Czy Europie i światu grozi terroryzm nuklearny?

W Polsce jesteśmy świadkami jakiejś absurdalnej i niebezpiecznej "gry" opozycji nakierowanej ostatecznie na wywołanie ulicznych burd i zamieszek, które mają doprowadzić do obalenia obecnego rządu. Są to perfidne działania ludzi, którzy - z jednej strony - nie mogą pogodzić się z "oderwaniem od państwowego koryta" a - z drugiej strony - wykonujący prawdopodobnie jakieś polecenia dotychczasowych wewnętrznych i zewnętrznych nadzorców Polski.

Jest też wiele innych obszarów implikujących takie a nie inne ich haniebne działania, o których pisałem m.in. w tekście: "Kto i dlaczego boi się zjednoczonych rządów prawicy w Polsce?" [1] - m.in.: strach przed odpowiedzialnością i prawdą o III RP, strach przed klęską demoliberalnej i lewackiej ideologii opartej na założeniach Rewolucji Kulturowej Nowej Lewicy, strach przed klęską propagandy "pedagogiki wstydu" i odrodzeniem się polskiej dumy narodowej i historycznego oraz narodowego patriotyzmu i polskiej wspólnoty narodowej, strach przed zmianą kierunku rozwoju UE i ograniczeniem dominacji w niej Niemiec, strach przed utratą możliwości dalszego zawłaszczania Polski oraz strach przed odbudową jej potencjału gospodarczego, kwestia tzw: "uchodźców" islamskich, strach Niemiec przed reparacjami wojennymi powiązany ze strachem przed utratą Polski jako lennika kondominium niemiecko-rosyjskiego pod syjonistycznym zarządem komisarycznym.

Ci ludzie tworzący tą PO-PSL-N-KOD-owską opozycję są zdolni do każdej podłości, są zdeterminowani a jako "że tonący brzytwy się chwyta" mogą się tego ostrza brzytwy chwytać nie bacząc na odniesione własne czy innych krwawe rany. Są zdolni do zdrady i każdej prowokacji, byleby osiągnąć swój (?) założony już w październiku 2015 roku (a nawet wcześniej, czyli po wyborach prezydenckich) cel.

Unia Europejska jako całość jest w permanentnym kryzysie, który musi doprowadzić do zmiany kierunku jej rozwoju. I te "chore na umyśle" lewacko-demoliberalne elity o tym wiedzą i one też są zdolne "chwycić się każdej brzytwy", aby ostatecznie nie zatonąć i w tym swoim skretyniałym działaniu nie baczą nawet na przelewaną krew przez Europejczyków.

I może rzeczywiście tak jest, iż "komuś" lub "jakiejś grupie" zależy na wywołaniu jakiejś formy europejskiej lub światowej wojny, jakiejś ogólnoeuropejskiej (lub nawet ogólnoświatowej) histerii?

Sprowadzając na zaproszenie unijnej Katarzyny II (czyli A. Merkel) islamistów do Europy lewacko-demoliberalne elity sprowadziły na jej teren zwielokrotnione niebezpieczeństwo zamachów terrorystycznych dokonywanych przez islamskie państwo ISIS. Ilu żołnierzy-terorystów tegoż państwa dostała się do Europy wraz z imigrantami islamskimi? Podobno już powyżej 5 tysięcy (sądzę, że wielokrotnie więcej) a przecież do zamachu wystarczy kilkunastu...

I ta "kanclerzyna" cały czas chce przymusowo transportować terroryzm do tych krajów UE, które są niechętne ów terroryzm sprowadzać do siebie, dbając tym samym o bezpieczeństwo własnych obywateli. I naprawdę warto zauważyć, że jest czego bronić i staje się to konieczne, skoro... podobno marcowe zamachy w Brukseli miały też dotyczyć jednej z elektrowni atomowych mieszczących się w Belgii i tylko zbieg okoliczności zmienił plany islamskich terrorystów [2].

Owa informacja jakoś wówczas zbyt mocno nie została wyeksponowana w światowych i polskich serwisach informacyjnych. I tak jest do dziś.

A w Polsce szczególnie w mediach michnikowszczyzny, TVN czy Polsacie w ogóle obowiązuje lewacko-demoliberalna poprawność polityczna w każdym obszarze, w tym również w kwestii imigrantów islamskich.

I należy głośno mówić, iż gdyby stało się dla Polski i Polaków nieszczęście i w jakiejś perspektywie władzę przejęłaby opozycja w postaci PO-N-PSL-KOD to polskie drzwi dla imigrantów islamskich i dla islamskiego terroryzmu zostałyby otwarte na oścież.  Tego chcemy - Polacy?

A sprawa bezpieczeństwa (też w zakresie zagrożenia terroryzmem nuklearnym) wydaje się nadzwyczaj poważna i chyba dotyczy wszystkich mieszkańców Europy, w tym Polaków.

I chyba o tym należy dyskutować a nie o jałowych i "wyssanych z palca" zagrożeniach w funkcjonowaniu demokracji w Polsce.

Okazuje się bowiem, że niebezpieczeństwo terrorystycznego ataku nuklearnego (choćby w postaci zamachu na reaktor jądrowy... ale czy tylko?) jest realne, co potwierdzają swoimi decyzjami władze Belgii i Holandii. Oba kraje podjęły decyzję o zakupie odpowiednio: 11 i 15 mln tabletek jodu, które w celu ochrony tarczycy należy przyjąć w razie skażenia radioaktywnego. Taka ilość oznacza mniej więcej, że zakup został dokonany niemal dla wszystkich mieszkańców tych krajów (szczególnie w promieniu 100 km od samych elektrowni jądrowych i ośrodków badań jądrowych, w tym francuskich i niemieckich) oraz też dla turystów [3].

Czy tego typu zakup byłby dokonany bez wcześniejszego powzięcia domniemania możliwości przeprowadzenia islamskiego ataku terrorystycznego np. na elektrownię atomową? Wątpię, więc tym bardziej pilna staje się dyskusja o takim zagrożeniu i to jest realny problem mogący dotyczyć też Polaków i w ogóle bezpieczeństwa naszego państwa. Tym bardziej, że potencjalny terrorystyczny islamski atak  jądrowy nie musi wcale wiązać się z atakiem na elektrownie atomową.

A jakie mogłyby być konsekwencje takiego ataku? Przypomnijmy sobie chociażby Czarnobyl... I lepiej jak by wszelkie spekulacje na ten temat pozostały tylko w sferze prawdopodobieństwa a nie realnego działania. Tym niemniej musimy być przygotowani na wszystko, chociażby ze względu na ŚDM czy Szczyt NATO.

A ty co, durna opozycjo! Manipulacyjnie od miesięcy działasz specyficznie dążąc do wywołania jakiejś ulicznej konfrontacji Polaków z Polakami ... Może dlatego tak byście chcieli tych islamistów u nas w Polsce... Pewnie by wam pomogli, bo "swój zawsze ciągnie do swego"...

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.c...
[2] szerzej:  http://www.tvp.info/24603252/b...
[3]  szerzej: http://telewizjarepublika.pl/e... i wiele innych artykułów

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com