Plugawa szpara oralna, a plugawe życie Niesiołowskiego

Znany publiczności głównie, a może jedynie, z tego, że w całej swojej działalności poselskiej, od kiedy przystał do platformerskiej ferajny, dał się poznać, jako ten poseł, któremu nie zdarzyło się powiedzieć niczego, co przynajmniej nie nawiązywało by do Prawa i Sprawiedliwości. W świadomości ogółu nic prócz tego. Zero, nool! A cała jego elokwencja jaką przy tej okazji potrafił z siebie wykrzesać, ograniczała się do obracania na wszystkie strony jednego jedynego słowa: "obrzydliwość" i jego wszelakich synonimów.

Nie mogło oczywiście dziwić, że tym sposobem, bardzo szybko zapracował na ksywkę "świr", ale już to, że nic sobie z tego nie robił i jakby nigdy nic chodził opluty własną śliną i owszem, dziwić mogło. I dopiero, gdy "kochane" przez "świra" media, ujawniły informację o nagraniu, na którm podejrzany o korumpowanie wręcza mu jakiś pakunek, można było co nieco z takiego zachowania zrozumieć. Ewentualny proces sądowy rozstrzygnie, jak było naprawdę, ale i bez niego można dostrzec w tym dziwnym zachowaniu podobieństwo do zachowania znanego w środowisku recydywy, dla której świrowanie należy do elementarza kryminalnego rzemiosła.

Co do tego, że sprawa paczki przekazanej Niesiołowskiemu powinna być wyjaśniona, nie ma wątpliwości również szef PSL-u. I temu słowu, płynącemu z tej partii i w takiej akurat sprawie, można wierzyć.

A obrazek postaci pana posła "niezależna" uzupełniła przypomnieniem, że nazwisko szanownego "świra"pojawiało się i przy sprawie kontaktów Drzewieckiego z gangsterami i nie tylko przy tej sprawie.