Tajna misja Rotmistrza Witolda Pileckiego

19 września 1940 r. Witold Pilecki dał się dobrowolnie aresztować w łapance aby trafić do KL Auschwitz. Jak Fairweather po raz pierwszy usłyszał o Witoldzie Pileckim w 2011 r. w Iraku i Afganistanie. Pracował tam jako korespondent wojenny. Jeden dziennikarz opowiadał mu o swoim wyjeździe do Auschwitz i o tym, że działał tam konspiracyjny ruch oporu. Ta opowieść nim wstrząsnęła. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że tam mógł powstać jakikolwiek ruch oporu. W takim miejscu ?. Tak właśnie trafił na ślad Pileckiego i zafascynowany Jego postacią napisał książkę .....

Pisząc ksiązkę opierał się na materiałach z archiwów nie tylko w Polsce, ale też w Londynie, Waszyngtonie, Nowym Jorku, Tel Awiwie i Szwajcarii, ok 2000 zródeł, Również na relacjach świadków Holokaustu ponad 34000 relacji, nigdzie dotychczas niepublikowanych.

Poświęcił 5 lat na śledzenie losów Pileckiego. Jack Fairweather, to brytyjski dziennikarz i wielokrotnie nagradzany autor. Fotoreprter i korespondent wojenny w Iraku i Afganistanie. Połączenie tak różnych źródeł pozwoliło na opowiedzenie historii Pileckiego ze szczegółami których nie znajdziecie ani na internecie ani na Facebooku.!!

Niniejsze opracowanie pisałam na podstawie książki ,,Prawdziwa historia tajnej misji Witolda Pileckiego" Jaka Fairweathera.

***
 ,,Ty musisz być kompletnym durniem ! Kto przy pełnej władzy umysłowej zrobiłby coś takiego ? Nie mów mi, że prosiłeś Gestapo, żeby było łaskawe wysłać cię na parę lat do Auschwitz ! Jak to, co mówisz jest prawdą, to jesteś niezwykłym bohaterem, albo wielkim głupcem." powiedział Pileckiemu jeden ze współwięźniów, gdy dowiedział się, że ten trafił do Auschwitz dobrowolnie. W piekle Auschwitz spędził niemal 3 lata.

Nie był to zresztą jego pomysł, zadanie zostało na niego nałożone, a istotną rolę odegrał tu spór Pileckiego z kolegą z konspiracji dotyczący politycznej orientacji ich organizacji. W pewien sposób misja była okazją, by pozbyć się Pileckiego z Warszawy.

On rozumiał, że także o to chodzi. Stąd jego decyzja o pójściu do Auschwitz jako więzień. Ponadto nie chodziło tylko o ryzyko, jakie sam podejmował, lecz także o niebezpieczeństwo, które mógł sprowadzić na swoją rodzinę.

Chciał tam zdobyć informacje na temat funkcjonowania obozu oraz zorganizować ruch oporu. Otrzymał zgodę Komendanta Głównego Związku Walki Zbrojnej, gen. Stefana Roweckiego „Grota”. 19 września 1940 r Niemcy urządzili na Żoliborzu, Grochowie i Mokotowie wielką łapankę.

Pilecki przebywał wówczas w mieszkaniu Eleonory Ostrowskiej przy al. Wojska Polskiego 40 na Żoliborzu. Dał się schwytać w mieszkaniu, Niemcom i jako Tomasz Serafiński w nocy z 21 na 22 września 1940 trafił do obozu. Został więźniem z numerem 4859.

,,Transport wtacza się na bocznicę kolejową w Oświęcimiu Była noc. Wagony zostają otwarte. W świetle reflektorów za pomocą bicia pałkami opróżnia się wagony. Wokół stoją Niemcy w czarnych mundurach.

Krzyki Niemców, jęki bitych i szczutych psami więźniów, strzelanina. Wydawało mi się, że znalazłem się w samym piekle. Za drutami, na wielkim placu, uderzył nas inny widok. W nieco fantastycznym, pełzającym po nas ze wszystkich stron świetle reflektorów, widoczni byli jacyś niby-ludzie.

Z zachowania podobni raczej do dzikich zwierząt (bezwzględnie obrażam tu zwierzęta, nie ma jeszcze w naszym języku określenia na takie stwory) W głowy nasze uderzały nie tylko kolby esesmanów - uderzało coś więcej. Brutalnie kopnięto we wszystkie nasze pojęcia, do których myśmy się na ziemi przyzwyczail"

Tak opisywał rotmistrz swoje pierwsze wrażenia po wkroczeniu do obozu.

OBOZOWA CODZIENNOŚĆ

Dla wszyskich więżniów największą męczarnią był apel. Bywało że trwał do późnych godzin nocnych, szczególnie, gdy załoga obozu nie mogła się doliczyć stanu osobowego. Jeśli była zima, więźniowie stali w cienkich drelichach na mrozie, nierzadko bez butów.

Gdy w Listopadzie 40 r uciekło kilku więźniów, przez dziewięć godzin wraz z innymi więźniami musiał stać w deszczu ze śniegiem. Ponad 200 osadzonych nie przeżyło tej kary, Pilecki jednak wytrwał.

Witold Pilecki widział wymordowanie transportu sowieckich jeńców i myśli, że to dlatego, że nie przygotowano dla nich miejsc w obozie. Potem widzi wymordowanie transportu żydowskiego i myśli, że chodziło o zagarnięcie ich własności.
Nie sądzi, że zostali zabici tak po prostu. To mu się po prostu w głowie nie mieściło.

Funkcyjni obozu serwowali pseudogimnastykę nazywaną „sportem”. Była udręką zarówno w letnim upale, jak i w zimie: bieganie z miejsca na miejsce, skakanie „żabką”, wspinanie na drzewo… Kto nie wytrzymywał, tego tłuczono do nieprzytomności.

Serafiński nr obozowy 4859 ( pod takim nazwiskiem był aresztowany) cierpiał z głodu. est tak scena w książce, kiedy jest już na wolności i jego córeczka Zosia zauważa wiele razy że tatuś jakby czegoś szukał w kieszeni.

Zapytała go o to... W końcu Jej wyjaśnia że zawsze ma przy sobie skórkę chleba. Tak wiele to mówi o tym jak bardzo bywał w obozie głodny -

Tragiczne warunki sanitarne spowodowały że Witold miała tyfus plamisty. Urazy spowodowane biciem i odmrożenia powodowały tworzenie się ropni i wrzodów. Rany nie goiły się z powodu braku witamin a na skórze oprócz tego znajdowały się ślady ukąszeń wszy, pcheł, pluskiew.

Jest taka scena w książce, gdzie Pilecki leży na sienniku i w nocy zrzuca z ciała setki od insektów i w końcu rezygnuje- I TAK TO NIC NIE DA

Bardzo mnie wzruszyła scena, gdzie Pilecki był świadkiem, a która wpłynęła ostatecznie na jego decyzję o ucieczce z obozu. Zobaczył rodzinę, może polską, może żydowską. To był styczeń-luty 1943 r., wieczór. Widział po ich twarzach, że wiedzą, iż za chwilę zostaną zastrzeleni.

Był tam chłopiec w wieku jego syna. Potem w nocy Witold nie mógł spać, nie mógł zapomnieć twarzy tego chłopca. Myślał o tym, że nie zrobił nic, aby tego jednego chłopca ocalić.

Inna scena, jak esesmani znęcają się nad Pileckim i innymi więźniami, zmuszają ich do „żabek”, skakania w kółko. Pilecki przypomina sobie wtedy, jak przed wojną widział w swojej wiosce ludzi znęcających się nad złapanym zwierzęciem. Pamięta jego skowyt przed śmiercią.

Wtedy myślał, że to odosobniony przypadek. W Auschwitz zrozumiał, że taka jest ludzka natura. Znów widać w tym siłę Pileckiego, który nie ma już złudzeń co do ludzkości, ale i tak potrafi zobaczyć w ludziach dobro.

Rozczarowanie, frustracja. I gniew. Widać to w jego notatkach. Jedną z najpiękniejszych rzeczy napisał tuż przed swoim aresztowaniem przez komunistów. To tylko jedna strona, ale znacząca. Pokazuje, co było w nim najpiękniejszego.

Zaczyna znów od tego, co działo się w obozie, z trudem znajduje słowa. A potem, nagle jakby uznając, że jednak nigdy nie zrozumie, jak człowiek może coś takiego robić drugiemu człowiekowi.

Opisuje, jak nieraz siedział w obozie ze swoimi przyjaciółmi w noc przed ich egzekucją. I każdy miał w sobie ten sam żal: że nie dał z siebie więcej innym ludziom......

Fałszywa tożsamość Witolda Pileckiego była dziełem przypadku. Znalazł on dowód tożsamości z nazwiskiem Tomasza Serafińskiego, ukrywając się w Warszawie w mieszkaniu lekarki Heleny Pawłowskiej.

Oficer rezerwy Tomasz Serafiński trafił tam jeszcze przed nim, po kapitulacji stolicy w 1939 r. Nazwisko to wykorzystał, kiedy został aresztowany przez Niemców we wrześniu 1940 r. podczas próby dostania się do obozu Auschwitz.

Do spotkania Pileckiego i Serafińskiego doszło dopiero po ucieczce Pileckiego z Auschwitz. Kiedy dotarł on do Bochni, poprosił o kontakt z dowództwem Armii Krajowej. Umożliwiono mu spotkanie z zastępcą dowódcy placówki w Nowym Wiśniczu.

Okazało się, iż jest nim człowiek, którego tożsamość wcześniej przyjął – Tomasz Serafiński, ps. Lisola. Doszło wówczas nie tylko do spotkania, które dla Pileckiego było ponoć wielkim przeżyciem.

W domu Tomasza Serafińskiego, w tzw. Koryznówce w Nowym Wiśniczu, znanym jako ulubione miejsce wypoczynku Jana Matejki, Pilecki znalazł bezpieczne schronienie na ponad trzy miesiące.

To tutaj napisał pierwszą wersję swojego raportu. Tu także malarz Jan Stasiniewicz narysował podwójny portret Witolda Pileckiego i Tomasza Serafińskiego.

RUCH OPORU I RAPORTY

Pilecki przez 3 lata pobytu w obozie Auschwitz zorganizował siatkę konspiracyjną i przesyłał meldunki, w których opisywał szczegółowo zbrodnicze funkcjonowanie obozu. Pierwszy z nich dotarł do stolicy w listopadzie 1940, a w marcu 1941 został przekazany do Londynu przez kuriera komendanta głównego ZWZ gen. Stefana Roweckiego „Grota”.

Witold Pilecki apelował do dowództwa o atak na Oświęcim, który jednak uznano za niewykonalny siłami AK. Napisał szczegółowy raport o obozie, tzw. „Raport Witolda”, który został przekazany do Londynu. Rząd RP bezskutecznie apelował zresztą wcześniej do Brytyjczyków o zbombardowanie obozu.

Pilecki wykorzystywał pralnicze komando, którego członkowie utrzymywali kontakty na zewnątrz obozu. Jego raporty trafiały do Komendy Głównej ZWZ AK i były pierwszymi meldunkami na temat sytuacji panującej w Auschwitz-Birkenau powstałymi z pozycji naocznego świadka.

Witold Pilecki przygotował dla podziemia kilka dokładnych raportów na temat obozu i hitlerowskiej maszyny ludobójstwa – trafiły one w ręce polskich władz emigracyjnych.

Jedni wątpili, inni odrzucali je w całości, jeszcze inni pozostawali obojętni. Pierwsze doniesienia o nieludzkim losie, jaki Niemcy zgotowali Żydom, przekraczały wyobrażenie tych, którzy nie byli naocznymi świadkami ich cierpień.

Bohaterowie ryzykowali wszystko, by zanieść świadectwo o Zagładzie zachodnim sojusznikom. Narażając własne życie liczyli, że ich poświęcenie pomoże w powstrzymaniu nazistowskich zbrodni. Myśleli, że gdy tylko alianci dowiedzą się o ludobójstwie, zrobią wszystko, by mu zapobiec. NIE ZROBILI NIC....

Powiedzieć światu o Zagładzie - to za cel wziął sobie również kurier i emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego Jan Karski. Karski i Witold Pilecki informowali o tym, co się działo w okupowanej Polsce, na Zachód regularnie płynęły na ten temat tygodniowe i miesięczne raporty.

WYDUMANA PLOTKA WYNIKAJĄCA Z ŻYDOWSKICH LĘKÓW

Taka była przeważnie reakcja zachodu na raporty Pileckiego. Watykan w lecie 42 r też dowiedział się o Aschitz i masowej zagładzie ale... Niechciał ryzykować sciagnięcia gniewu Hitlera na Kościół i Pius XII zdecydował nie zabierać głosu w tej sprawie

28 lipca 1943 r Karski został przyjęty przez Franklina Delano Roosevelta, prezydenta USA. Przekonywał, by alianci wystosowali wobec Niemców ultimatum - albo zaprzestaną mordu na Żydach, albo bomby spadną na ich miasta.

Ale przywódca USA zlekceważył świadectwo i apele Karskiego. Jan Karski spotykał się w Stanach z wieloma wybitnymi postaciami i wszędzie przedstawiał swój raport. Jego rozmówcy jednak nie mogli (lub nie chcieli) uwierzyć naocznemu świadkowi. Okrucieństwa, o jakich opowiadał, wydawały się im niewiarygodne.

Innym świadkiem etapu Zagłady, który dotarł na Zachód był NAPOLEON SEGIEDA W raportach wysyłanych przez polskich dyplomatów, jak i przedstawicieli organizacji żydowskich pierwsze doniesienia pojawiły się w połowie sierpnia.

Bardziej kompletnych informacji dostarczył niedługo później kurier Napoleon Segieda, który m.in. od wiosny do lata 1942 przebywał w mieście Oświęcim zbierając informacje o Auschwitz, a 8 sierpnia 1942 r opuścił Warszawę.

Droga do Szwajcarii przez Kraków i Wiedeń do Angli zajęła mu 5 dni. Na początku września raporty powstałe na podstawie doniesień Segiedy krążyły już wśród ważnych osobistości świata alianckiego w Wielkiej Brytanii oraz USA.

I jaka była reakcja na jego raporty ?? Cytuję z ksiązki ,,MSW z Polskiego Rządu na uchodzctwie uznał -Napelon nakarmił nas niesamowitymi plotkami po powrocie z kraju. Zignorowaliśmy je. Napoleon Segieda nie będzie więcej kurierem " Paweł Sidak z MSW wysłał właśnie taką depeszę do Warszawy!!!

Mówiono: ,,mamy inne priorytety‼️ " Wszyscy wiedzieli o Aschwitz Szwajcaria, Ameryka, Angilia, wiedział też Izrael.

Na znak protestu Szmul Zygielbom -sekretarz generalny Sekcji Żydowskiej Centralnej Komisji Związków Zawodowych, redaktor pisma Arbeter Fragen, radny Warszawy i Łodzi. Od 1942 członek Rady Narodowej RP w Londynie, odebrał sobie życie , ale nikogo to specjalnie nie obeszło...

Witold Pilecki swoimi raportami i swoją osobą wzbudzał w współwięzniach nadzieję i wolę walki Jego raporty z samego piekła na ziemi są dramatycznym wołaniem o pomoc.

Mimo przerażającej treści i liczbach zagazaowanych, zakatowanych i zamordowanych w Aschwitz które wymienia, pomoc nigdy nie nadchodzi. Ci na których pomoc liczył nie mogli lub co bardziej prawdopodobne, nie chcieli uwierzyć i pomóc.

Po wypełnieniu misji, zagrożony aresztowaniem zbiegł z KL Auschwitz w nocy z 26/27 kwietnia 1943 r. W obozowym piekle spędził 947 dni.                                                                                                                                                                                                                                
Musicie tę książkę przeczytać sami.  Bo ja mimo że przeczytałem ją jednym tchem nie umiem pisać o Witoldzie Pileckim, bohatera tej ksiązki bez emocji.  

Wiem jedno że to co bylo tak haryzmatycznego w Pileckim, to że był zwyczajnym, skromnym i niesamowicie odważnym człowiekiem. Który ufał ludziom i nad życie przekładal miłość do ojczyzny..Ze wielu wspomnień wpółwięzniów wynka że przeżyli tylko dzieki Witoldowi Pileckiemu.

Źródło :https://www.facebook.com/media...,
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

04-07-2022 [09:00] - u2 | Link:

Auschwitz i o tym, że działał tam konspiracyjny ruch oporu

Po wojnie dorabiano legendę dla Cyrankiewicza, że niby to on organizował ruch oporu w KL, tyle że Cyrankiewicz robił na "Kanadzie", rampie gdzie pozbawiano żydów kosztowności przed wysłaniem ich do gazu. Jest hipoteza, że Cyrankiewicz specjalnie nie skorzystał z możliwości "prawa łaski" wobec Pileckiego, aby ukryć swoją niechlubną obozową przeszłość.