Rozmowy z Cieniem: Dlaczego miłosierdzie?

- Wyglądasz na podłamanego.
- I tak się też czuję.
- Znów wdałeś się w jakąś dyskusję?
- Wiesz, trudno to nazwać dyskusją. Córa wchodzi w trudny wiek i wszystko kontestuje. Ostatnio spytała, gdzie podziało się chrześcijańskie miłosierdzie w stosunku do migrantów, dlaczego dziś islamofobia wygrywa z nakazami ewangelicznymi, a na internetowych forach w katolickim kraju pojawia się ksenofobiczny hejt.
- I co odpowiedziałeś?
- Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Dlatego jestem podłamany.
- No to porozmawiajmy o miłosierdziu.
- Bardzo chętnie, zwłaszcza jeśli mi to rozwiąże dylemat w sprawie migrantów.
- To zostawimy sobie na koniec, gdy już wyjaśnimy czym w zasadzie jest miłosierdzie. Może spróbujesz zdefiniować jak je pojmujesz?
- Bo ja wiem? Myślę, że to wynikająca z miłości postawa śpieszenia z pomocą drugiej osobie, znajdującej się w potrzebie.
- Całkiem poprawnie! Myślisz podobnie jak św. Augustyn, który określa miłosierdzie jako bolejące współczucie z powodu nieszczęścia drugiego człowieka. A św. Tomasz z Akwinu powiada, że miłosierdzie jest to przymuszające do przyjścia z pomocą takie odczuwanie cudzej biedy, jakby to mnie ona spotkała. Ale tak pojmowane miłosierdzie dotyczy relacji z bliźnim, z drugim człowiekiem i jako takie może funkcjonować także w przestrzeni laickiej. Dla osób wierzących istotne jest to, że miłosierdzie człowieka jest „zakotwiczone” w Miłosierdziu Bożym.
- No tak, Bóg jest Miłością. A propos - jaka jest różnica między miłością a miłosierdziem?
- Taka, że istnienie miłości nie jest uzależnione od istnienia miłosierdzia, ale samo miłosierdzie nie może istnieć bez miłości.
- Pogubiłem się. Objaśnij.
- Miłosierdzie okazuje się wówczas, gdy ktoś ma jakieś potrzeby, czy to w dziedzinie naturalnej, czy nadprzyrodzonej. W miłości coś takiego nie występuje. Bóg stworzył świat z miłości i dobroci, ale nie z miłosierdzia. Poza Bogiem nie było bowiem niczego, była nicość, a nad nicością nie można się przecież litować, okazywać jej dobroci i miłosierdzia.
- Czyli miłosierdzie Boże objawiło się dopiero po grzechu pierworodnym?
- Tak - ujawniło się w tym, że Bóg postanowił uratować człowieka, który zasłużył na wieczną karę potępienia. To wypływające z Bożego miłosierdzia dzieło ratowania człowieka dokonało się i nadal realizuje przez Jezusa Chrystusa i zesłanego nam Ducha Świętego.
- Czy to znaczy, że miłosierdzie Boże objawiło się dopiero w chrześcijaństwie?
- Skądże! Ojciec święty Franciszek, na pierwszej stronie ogłaszającej rok miłosierdzia bulli Misericordiae vultus, przypomina, że już Mojżeszowi Bóg przedstawia się jako miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność (Wj 34,6). A wspaniały tekst Psalmu 136 przedstawia całe dzieło stworzenia i zbawienia jako dzieło Bożego Miłosierdzia. Tak więc Boże Miłosierdzie jest, obok dobroci, mądrości, opatrzności, sprawiedliwości, przymiotem wspólnym Starego i Nowego Przymierza, przymiotem powszechnie uważanym za największy.
-  Skąd wiemy, że największy?
- Choćby z objawienia s. Faustyny Kowalskiej, której Pan Jezus powiedział: Powiedz, że miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Wszystkie dzieła rąk moich są ukoronowane miłosierdziem.
- Skoro Bóg jest miłosierny, to dlaczego w Biblii pojawiają się groźby? Kiedy Żydzi szli przez pustynię, wiele razy czytamy o tym, że „zapalił się gniew Pana przeciw ludowi”.
- Nie trzeba patrzeć na „gniew Boga” i Jego przebaczenie jako na coś całkowicie przeciwstawnego, ale należy je widzieć jako dwie strony jednej i tej samej rzeczywistości. Określenie „gniew” w odniesieniu do Boga ma podkreślić, że Jego miłość nie zamierza tolerować niczego, co jest złem. Św. Augustyn mówił: Łatwiej jest Bogu powstrzymać gniew, aniżeli miłosierdzie. A papież Franciszek dodaje: Tak właśnie jest. Gniew Boga trwa tylko chwilę, podczas gdy Jego miłosierdzie trwa na wieki.
- A jak pogodzić Bożą sprawiedliwość z miłosierdziem Boga? Sprawiedliwość kojarzy nam się raczej z karą i odwetem, nie z litością...
- Sprawiedliwie to wszyscy, jako grzesznicy, zasłużyliśmy na wieczne potępienie. Lecz Bóg, który jest Miłością, pozostaje wierny obietnicy złożonej swojemu ludowi. Aby nas wykupić z niewoli szatana, a tym samym uczynić zadość sprawiedliwości, Bóg posłał swojego Syna Jezusa Chrystusa, który złożył siebie w ofierze na krzyżu na przebłaganie za grzechy świata. W ten sposób pogodził sprawiedliwość z miłosierdziem.
- Czyli gdyby Pan Bóg był tylko sprawiedliwy, mielibyśmy przechlapane. Wszyscy. Ja na pewno. Na szczęście Pan Bóg jest też miłosierny.
- Do tego, żebyś nie miał przechlapane potrzebne jest jeszcze jedno.
- Co takiego?
- Naśladowanie Boga. Czyli unikanie sądzenia i potępiania bliźniego oraz przebaczanie i wspaniałomyślne dawanie, bez pytania co ja z tego będę mieć (por. Łk 6, 36-38).
- No to już wiem czemu papież Franciszek ustanowił Rok Miłosierdzia w Kościele.
- I powiedział: wiara bez miłosierdzia jest martwa. A Kościół, który w swojej codziennej praktyce nie żyje miłosierdziem, zabija Dobrą Nowinę.
- Niby tak, ale jest w tym miłosierdziu jednak coś po ludzku niesprawiedliwego. Myślę sobie o synu marnotrawnym. Narozrabiał jak pijany zając na miedzy i wraca, ojciec zaś wita go z radością. Tymczasem jego brat był przy ojcu, znosił trudy pracy, gdy tamten hulał. Posłusznie robił, co do niego należało, pewnie spadły też na niego obowiązki brata swawolnika, ale dla niego ojciec nie wyprawił uczty. Musiał być wściekły, ja na jego miejscu byłbym! Przede wszystkim zaś musiał zadać sobie pytanie o sens swojego trudu. Po co pracował jak wół, skoro jego brat nie dość, że sobie poużywał życia, to jeszcze ojciec wita go w taki sposób...
- Tak, tak miłosierdzie jest w tej optyce skandalem. Chociaż sami byśmy go oczekiwali, nie dajemy do niego prawa innym ludziom. Pytamy już nawet nie o to „dlaczego” miłosierdzie, ale „dlaczego dla tego drania” i „dlaczego za darmo”. Dlaczego Bóg jest miłosierny wobec kogoś, kto sobie na to nie zasłużył? Sprawiedliwi cierpią, a grzesznikom się powodzi.
- Sam widzisz do czego to może doprowadzić – jeśli Boskie miłosierdzie jest nieograniczone, ludzie poczują się bezkarni.
- To nie jest takie proste. Słyszałeś o grzechach przeciwko Duchowi Świętemu?
- Owszem, wiem nawet, że Pan Jezus powiedział: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone (Mt 12,31). Ale co to za grzechy?
- Katechizm wylicza sześć takich grzechów, a dwa pierwsze to: grzeszyć licząc zuchwale na miłosierdzie Boże i rozpaczać albo wątpić w miłosierdzie Boże.
- Czyli miłosierdzie ma swoje granice i nie wyklucza sprawiedliwości! Skoro więc mówiłeś, że winniśmy w miłosierdziu naśladować Boga, to nasze ludzkie miłosierdzie też nie jest bezwarunkowe?
- Owszem. Są sytuacje, w których litując się nad kimś, chcesz mu pomóc, a w efekcie tylko szkodzisz.
- Niedźwiedzia przysługa?
- Nie tylko. Także fałszywie pojmowane dobro drugiego człowieka, niczym nie uzasadnione przekonanie, że ja wiem najlepiej, czego mu trzeba. Sąd zabiera biednym rodzicom dzieci tłumacząc to ich dobrem, niby się lituje, a przecież wyrządza im w ten sposób ogromną krzywdę. Nie jest też miłosierdziem jałmużna dla zawodowego żebraka, który posługuje się własnym dzieckiem, by wzbudzić litość. Więcej, jest ona zwyczajnie niesprawiedliwa, krzywdząca obdarowanego. Miłosierdzie przekracza sprawiedliwość, a nie jej przeczy. Sprawiedliwą (i miłosierną!) rzeczą jest tak postąpić, by zawodowy żebrak przestał nim być, a dziecko nie było używane do jemu wygodnych celów.
- To prawda, lepiej dać wędkę niż rybę. To może podobnie jest z tymi migrantami?
- To złożony problem. Inaczej powinniśmy podchodzić do uchodźców, inaczej do imigrantów ekonomicznych, jeszcze inaczej do potencjalnych terrorystów, bo i takie możliwości trzeba brać pod uwagę. Jak już mówiliśmy, źródłem miłosierdzia jest współczucie, litość. Trudno je w sobie wzbudzić, obserwując gorszące sceny podczas nocy sylwestrowej w niemieckich miastach. O ile syn marnotrawny zasługiwał na miłosierdzie, bo okazał skruchę, o tyle sprawcy tych i podobnych ekscesów raczej nie. W ich przypadku sprawiedliwość powinna wziąć górę nad miłosierdziem.
- Jezus powiedział w Kazaniu na Górze: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7). Wydaje się to takie proste i oczywiste; w rzeczywistości widzę, że problem najeżony jest mnóstwem dylematów. Więc czy można być miłosiernym w dzisiejszym świecie?
- Można i trzeba. Podczas kanonizacji św. Siostry Faustyny św. Jan Paweł II powiedział: światło Bożego Miłosierdzia, które Bóg zechciał niejako powierzyć światu na nowo poprzez charyzmat Siostry Faustyny, będzie rozjaśniało ludzkie drogi w trzecim tysiącleciu. Wydaje się, że siły ciemności przestraszyły się tej prognozy i podjęły szturm, co widać po rosnącym w świecie napięciu, któremu towarzyszy wręcz tsunami nienawiści, hejtu, jak się to dziś określa. Czas się temu przeciwstawić.
- Czym?
- Potęgą miłosierdzia.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wangust

03-04-2016 [14:11] - wangust | Link:

Niedziela Bożego Miłosierdzia. Jak dobrze, ze Bóg nas kocha, bo przecież świat byłby bardzo smutny. Gdy jesteśmy młodzi mamy wiele pretensji do Boga bo: na to nas nie stać, nie udało się zdobyć wymarzonego dyplomu, dziewczyny, chłopaka. Nie odbylismy jeszcze podróży życia, albo nie spotkaliśmy swojej miłości życia. Gdy już mamy pozycje i pieniądze, to dajemy na zbożne cele, udzielamy się społecznie i wysyłamy swoje dziecko na wszelakie zajęcia pozalekcyjne i wymarzone studia. Nawet przeprowadzamy duchową adopcję, jakiegoś afrykańskiego dziecka, bo sami mamy tylko jedno. Jesteśmy rodziną przykładną i błyszczymy światłem - ale chyba odbitym. Od kogo? Pewnie od Boga, którego najpierw pokazali nam rodzice. A gdzie są teraz twoi rodzice? W szpitalu - na święta, bo na salonie są goście, a dom jest tak zaprojektowany, że wszyscy muszą przejść przez salon. Może w Domu Opieki - bo przecież my pracujemy! Pytam księdza: jak to jest teraz z czwartym przykazaniem - jakoś nie słyszę tego tematu w kazaniach.
-Teraz młodzi przerobili go na: ssij ojca i matkę swoją.
-Proszę księdza - zostawili nas samych w dużym domu, a my już nie radzimy sobie.
-Takie mają prawo.
-A obowiązki jakieś mają, bo jak byłem młody, to słyszałem tylko o obowiązkach, a powinność wobec rodziców była szczególnie podkreślana.
-Rodzice często doprowadzają swoje dzieci do nieporozumień i do rozwodów.
-Hmm - to teraz się nie powinni wcale rozwodzić, więc siedzą ze sobą bez ślubu.
-Nie trzeba być zgorzkniałym; trzeba wybaczać, kochać, zapraszać do siebie.
-Pewnie ma ksiądz rodzeństwo, które opiekuje się rodzicami księdza.
-Jestem jedynakiem i zostali sami, ale dzwonię co tydzień.
Myślę sobie - i jak tu mówić na temat miłosierdzia, omijając czwarte przykazanie. A Jezus powiedział, że nie istnieje taka ofiara, która zastąpiłaby opiekę nad starymi rodzicami - obłudnicy.