REJS NA RUBIEŻE

Znajoma miała jechać pod piramidy, zrezygnowała. Potem  podobna argumentacja wykluczyła zatłoczoną uchodźcami Grecję, a ostatecznie i Turcję, gdzie Kurdowie pospołu z ISIS urządzili regularny poligon zamachowy. Kiedy logika przetrzebi apetyt na podróże, okazuje się iż piękna nasza Polska cała. Wystarczy ustawić busolę na hipotetyczna trasę i począć zagłębiać się w szczegółach, osobliwościach, odpryskach historii, urodzie potencjalnych tras turystycznych i …ruszamy. W Polskę jedziemy, a najlepiej na wschód. Aha, przy pochylaniu się nad istotnościami w powiększeniu, należy mieć na uwadze zasadę nieoznaczoności Heisenberga;) Aby wyprawa miała coś z magii, wymyślamy ad hoc rytuały podróżne. Np. na szosie warszawskiej jadąc w kierunku Białegostoku nucimy stary hit z festiwalu piosenki aktorskiej p.t. „Nienawidzę Warszawy”. Ot tak przez przekorę. W okolicach Ostrowi Mazowieckiej odnotowujemy skutki przemian agrarnych naszej brukselicznej doby.  Chłopi chętnie wracają do zajęć z epoki wspólnoty pierwotnej – do zbieractwa. Całymi kilometrami wylegują się przy ciepłym  asfalcie oferując grzyby, jagody, poroża jeleni i łosi. A i o bimber można zapytać. A na polach dymią kombajny Bizony i pocą się Chińczycy. Nie tak dawno w Gogolach (sic! Z czego się śmiejecie) koło Ciechanowca osiedliło się trzynastu Chińczyków. Zamieszkali w młynie, uprawiają bakłażany i kapustę (oczywiście pekińską) i ogórki na szesnastu hektarach. Miejscowy wójt  liczy na dynamikę wzrostu populacji, bo miejscowi są leniwi. Możemy w lewo skręcić na Łomżę. Tu mieszkał rabbi Herzog, ojciec byłego prezydenta Izraela. Teraz na płocie afisz z celtyckim krzyżem świadczy, że partia  Korwina ma tu coś do powiedzenia.  Koniecznie zatrzymajmy się w Wiźnie nad Narwią. Termopile! To tu kapitan Władysław Raginis zatrzymał pancerny zagon generała Guderiana. O tym śpiewa Sabaton. Nieco dalej w Jeżewie miał niewielki browar etnograf, historyk i folklorysta Zygmunt Gloger. To on szczepiąc jabłonie wyhodował odmianę zwana „glogierówką”. Częściej przebywał w odległym o 8 km Tykocinie. W dworku vis a vis pomnika hetmana Stefana Czarnieckiego, gościł Józefa Ignacego Kraszewskiego  jak i Elizę Orzeszkową. Za drewnianym mostem, a przed ruinami zamku królewskiego, był urząd celny czyli „tamożnia”. Prowadziła go od kilku pokoleń żydowska rodzina Ezofowiczów. I już Czytelnik wie, w jakich okolicznościach  powstała powieść p.Elizy „Meir Ezofowicz”. I tak dotarliśmy do Tykocina – perły baroku na Podlasiu. To taki Kazimierz Dolny, jeno bez wzniesień i górek. Ten sam klimat, a mniej tu nachału turystycznego, jak tam nad Wisłą. Tu na kreplechy w restauracji „Tejsza” przyjeżdża Jerzy Zelnik z rodziną.  Tu na Złotej 3 mieszkała rodzina Tykocińskich. Wyjechali i zmienili nazwisko na Brecker. Randy – to pierwszy trębacz jazzowej Ameryki. Stąd jego udział w „Symfonii – Tykocin” Włodzimierza Pawlika. Dali wspaniały wspólny koncert przy XVII-wiecznej rotundowej synagodze.  Codziennie pojawiają się tu autokary z młodymi Izraelczykami. Oni muszą odwiedzić Auschwitz i Tykocin. Czynią to, acz bez atencji i szacunku. Sam widziałem, jak pejsaci młodzieńcy w jarmułkach, w biały dzień po zaliczeniu muzeum judaików, bez żenady „olewali” święte mury synagogi. Stąd już rzut kamieniem do Knyszyna. Te 10 km via łąki i bagna chciał zabudować król Zygmunt August, bo tu zamierzał przenieść stolicę Rzeczpospolitej. I dlatego go otruto. Zmarł niedaleko knyszyńskiego zamku we wsi, która nazwana została Zygmunty. Zwłok  przez wiele godzin nie wpuszczano do zamku, bo trwał tam rabunek dóbr królewskich. I nie tylko, bo pieczęć królewską tłoczono na patentach szlacheckich. Król stygł, a szlachty w tym czasie (za ciężkie złote dukaty) przybywało…No cóż – Polska zawsze była polską. Jak taka jedna gazeta… Dworzanin Kasper Irzykowicz pisał w liście z Knyszyna, datowanym na 18 lipca 1572 roku, że w skarbie królewskim znaleziono tylko 10 003 zł, "bo jedno kochankowie pobrali, pierzynki uwiązując z okna wyciskali; drugie się kurwom rozdało, jako się już Niżanka zna, że ma 10 000 w zachowaniu czerwonych złotych przy sobie". Ruszajcie na Wschód! Tam historia i nieznane legendy czekają.