Polski medal i „podwójne standardy” na igrzyskach

Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Chinach zaczęły się dla nas bardzo dobrze, bo niespodziewanym medalem skoczka narciarskiego Dawida Kubackiego. Ten były mistrz świata sezon 2021/22 miał fatalny: jego najwyższe miejsce w konkursie Pucharu Świata to dopiero… 13! A tutaj, proszę, stanął na podium i Biało-Czerwoni mają medal, choć w prognozach amerykańskich ekspertów, którzy zawsze wiedzą wszystko najlepiej Polska miała na ZIO w ChRL nie zdobyć żadnego medalu! Cóż prognozy swoje, a życie – na szczęście – swoje.
 
Należy odnotować bardzo dobry występ naszych alpejek: najlepsza z nich Martyna Gąsienica-Daniel była na miejscu ósmym, a w sumie trzy znalazły się w pierwszej „trzydziestce”! Tego bodaj jeszcze nigdy nie było w historii naszych startów na Zimowych Igrzyskach.
Duży niesmak pozostawiła decyzja organizatorów, którzy nie dopuścili naszej faworytki do medalu w short-tracku Natalii Maliszewskiej do jej koronnej konkurencji – 500 metrów - w której w tym roku wygrała konkurs Pucharu Świata. Raz miała test negatywny, raz pozytywny i ostatecznie, parę godzin przed startem, okazało się, że nie weźmie udziału w zawodach.
Cóż „Dura lex, sed lex”, jak mówili starożytni Rzymianie: „Surowe prawo, ale prawo”. Nie byłoby niesmaku, gdyby nie to, że zawodniczkę z Australii jednak do zawodów w curlingu dopuszczono, mimo, że miała pozytywny wynik testu COVID-owego! To przykład podwójnych standardów i pokazania światu, że na igrzyskach są „równi” i „równiejsi”, niczym w powieści Georga Orwella „Folwark zwierzęcy”. Zresztą to samo było na letnich igrzyskach w Tokio, gdzie prawem kaduka dopuszczono do startu w finale sztafet mieszanych 4x400 Amerykanów, których początkowo zdyskwalifikowano. Takie numery całkowicie wypaczają rywalizację sportową w duchu fair play. Czy reprezentantom USA i Australii wolno więcej, a na przykład Polakom mniej?
 
Medalowy konkurs na skoczni narciarskiej oglądał prezydent RP. Gdy w Tokio przed pół rokiem na igrzyskach letnich oglądał przegrane boje siatkarzy z Iranem i koszykarzy (3x3) z Łotwą spadła na niego fala hejtu, iż „nie przyniósł szczęścia”. Czy ci sami hejterzy napiszą teraz, że jak wtedy nie było zwycięstw przez głowę państwa, tak teraz jest medal dzięki obecności prezydenta? Logika nie jest najmocniejszą stroną ludzi owładniętych nienawiścią, którzy swoje polityczne kompleksy przenoszą na sport.
 
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (08.02.2022)