WSTĘP
List Andrzeja Dudy z okazji odsłonięcia pomników Hieronima Dekutowskiego „Zapory” i Józefa Franczaka „Lalka” w Krakowie z 28 lutego 2016 roku
"Organizatorzy i Uczestnicy uroczystości odsłonięcia pomników Hieronima Dekutowskiego „Zapory” i Józefa Franczaka „Lalka” w parku imienia Henryka Jordana w Krakowie. Szanowni Państwo! Krakowski park imienia Henryka Jordana jest miejscem szczególnym. Stał się on wzorcem dla licznych ogrodów, zakładanych także w innych polskich miastach, w trosce o zapewnienie dzieciom i młodzieży warunków do prawidłowego rozwoju. Ogrody jordanowskie nie miały jednak służyć tylko dobrej kondycji fizycznej nowych pokoleń, lecz także ich formowaniu w patriotycznym duchu. Dlatego już prawie 120 lat temu, w tej pięknej zielonej przestrzeni przyrody, zaczęto ustawiać popiersia sławnych Polaków. Pomniki te w dobie zaborów przypominały o dawnej świetności Rzeczypospolitej. Były dla młodych gości parku lekcją historii ojczystej. Wskazywały na wielkie osiągnięcia naszych przodków i uczyły dumy z narodowej tożsamości. I ta idea łączenia natury z kulturą i rekreacji z wychowaniem okazała się niezwykle wartościowa. Bo przecież wielu z tych, którzy jako dzieci spędzali tutaj wolny czas, wzięło później udział w wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej z Oleandrów i przeszło szlak bojowy Legionów Józefa Piłsudskiego. Wielu walczyło też z bolszewikami w 1920 roku o niepodległość i granice odrodzonej Polski. Wywalczyli wówczas wolność i obronili Ojczyznę. Dlatego – jako Polak i krakowianin – bardzo się cieszę z powrotu do zwyczaju upamiętniania wybitnych rodaków w parku Jordana. Uważam za ważne i cenne, że wśród uwiecznionych coraz znaczniejszą grupę stanowią uczestnicy podziemia antykomunistycznego. Jako pierwszy w 2007 roku stanął tutaj pomnik generała Augusta Emila Fieldorfa, a rok po nim rotmistrza Witolda Pileckiego. W ostatnich latach dołączyły do nich popiersia generała Leopolda Okulickiego, sanitariuszki Danuty Siedzikówny „Inki” i kapelana „leśnych” księdza Władysława Gurgacza. Wreszcie ubiegłoroczne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych uświetniło odsłonięcie popiersi pułkownika Łukasza Cieplińskiego i majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Dzisiaj zaś do tego panteonu bohaterów dołączają major Hieronim Dekutowski „Zapora”, jeden z najwybitniejszych dowódców liniowych, i Józef Franczak „Lalek” – ostatni partyzant, poległy w roku 1963. Wszystkich reżim komunistyczny chciał skazać na zapomnienie i wieczną banicję z narodowej historii. Przez pół wieku nie wolno było o nich głośno mówić. Nie mieli nawet własnych grobów. Szczątki niektórych zostały zidentyfikowane dopiero niedawno, dzięki poszukiwaniom na powązkowskiej „Łączce” w Warszawie i w innych miejscach kraju. Większość poległych i zamordowanych za Ojczyznę wciąż jednak spoczywa w bezimiennych dołach śmierci. Wierzę, że uda się ich odnaleźć. Jest to wielkie zadanie, które suwerenna Rzeczpospolita ma obowiązek kontynuować. Wolna Polska musi pamiętać i czcić ich heroiczną ofiarę. Winniśmy dokładać wszelkich starań, by losy i czyny żołnierzy niezłomnych były coraz szerzej znane, zwłaszcza młodym Polakom. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do ich obecnego uhonorowania. Odsłaniane teraz i dawniej popiersia przypominają te zawsze aktualne wzorce czynnej miłości Ojczyzny i postaw prawdziwie obywatelskich. Niech dzięki tym pomnikom park Jordana będzie nadal miejscem wzrastania fizycznego i duchowego. Niech tutaj formują się polskie serca i silne charaktery – zawsze gotowe służyć Polsce. Z wyrazami szacunku i sympatii, Andrzej Duda, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej...."
„Obcy wiedzieli więcej niż rodzina”
Śmierć Hieronima była dla rodziny ciągnącą się przez dziesięciolecia traumą. Tym bardziej, że bliscy nie znali szczegółów jego działalności, a według oficjalnej propagandy był on „bandytą” i „zdrajcą”. Wierzyli w swego Heńka, ale były też momenty niepewności. Jego siostra Joanna wspominała w chwilach skrajnej rozpaczy: „Jak miał dwa lata, ciężko zachorował i był strach, że nie przeżyje. Ale gdyby wtedy umarł, to by nie było tego nieszczęścia. Albo żeby przynajmniej zginął podczas wojny...”. Obcy wiedzieli więcej niż rodzina. O tym, co było w oddziale, nikt przecież nie opowiadał – mówi dziś Wacław Szacoń „Czarny”. – Raz zapytała mnie siostrzenica Zapory, jaki mam osąd, to zacząłem jej wszystko wyjaśniać: że złe słowa to tylko błoto od naszych wrogów, od kolaborantów – tłumaczy.
W miarę upływu lat rosła legenda „Zapory”, ale jeszcze w lutym 1989 roku „Tygodnik Nadwiślański” donosił: „Oto po 40 z górą latach znaleźli się ludzie, niepomni zbrodni bandy i jej herszta, którzy wystąpili z inicjatywą wmurowania w kościele oo. Dominikanów w Tarnobrzegu tablicy pamiątkowej poświęconej „Zaporze”. Zamiar ten spotkał się z protestem rodzin pomordowanych. Bo czyż można się godzić, by w kościele – miejscu dla wiernych świętym – widniało nazwisko zbrodniarza?”. Jego szczątki odnaleziono latem 2012 roku 23 maja 1994 r.
Sąd Wojewódzki w Warszawie zrehabilitował mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zaporę” uznając, że wraz ze swoimi podkomendnymi prowadził działalność „na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego”.
Podczas ekshumacji prowadzonych w kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie, pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka. O identyfikacji Instytut Pamięci Narodowej poinformował oficjalnie 22 sierpnia 2013 roku.
Żołnierze Wyklęci – mieli zostać wymazani z polskiej historii. Teraz powracają do naszej świadomości. wraz z nimi powraca historia ich życia . Powraca prawda i godność, godność Polski.
HIERONIM DEKUTOWSKI ps. „Zapora”, „Odra”, „Reżu”, „Stary”, „Henryk Zagon”
15 września 1947 r. UB aresztowało mjr. Hieronima Dekutowskiego, dowódcę oddziałów partyzanckich Inspektoratu Zrzeszenia WiN, cichociemnego zrzuconego w Polsce 16/17 września 1943 r , uczestnika wielu zwycięskich potyczek z NKWD i UB,
Ludzie „Zapory”, docierając kolejno, w połowie września 1947, na punkt przerzutowy w Nysie na Opolszczyźnie, trafiali bezpośrednio w ręce katowickiego UB. Jednym z agentów, który doprowadził do aresztowania „Zapory” i jego ludzi, był jego zastępca, Stanisław Wnuk ps. „Opal”.
Przeszedł niesamowicie okrutne śledztwo. W chwili śmierci, miał tylko 30 lat, wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem, żebrami i zerwanymi paznokciami. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!”......
---------------------------
Urodził się 24 września 1918 r. w Dzikowie pod Tarnobrzegiem. Jego ojciec był rzemieślnikiem, należał do PPS. Od dziecka wychowywany był w atmosferze patriotyzmu. Jeden z jego starszych braci walczył w wojnie polsko-sowieckiej. W 1930 r. ukończył szkołę powszechną w Tarnobrzegu.
Od 1930 r. do 1938 r. był uczniem tarnobrzeskiego Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Hetmana Jana Tarnowskiego. W 1934 r. wstąpił do harcerstwa. Od 1938 r. był przybocznym hufcowego. Należał do Sodalicji Mariańskiej oraz szkolnego hufca Przysposobienia Wojskowego.
W 1939 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Jesienią zamierzał podjąć studia we Lwowie. Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. wyjechał do Lwowa. Jako ochotnik przyłączył się do jednostek WP i walczył z Niemcami w Galicji Wschodniej.
17 września 1939 r. przekroczył granicę polsko-węgierską. Na Węgrzech został internowany. Po ucieczce z obozu dotarł do Francji, gdzie wstąpił do Armii Polskiej. Skierowano go do 4 pp. w 2 Dywizji Strzelców Pieszych.
Następnie przedostał się do Francji i walczył w szeregach 2. Dywizji Strzelców Pieszych, a po jej kapitulacji został ewakuowany do Wielkiej Brytanii i wcielony do plutonu czołgów 3. Batalionu I Brygady Strzelców.
.
KONSPIRACJA
W Anglii trafił do ośrodka szkoleniowego cichociemnych. Tam w marcu 1943 r złożył przysięgę i przybrał pseudonim "Zapora". W nocy z 16 na 17 września 1943 został przerzucony na teren Polski w rejonie Pułtuska. Naczelny Wódz awansował go do stopnia podporucznika rezerwy.
Początkowo dowodził kompanią w 9. pułku piechoty Inspektoratu AK Zamość. Z polecenia Komendanta Okręgu AK Lublin, Kazimierza Tumidajskiego "Marcina" stanął na czele Kedywu Inspektoratu Lublin-Puławy.
W ramach akcji ,,Burza" przeprowadził szereg akcji zbrojnych, często brawurowych. Ochraniał też sztab Komendy lubelskiego Okręgu AK. W sierpniu 1944 r podjął nieudaną próbę przedostania się na pomoc walczącej Warszawie.
Na początku 1945 r, zgodnie z rozkazem Komendy Okręgu AK Lublin, Hieronim Dekutowski skoncentrował żołnierzy zagrożonych aresztowaniami i przystąpił do akcji odwetowych wobec wojsk NKWD i organów władzy ludowej.
Pół roku później został awansowany przez dowództwo Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj do stopnia majora. Podporządkowano mu wszystkie oddziały leśne w okręgu lubelskim.
Jesienią 1945 r. po powstaniu antykomunistycznego WIN, które było naturalnym spadkobiercą Delegatury Sił Zbrojnych, mjr Dekutowski jako komendant oddziałów leśnych był odpowiedzialny za dywersję i akcje skierowane przeciwko organom komunistycznego aparatu represji w woj lubelskim. Z czasem obszar jego działania rozszerzył się na tereny Rzeszowszczyzny i świętokrzyskiego.
W latach 1945 i 1946 przeprowadził wiele akcji dywersyjnych i samoobrony w woj lubelskim, rzeszowskim i kieleckim, w których, według oficjalnych wyliczeń, zginęło ponad 400 żołnierzy LWP (głównie KBW), ubeków i milicjantów, a także czerwonoarmistów. Scalił także kilka dzikich grup.
Rozbudował swoją siatkę od Lubartowskiego na północy do Tarnobrzeskiego na południu i od Zamojszczyzny po wschodnią Kielecczyznę. Pomoc „Zaporczykom” niósł klasztor w Radecznicy, gdzie odbywały się narady partyzanckich dowódców. Hieronim Dekutowski prowadził także akcje przeciwko wsiom silnie popierającym władzę komunistyczną.
Najsłynniejsza była pacyfikacja wsi Moniaki, 24 września 1946, w wyniku której spłonęło 29 zagród, a 40 zwolenników komunistów ukarano chłostą. Latem i jesienią 1946, po nasileniu działań grup pościgowych KBW i UB, został zmuszony do wzmożenia działań zbrojnych.
Po wyborach w styczniu 1947 do Sejmu Ustawodawczego i ogłoszeniu w lutym amnestii, rozformował oddziały „Jadzinka”, „Samotnego” i „Rysia”. Jednak wkrótce zaprzestał to robić gdyż wielu jego żołnierzy po ujawnieniu zostało jednak aresztowanych.
Hieronim Dekutowski był zaręczony ze studentką medycyny Teresą Partyką-Gaj, sanitariuszką AK i łączniczką oddziałów WiN.
Miał świadomość, że walka, na którą się zdecydował jest trudna, a jej rezultaty niepewne. Dlatego postanowił nie zakładać rodziny. Idąc po raz kolejny do lasu, zerwał ze swoją ówczesną narzeczoną
W lutym 1947 formalnie zaprzestał prowadzenia akcji zbrojnych, które od pewnego czasu ograniczały się tylko do zaopatrywania oddziału i samoobrony.
22 czerwca 1947 ujawnił się, ale, zagrożony aresztowaniem, podjął z kilkoma podkomendnymi, ponowną próbę przedostania się na Zachód.
.
OSTATNI ROZKAZ, OSTATNI LIST...
Wcześniej, 12 września 1947, wydał ostatni rozkaz - przekazał dowództwo nad pozostałymi oddziałami kpt. Zdzisławowi Brońskiemu ps. „Uskok”.
W prywatnym liście do „Uskoka” napisał: „Ja dziś wyjeżdżam na angielską stronę, jestem umówiony z chłopakami co do kontaktów, jak będę po tamtej stronie. Stary najważniejsze nie daj się nikomu wykiwać i bujać, jak tam wyjadę, załatwię nasze sprawy pierwszorzędnie, kontakt będziemy mieć i tak. Czołem, Hieronim”.
Ludzie „Zapory”, docierając kolejno, w połowie września 1947, na punkt przerzutowy w Nysie na Opolszczyźnie, trafiali bezpośrednio w ręce katowickiego UB. Jednym z agentów, który doprowadził do aresztowania „Zapory” i jego ludzi, był jego zastępca, Stanisław Wnuk ps. „Opal”.
.
ARESZTOWANIE, OKRUTNE ŚLEDZTWO I ŚMIERĆ.
15 września 1947 r. bezpieka aresztowała mjr Dekutowskiego. Został przewieziony do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Będzinie, w którym przebywał do 23 października 1947. Następnie trafił do centralnego więzienia MBP w Warszawie na Mokotowie.
Od tej chwili rozpoczyna się prawie sześciomiesięczny okres tortur w katowniach UB. Hieronim Dekutowski przeszedł okrutne śledztwo w centralnym więzieniu MBP przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Jego ostatnie chwile są porażające: ten młody, około 30-letni człowiek, pod koniec wyglądał jak starzec.
Podczas niejawnej rozprawy, 3 listopada 1948, przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, oprócz mjr. Dekutowskiego, na ławie oskarżonych zasiedli jego podkomendni: kpt. Stanisław Łukasik „Ryś”, por. Jerzy Miatkowski „Zawada”, por. Roman Groński „Żbik”, por. Edmund Tudruj „Mundek”, por. Tadeusz Pelak „Junak”, por. Arkadiusz Wasilewski „Biały” i ich polityczny przełożony Władysław Siła-Nowicki.
Na kolejne rozprawy byli doprowadzani w mundurach Wehrmachtu. Ze strony komunistów był to symboliczny gest. Zamierzali zrównać zaporczyków i nazistów. Co więcej, skazani na śmierć często na miejsce egzekucji prowadzeni byli w niemieckich mundurach.
Chodziło o to, by po latach uniemożliwić ewentualną identyfikację ofiar. Niewykluczone też, że przebranie miało utrudnić oskarżonym ewentualną ucieczkę. W takim mundurze w centrum Warszawy nie sposób przecież się ukryć...
W ostatnim słowie mjr Dekutowski nie prosił o najniższy wymiar kary, ale oświadczył, że decyzję pozostawia sądowi. 15 listopada skład orzekający, pod przewodnictwem sędziego Józefa Badeckiego, który wcześniej skazał na śmierć m.in. rtm. Witolda Pileckiego, skazał go na 7-krotną karę śmierci.
Pozostali otrzymali podobne wyroki.
Prośby o łaskę, napisane do prezydenta Bolesława Bieruta, przez Hieronima Dekutowskiego, jego matkę Marię Dekutowską i adwokata Stanisława Sobczyńskiego, zostały jednak odrzucone. „Zapora”, wraz z podwładnymi, trafił do celi dla „kaesowców”, gdzie przebywało wówczas ponad 100 osób.
Na przełomie stycznia i lutego 1949 podjęli oni próbę ucieczki, postanowili wywiercić dziurę w suficie i przez strych dostać się na dach jednopiętrowych zabudowań gospodarczych, a stamtąd zjechać na powiązanych prześcieradłach i zeskoczyć na chodnik przy ulicy Rakowieckiej.
Kiedy do zrealizowania planu zostało ledwie kilkanaście dni, jeden z więźniów kryminalnych uznał, że akcja jest zbyt ryzykowna i wsypał uciekinierów, licząc na złagodzenie wyroku. Hieronim Dekutowski trafił na kilka dni do karceru, gdzie siedział nago, skuty w kajdany.
.
FRAGMENT POWIEŚCI ,,NA STRACENIE" J KRASIŃSKIEGO
W książce ,,Na stracenie" autor opisał wyprowadzenie bohaterów na egzekucje, czytając ten opis nie mogłam powstrzymać łez...
Stracono też 6 jego podkomendnych. Wszyscy rozebrani do naga! Do naga, tak jest. Zrzucili z siebie bieliznę. Nagość młodych, dojrzałych i starczych ciał. Nagle brzęknęły łańcuchy kajdanków i skuto pierwszego ze skazanych na śmierć.
Był najmłodszym z partyzantów majora Zapory. Szarpnięty łańcuchem ku wyjściu padł na kolana przed strażnikiem i błagalnym ruchem wolnej ręki próbował podjąć go pod kolana. Lecz klawisz kopał zajadle....
Broniąc się przed tą ręką, jak przed jadowitym gadem, gwałtownie targał kajdankami. Uczepione doń nagie chłopięce ciało szamotało się, jak złapana na hak ryba. Zapierało się, rzucało wstecz, ze wszech sił broniło się przed wywleczeniem za kratę. Wreszcie ktoś chwycił wolną rękę i pośpiesznie pociągnięto nagiego ku wyjściu. Rozległ się przeraźliwy krzyk.
MAMO RATUJ ! Nie zabijajcie! Ja was przepraszam! Ja was bardzo przepraszam!
Zagłuszyły go przekleństwa i jęki. Skuwano następnych. Kiedy tam na korytarzu najmłodszy z jego oficerów wleczony nago przez oprawców wzywał na ratunek matkę i błagał o życie, tak po dziecinnemu za wszystko przepraszając, wtedy major Zapora, także obnażony do pasa , wykrzyknął: „On sam tam pójdzie ! Pozwólcie mu się tylko ubrać , szubrawcy!”
A do tego chłopca : „Żołnierzu, strzelałeś i wiesz, co to kula w łeb. Wstań ! Oni nic więcej zrobić nie mogą”. Potem splunął w twarz najbliższemu z oprawców: „Krótko tu waszej władzy, stalinowskie pachołki! Polska was osądzi !”.
Opluty rzucił się na niego i pewnie by go sponiewierał, gdyby nie oficer inspekcyjny. „Zostawcie go Kula za wszystko mu wystarczy”powiedział.
Przed śmiercią w mokotowskim więzieniu w Warszawie mjr Hieronim Dekutowski wykrzyczał "Przyjdzie zwycięstwo!
Hieronim Dekutowski został zabity przez funkcjonariuszy UB w niewyobrażalnie brutalny sposób. Miał zostać rozstrzelany, ale zgodnie z opowieściami wsadzono go do worka i kaci strzelali do tak obezwładnionego „Zapory” – tak mówi historyk wojskowości dr Adam Buława z UKSW.
https://www.tvp.info/…...
*****
Za przeprowadzenie egzekucji odpowiedzialni byli: wiceprokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej major Stanisław Cypryszewski, naczelnik więzienia na Mokotowie kapitan Alojzy Grabicki, lekarz podpułkownik Marek Charbicz, ksiądz pułkownik Michał Zawadzki oraz dowódca plutonu egzekucyjnego starszy sierżant Piotr Śmietański.
,,Zapora" został pochowany w tajemnicy, w nieznanym przez lata miejscu. Trwające kilkadziesiąt lat poszukiwania miejsca spoczynku ofiary komunistycznego mordu zostały uwieńczone sukcesem.
Latem 2012 r. badacze IPN działający pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka odkryli Jego szczątki podczas prac ekshumacyjnych na terenie Kwatery na Łączce, na warszawskich Powązkach.
Identyfikacji dokonali specjaliści z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. IPN oficjalnie poinformował o tym podczas konferencji prasowej 22 sierpnia 2013 r
Krystyna Frąszczak, siostrzenica pułkownika Hieronima Dekutowskiego żałowała, że żadna z sześciu sióstr "Zapory" nie doczekała odnalezienia brata. Podkreślała, ,,że ustalenie tożsamości brata matki to wielkie wydarzenie dla jej rodziny.
Gdyby parę lat temu ktoś powiedział, że jego szczątki zostaną odkryte i zidentyfikowane, to byśmy nie uwierzyli"- powiedziała Frąszczak.
Uroczysty pogrzeb bohatera Zamojszczyzny ,,Zapory” odbył się 26 września 2015 r na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Symboliczne mogiły mjr. Dekutowskiego znajdują się w Lublinie, na cmentarzu wojskowym przy ulicy Białej, i Tarnobrzegu.
W Lublinie znajdują się dwa pomniki postawione ku czci „Zapory” i żołnierzy z jego zgrupowania. 11 listopada 2009, z inicjatywy Klubu Gazety Polskiej, w Tarnobrzegu odsłonięto pomnik mjr. Dekutowskiego. Patronat nad uroczystością objął prezydent RP Lech Kaczyński.
Na wydanej w roku 2009 płycie Myśmy rebelianci. Piosenki żołnierzy wyklętych punkrockowej grupy De Press znalazła się piosenka Marsz oddziału Zapory.
Postać Hieronima Dekutowskiego została ustanowiona patronem m.in. placówek edukacyjnych oraz ulic. Wyrok wydany na niego przez władze komunistyczne został unieważniony w maju 1994 r. decyzją Sądu Wojewódzkiego w Warszawie.
.
AWANSE
* starszy strzelec – kwiecień 1940
* kapral podchorąży – 4 marca 1943
* podporucznik – 30 października 1943
* major – 1 czerwca 1945
* pułkownik – 1988, pośmiertnie (władze RP w Londynie)
.
ORDERY I ODZNACZENIA
* Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari – 1964, pośmiertnie
* Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski – pośmiertnie
* Krzyż Walecznych – 1945
Żródło :
https://przystanekhistor…
https://podziemiezbrojne…
https://www.facebook.com…
https://www.polskieradio…
https://naszeblogi.pl/61…
https://www.hieronimdeku…