów tam upchnąć, gdyż zakres częstotliwości przeznaczony na każdy nadawany program telewizyjny wyczerpał całe dostępne miejsce. Mówiono, że dalej są jakieś przekazy wojskowe, czy alarmowe. A to nieprawda. Już pojawiła się technologia umożliwiająca zwiększyć ilość kanałów kilkakrotnie. Po prostu w ramach tego samego pasma można będzie nadawać nie tylko jeden jak dotąd, ale wiele kanałów radiowych i telewizyjnych, od kilku do kilkaset... To ile już niedługo będziemy mieli programów telewizyjnych do wyboru - kilka tysięcy, kilkadziesiąt tysięcy, kilkaset tysięcy...? I to tylko w telewizji naziemnej. Kto będzie w stanie to ogarnąć? /<-zob.>

Jak wygląda sekunda w Internecie? Już dwa lata temu ludzkość generowała w globalnej sieci tyle danych, że w ciągu dwóch dni równano się z całym dorobkiem informacyjnym naszej cywilizacji od jej zarania do roku 2003. Od tamtego czasu co 12 miesięcy ilość danych w Internecie rośnie o 40% - to prawdziwy cyfrowy potop.

A jak do tego ma się cenzura? Słyszeliście zapewne, że profil Marszu Niepodległości został usunięty przez Facebooka. Ma za tym stać szefowa na Polskę niejaka Sylwia de Weydenthal, lewaczka aktywnie uczestnicząca w zlotach KOD-u. Cenzura jest wtedy, gdy ktoś komuś niewygodnemu zamyka usta. Gdy ktoś nie pozwala na głoszenie nielubianych czy wrogich wg niego treści. Rozległo się donośne pomstowanie na takie praktyki Facebooka. Niektórzy się obrażają i grożą bojkotem lub pozwami sądowymi, inni ogłaszają, że nigdy nie założą tam konta... Padają też argumenty, że Facebook narusza naszą prywatność i anonimowość w sieci, jakby ona kiedykolwiek istniała. Ale wszystkich oburzonych pocieszę - już jest alternatywa dla "pejsbuka" - jak się go niekiedy nazywa. I problem cenzury zniknie prędzej jak się pojawił – po prostu już niedługo nikt nie będzie w stanie ograniczać lub usuwać informacji, gdyż będzie jej tak wiele, w różnych alternatywnych miejscach, że kto będzie chciał to znajdzie. Problem z przetwarzaniem i przyswajaniem przez nas tak dużej ilości danych to osobne zagadnienie.

A więc zamiast narzekać na praktyki Facebooka należało by raczej wskazać alternatywę przełamującą monopol. Jak wiemy monopol Microsoftu już dawno temu złamały darmowe wersje Linuxa. Natomiast monopol Facebooka jest właśnie w trakcie łamania. Pojawiła się oto bardzo fajna alternatywa dla FB – Speakbe. To nowa platforma społecznościowa (nie portal), stworzona przez kilkunastu polskich inżynierów. Jak na razie Speakbe występuje w wersji BETA i dostępny jest w Polsce, Niemczech, USA, Rosji, Wielkiej Brytanii i Francji. Jest to próba połączenia funkcji Twittera i Facebooka. Już są dostępne wersje mobilne (na Androida i iOS-a). /<-zob.>

Co bardzo ważne, twórcy Speakbe deklarują, że ich platforma nie będzie zbierała, gromadziła i wykorzystywała danych użytkowników. W dodatku prywatne wiadomości są szyfrowane. Speakbe wydaje się być najlepiej chroniącym prywatność użytkowników z grona tego typu projektów społecznościowych. 

Podstawą systemu demokratycznego jest swoboda wypowiedzi i nieskrępowany dostęp do informacji. Co jednak, jeśli można kontrolować ludzi w tym zakresie, sterować ich nastrojami i oczekiwaniami?

Wielu zapewne słyszało o HAARP, ale czy zdajemy sobie sprawę, że dzięki tej technologii  można kontrolować fale Ekstremalnej Niskiej Częstotliwości (ELF), w wyniku czego można dokonywać trzęsień ziemi czy porozumiewać się z łodziami podwodnymi? A czy wiemy, że na podobnych falach operuje ludzki mózg? I być może odpowiednio modelując i kontrolując ELF można wpływać na ludzki umysł? 

Dr Patrick Flanagan, ekspert od elektromagnetyzmu powiedział: „Taki sam sygnał, z tego samego przedziału częstotliwości może mieć wpływ na ludzki nastrój. Mózg ludzki działa na bardzo niskich częstotliwościach. Np. gdy myślimy aktywnie mózg ma częstotliwość 13-14 cykli na sekundę. Podczas medytacji generujemy 8 cykli, a gdy śpimy fale naszego mózgu mają około 4 cykle na sekundę. HAARP potrafi generować wszystkie te częstotliwości. Takie sygnały mogą kontrolować ludzki mózg. A jeśli potrafisz sterować tymi częstotliwościami i modulować je na różne sposoby, to możesz sterować różnymi emocjami. Możesz wygenerować radość albo smutek. Możesz tworzyć nastrój jaki tylko chcesz". /<-źródło.>

Czy zatem można podejrzewać, że jesteśmy przez kogoś manipulowani i sterowani? Np. przez wrogów, albo jakąś "wyższą inteligencję"? 
- Jeśli tak, to te wszystkie gadki o demokracji i wolnych wyborach można sobie w buty włożyć, bo wynik łatwo zaprogramować.

Sęk w tym, że wiele wskazuje na to iż nie można przewidzieć konsekwencji wszystkich możliwości wobec nieskończonej ilości kombinacji. 

No i czy mamy dostęp do wszystkich danych? "As we know, there are known knowns; there are things we know we know. We also know there are known unknowns; that is to say we know there are some things we do not know. But there are also unknown unknowns – the ones we don't know we don't know. (ang.)". Czyli: "Mamy znane wiadome. Rzeczy, o których wiemy, że je wiemy. Wiemy również, że istnieją znane niewiadome. Innymi słowy, wiemy, że są pewne rzeczy, których nie wiemy. Ale są również nieznane niewiadome – takie, o których nie wiemy, że ich nie wiemy". /Donald H. Rumsfeld, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych w latach 2001–2006. Wypowiedź podczas briefingu prasowego 12 lutego 2002 roku.

Co to oznacza w praktyce? - Wyobraźmy sobie pewien zbiór danych, np. liczb, które będą symbolizowały całą naszą wiedzę i zróbmy wokół niego okrąg. A następnie weźmy ołówek i narysujmy kolejny okrąg częściowo przecinający się z tym poprzednim, ale daleko wykraczający poza tamten. Dostrzeżemy pusty obszar. Dla nas pusty, ale to, że nie wiemy co tam może się znajdywać wcale nie oznacza, że nic tam nie ma albo co gorsze nie może mieć wpływu na nas. A jeśli ma? Jeśli tam są reguły i prawa rządzące Wszechświatem i ludzkością, dużo bardziej ogólne, zawierające te nam dotychczas znane, ale bardziej uniwersalne? 

Słyszeliście o Nassimie Haramein i jego wykładach pt. "Przekroczyć Horyzont Zdarzeń" ? – Nie? – to posłuchajcie, warto. Trudno przesądzić, czy we wszystkim ma rację, ale przyda się chwycić inną perspektywę: /<-zob.>

Większość ludzi jest przekonanych, że Albert Einstein jest jednym z największych geniuszy w historii ludzkości, a jego szczególna teoria względności jest jednym z największych osiągnięć nauki; no i wszyscy chyba znają słynny wzór E=mc2, gdzie E – to energia, m – masa spoczynkowa ciała, zaś c – prędkość światła.

Z wzoru wynika, że  żadne ciało nie może poruszać się w próżni z prędkością przewyższającą prędkość światła. 

To co ogłosił Einstein, było sprzeczne z przyjętym wcześniej podstawowym prawem mechaniki Newtona, w myśl którego masa ciała nie zależy od prędkości, a więc dowolna dodatkowa siła, przyłożona do poruszającego się ciała, powinna zmieniać w sposób określony jego prędkość. Na przykład nabój wylatujący z lufy armatniej z prędkością 1000 m/s względem Ziemi osiągnie prędkość 1300 m/s, jeżeli armata zostanie ustawiona w samolocie lecącym z prędkością 300 m/s względem Ziemi i będzie strzelała naprzód. Natomiast podczas strzału w kierunku odwrotnym do kierunku ruchu samolotu prędkość naboju będzie równać się tylko 700 m/s, to znaczy, że prędkość naboju zależy od prędkości ruchu samolotu i od kierunku jego lotu.

Według praw mechaniki klasycznej, stała co do wielkości siła, działając na masę jakiegokolwiek ciała, będzie nieprzerwanie zwiększać prędkość poruszania się tego ciała, aż wreszcie osiągnie ono prędkość światła. Natomiast teoria względności stwierdza, że jest to niemożliwe; trzeba bowiem rozróżnić masę spoczynkową m0 i masę m – odpowiadającą masie ciała będącego w ruchu.

W przypadku małych prędkości c masa m praktycznie równa się masie spoczynkowej m0, ale kiedy prędkość zbliża się do prędkości światła, masa m zaczyna szybko wzrastać. Działanie siły doprowadza zatem do takiego wzrostu masy ciała, że prędkość jego zawsze pozostanie mniejsza od prędkości światła.
/<-zob.>

Dziś wiadomo, że prędkość rozchodzenia się fali elektromagnetycznej w próżni (zwana potocznie prędkością światła) nie zależy od częstotliwości fali i jest uniwersalną stałą fizyczną równą 299 792 458 m/s (często dla uproszczenia przyjmuje się 3·108 m/s). Wiadomo było, że w ośrodkach innych niż próżnia w wyniku oddziaływania fotonów światła z materią można spowolnić rozchodzenie się światła. W ostatnich eksperymentach udało się dojść do prędkości 69 km/h, a nawet zatrzymać je na bardzo krótki czas. Jednak zgodnie ze szczególną teorią względności,  żaden obiekt mający niezerową masę spoczynkową nie może osiągnąć prędkości światła w próżni, choć może się do niej dowolnie zbliżyć. Tzw. prędkość nadświetlna (czyli większą od prędkości światła w próżni) była do tej pory domeną jedynie literatury fantastycznonaukowej.

A jednak prędkość światła udało się przekroczyć. Dokonali tego naukowcy z Princeton. Ich rezultaty tylko pozornie są sprzeczne z podstawami teorii względności Einsteina.  Prędkość nadświetlną mogą osiągać obiekty nieprzenoszące informacji ani energii (np. cień, prędkość fazowa fali). W swoim eksperymencie fizycy amerykańscy naukowcy wykorzystali pojedynczy impuls elektromagnetyczny nie posiadający masy. /<-źródło.>

Ludzkość nieustannie szuka odpowiedzi i czyni starania aby zrozumieć prawa jakie nią rządzą... 

Stephen Hawking zaalarmował niedawno, że rozwój nauki i technologii doprowadzi do zagłady ludzkości. Nadeszły bowiem wg niego czasy najbardziej niebezpieczne ze stuleci. Znaczny progres w nauce i technologii będzie poważnym zagrożeniem dla naszego istnienia.

Kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się, że Komisja Europejska chce usprawnić wymianę danych z rejestrów karnych na temat obywateli państw trzecich. Wobec tego przedstawiła propozycję ułatwienia wymiany danych z rejestrów karnych na temat obywateli państw trzecich w UE poprzez usprawnienie Europejskiego systemu przekazywania informacji z rejestrów karnych (ECRIS).

Ale to jeszcze nic. Kontrolę przestępców w ramach UE może dało by się jakoś zrozumieć, ale jak wytłumaczyć chęć czipowania ludzi?

Liczne źródła informują o tym, że: „Od grudnia 2016 roku w całej Europie każde nowo narodzone dziecko będzie zmuszone do przyjęcia podskórnego implantu mikrochipowego RFID” /<-zob.>

Mikrochip o którym mowa będzie działał tak jak czujnik GPS, będzie wyposażony w mikro-jednorazową baterię, którą każda osoba będzie musiała wymieniać co dwa lata w państwowej klinice.

Dane, które ten mikrochip będzie transmitował, będą gromadzone i przesyłane do tabletów albo smartphonów, posiadających specjalnie opracowane aplikacje umożliwiające rodzicom i lekarzom monitorowanie zdrowia dziecka i jego ogólny stan, w czasie rzeczywistym.

Ta technologia nie należy do dziedziny science-fiction, jest natomiast realna i została już zatwierdzona przez FDA (amerykańska Agencja Żywności i Leków – Food & Drug Administration) do stosowania u ludzi.

No i co istotne, poza zbieraniem i magazynowaniem danych osobowych ten mały mikrochip będzie w stanie wykonywać mnóstwo innych funkcji o których pełnych możliwościach nikt nie ma pojęcia.

A więc, proszę Państwa - nadchodzi czas czipowania ludzi. /<-zob.>

YT: <-zob.>


"Tu jest [potrzebna] mądrość. 
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: 
liczba to bowiem człowieka. 
A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć"
/Ap. 13:18, Biblia Tysiąclecia.

Gematria – to wiązanie mistycznego znaczenia słów hebrajskich lub greckich z liczbą uzyskiwaną z sumowania wartości liczbowych liter, z których dane słowo się składa.
Litera Waw ma gematryczną wartość 6. Liczba sześćdziesiąt zapisywana jest przy pomocy znaku Samech, wyglądającego jak zwinięty wąż pożerający swój własny ogon. Później nazwę tę, związaną z nią literę oraz liczbę sześćdziesiąt zaczęto kojarzyć z imieniem demona Samaela, anioła śmierci, przedstawiciela Szatana. Dla osoby rozumiejącej znaczenia hebrajskich liter połączenie znaków Samech i Waw jest dość czytelnym „rebusem” – oto człowiek zostaje omotany przez zwiniętego węża – Szatana. /<-czyt.>

A jak to się ma do Szatana i Antychrysta mających nas jakoby zniewolić i zniszczyć? I do czego  w tym dziele niszczenia jesteśmy tym ciemnym siłom - tak je nazwijmy - potrzebni?

- Może chodzi o to, że to my sami na własnej piersi hodujemy żmiję, która nas śmiertelnie ukąsi?

Dzisiejsza cywilizacja coraz bardziej oparta o technologię stara się osiągnąć punkt, w którym nastąpi przełom prac nad sztuczną inteligencją. Upragniona maszyneria ma zastąpić myślenie i wymyślać dla nas wszystko czego potrzebujemy. Ma być kontrolowana przez człowieka, tak przynajmniej się oficjalnie twierdzi, by ludzie się nie wystraszyli. Otóż zdaniem części naukowców sztuczna inteligencja ma być podłączona do ludzkiej świadomości, a następnie z nią zjednoczona spowodować, iż staniemy się wręcz bogami! Łączenie zaawansowanych urządzeń z ludzkim ciałem lub umysłem, do jakiegoś stopnia biologicznie kompatybilnych, nazwano transhumanizmem.

Oprócz tego terminu pojawił się inny zwany „Technologiczną Osobliwością”, lub po prostu osobliwością, z języka angielskiego "singularity". Jest to hipotetyczny punkt w przyszłym rozwoju cywilizacji, w którym postęp techniczny stanie się tak szybki, że wszelkie ludzkie przewidywania staną się nieaktualne – po prostu nie będziemy w stanie nadążyć. Głównym wydarzeniem, mającym do tego doprowadzić, będzie stworzenie sztucznej inteligencji przewyższającej intelektualnie ludzi. Te inteligencje będą mogły opracowywać jeszcze wydajniejsze sztuczne inteligencje, wywołując lawinową zmianę w technologii. /<-zob.>

Singularity – to także nazwa projektu badawczego firmy Microsoft, którego celem jest stworzenie systemu operacyjnego opartego na mikrojądrze i stanowiącego podstawę dla bardziej niezawodnej platformy systemowej oraz aplikacyjnej...

- Mówi Wam to coś?