Dobra wiadomość nie dla wszystkich pracowników

W zestawieniu z oficjalnym poziomem inflacji przeciętny wzrost płac w lutym br. w porównaniu z lutym ub.r. - wg danych GUS - był na tyle wysoki, że ją realnie przewyższył. I to o ponad 3 pkt. procentowe.
Rzecz w tym, że dotyczył sektora przedsiębiorstw, a więc firm zatrudniających co najmniej 10 osób.
Według GUS przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w lutym br. w porównaniu z lutym 2021 r. było wyższe o 11,7% i wyniosło 6220,04 zł (brutto). Co więcej, w porównaniu do stycznia br. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło w nich o 2,6%.
Trzeba przy tym zauważyć, że wszystko wskazuje na to, że tak dobre, lutowe dane, mogą niestety okazać się jednorazowe. GUS informuje bowiem, że tak wysoki wzrost wynagrodzeń w ubiegłym miesiącu spowodowany był m.in. „wypłatami premii dodatkowych, kwartalnych, półrocznych, nagród rocznych, podwyższeniem wynagrodzeń, w tym także związanych z pakietem mobilności, jak również rozliczenia wynagrodzeń za pracę w godzinach nadliczbowych”.
Jednocześnie inflacja w lutym br. w porównaniu z lutym ub. roku wyniosła 8,5% (przy wzroście cen usług o - 9,1% i towarów - o 8,3%), przy czym w stosunku do stycznia br. ceny towarów i usług obniżyły się o 0,3%. Choć więc lutowa inflacja okazała się wysoka, to i tak była niższa niż w styczniu, kiedy wyniosła 9,2%.
W sumie wzrost płac o ponad 3 pkt. procentowe w stosunku do poziomu do inflacji to dobra wiadomość dla pracowników zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw. Zwłaszcza w niektórych branżach sytuacja wyglądała (w lutym br. - w porównaniu ze styczniem br.) imponująco. Najwyższy wzrost płac odnotowano w branży górniczej (o 36,1%), gdzie wynagrodzenia wyniosły 10571,51 zł oraz energetycznej (o 9,2%), gdzie przeciętne płace brutto wyniosły 9536,43 zł. Jednocześnie w tym samym czasie spadek płac odnotowano w rolnictwie, leśnictwie, łowiec­twie i rybactwie (o 9,6%), gdzie płace wyniosły 7241,19 zł i w branżach związanych z kulturą, rozrywką i rekreacją” (o 1,4%), gdzie zmniejszyły się do 5265,38 zł.
Jednak trzeba brać pod uwagę, że w naszym kraju firmy mniejsze (z nie więcej niż dziewięcioma pracownikami), tj. mikroprzedsiębiorstwa, wg danych PARP z 2020 r., zatrudniają przytłaczająca większość (96,7%) ogółu pracujących w naszym kraju i mają (wg danych za 2017 r.) ok. 30% udział w tworzeniu PKB.
Otóż tych firm niestety dane GUS nie obejmują, a można z wysokim prawdopodobieństwem przyjąć, że płace w nich są niższe niż w tych, zatrudniających minimum 10 pracowników.
Tak czy inaczej, wszystko to oznacza, że, jak skomentował portal Bankier.pl „luty przyniósł najszybszy od 14. lat nominalny wzrost płac, czemu towarzyszył rekordowo wysoki poziom zatrudnienia (...). Niestety, lwią część podwyżek wynagrodzeń zjada bardzo wysoka inflacja”.
Co więcej, „na skutek redukcji VAT-u na paliwa, energię i żywność w lutym odnotowano spadek inflacji CPI w Polsce. To już jednak historia, ponieważ marzec przyniósł silny wzrost cen, których jeszcze nie widzimy w danych statystycznych”.
Z kolei pytany przez mnie w wywiadzie dla filarybiznesu.pl o skutki wysokich podwyżek płac w sektorze przedsiębiorstw Jakub Bińkowski, członek zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, uważa, że „zarobki faktycznie realnie wzrosły powyżej poziomu inflacji i jest to informacja dobra dla pracowników. To oznacza, że mimo wzrostu cen ich realna siła nabywcza rośnie. Natomiast z punktu widzenia ogólnogospodarczego występuje ryzyko wystąpienia spirali cenowo-płacowej. Wszyscy widzimy rosnące ceny w sklepach, więc masowo uderzamy w pracy do swoich pracodawców po podwyżki. I je dostajemy. Skoro w ten sposób dostajemy więcej pieniędzy, zatrudniająca nas firma ponosi większe koszty, więc musi je sobie odbić w podwyższanych cenach wytwarzanych produktów czy usług”.
O tym, jak może wyglądać dynamika wzrostu przeciętnych zarobków w kolejnych miesiącach napisał Zespół Analiz Makroekonomicznych PKO Banku Polskiego: „w naszej ocenie (...)przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw będzie rosło w najbliższych miesiącach wolniej niż w lutym. Sądzimy, że w kolejnych miesiącach w miarę spowalniania wzrostu gospodarczego wzrost realnych wynagrodzeń będzie zbiegał do zera. Buforem dla konsumpcji będą naszym zdaniem zakumulowane w czasie pandemii oszczędności oraz napływ nowych konsumentów”.