Szanowni
Właśnie ukazała się w sieci informacja o liście ambasadora Polski przy Unii Europejskiej, p. Andrzeja Sadosia, odnośnie sporu naszego rządu z KE o Izbę Dyscyplinarną SN, który to list podobno został tak a nie inaczej napisany i do którego to listu dotarła podobno agencja Reutersa. Przyjmijmy więc roboczo, że jest tak jak piszą.
Ponieważ ostatnio mamy szczęście do dyplomatów i ich działań, powstaje zasadne pytanie, czy treść tego listu ma odzwierciedlać stanowisko naszego rządu w tym sporze, a jeżeli tak, to której części tego rządu i czy pozostała część (lub części) cokolwiek o tym wiedzą.
Otóż do tej pory stanowisko prezentowane polskiej opinii publicznej wyglądało następująco: TSUE orzekając w kwestii Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wyszedł poza uprawnienia wynikające z traktatów, o żadnych "zabezpieczeniach" typu wstrzymanie działania ID mowy nie ma, bo rzecz przekracza kompetencje TSUE, zaś żadna naliczana kara nie będzie płacona bo jest nienależna (tak np. twierdził p. Ziobro, ale też i inni politycy szeroko rozumianej prawicy).
Natomiast list p. Sadosia jest tak naprawdę hołdem podporządkowania się rządu dyktaturze KE, bo zamiast uprzejmie poinformować Komisję Europejską, że o opiniach jej pracowników na temat naszego wymiaru sprawiedliwości, to mogą sobie porozmawiać z nim przy kawie w cafeterii dla VIP w Parlamencie Europejskim, podkulił ogon pod siebie i pokornie: "...poprosił KE, aby wstrzymała się wysłaniem wezwań do zapłaty do czasu przeprowadzenia planowanych reform...".
Ponieważ poproszenie KE "...aby wstrzymała się wysłaniem wezwań do zapłaty..." jest jednoznaczne z uznaniem, że KE może takie wezwania wysłać, a skoro tak, to oznacza zarazem potwierdzenie uznania, że może w tym konkretnym wypadku takie kary naliczać, są trzy wyjścia:
a) ambasador przy UE dostał polecenie sformułowania takiego listu - wtedy nasuwa się pytanie od kogo i czy rzecz uzyskała akceptację całego rządu
b) ambasador jest durniem, podobnie jak były ambasador w Republice Czeskiej czy pełnomocnik d/s kontaktów z diasporą
c) mamy do czynienia z aktem zdrady dyplomatycznej.
Wersja "a" pokazywałaby, że rozpaczliwe poszukiwanie pieniędzy przez ekipę gospodarczą premiera Morawieckiego weszło w stadium zagrażające polskim interesom narodowym - kwestia czy z wiedzą i zgodą całej koalicji, a w każdym razie całego rządu, czy to tylko taka "ucieczka do przodu".
Wersja "b" nie świadczy najlepiej o naszych służbach dyplomatycznych, ale przy utracie możliwości współpracy z Białorusią, taka wtopa z KE to bez mała pikuś, zresztą zawsze można stwierdzić, że gość dostał mgły covidowej albo oszalał.
Wersja "c" to zadanie dla odpowiednich służb, o ile w ogóle jeszcze jakieś funkcjonują w tym obszarze, skoro gość został puszczony na to stanowisko.
Jaki był przebieg kariery p. Sadosia, można sobie przeczytać na stronach archiwalnych "Portalu Służby Zagranicznej" (nie wiem co to za portal, prowadzi go spółka Delta Interactive z siedzibą w Warszawie, rządowe to to nie jest), oraz naszego MSZ ale gość całe życie pierdział w dyplomatyczne stołki, więc trudno uznać go za laika czy nowicjusza w branży (a tu jego życiorys oficjalny).
Więc niestety, zapewne durniem nie jest.
"Niestety", bo uprawdopodabnia to wersję "a" lub "c", przy czym - i to jest dopiero problem - wersje te się nie wykluczają.
I do tego "Polski Ład", Ruscy na granicy z Ukrainą (cholernie daleko) i na granicy z Polską (cholernie blisko), brak zgody amerykańskiego Senatu na sankcje do Nord Stream 2, Szwedzi przerzucają czołgi na Gotlandię, Litwa jest na najlepszej drodze do ponownego powszechnego nawrócenia i też z pomocą Polski (tyle że wtedy wzorując się na nas uczyli się jak się modlić i po co, a teraz uczą się modlić patrząc na nasze działania), no sukces za sukcesem na wszystkich frontach.
Ciekawe, z którą wersją mamy do czynienia, macie Państwo jakieś informacje?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3105
Rau...to opcja niemiecko-żydowska,czyli rządowa :-)))
MSZ to hospicjum dla SB,WSI,KGB,UB, a nawet NKWD...piramida egipska dla mumii.
Mądralo, a jeśli wystąpimy, to co dalej?
Mam koleżankę, radosna przy rozwodzie, widząca świetlane perspektywy, po 10 latach singlowania i stu penisach swingowania, okazuje się być nikomu niepotrzebną, spragnioną miłości, podbabciałą frustratką. Wolność trzeba umieć wykorzystać.
To co dalej?