Zamach czy niezamach?

Tego pokracznego przeczenia w tytule użyłem celowo – jako właściwej alternatywy dla zamachu. Bo alternatywa "katastrofa lub zamach" jest fałszywa w tym sensie, że po prostu nie istnieje. Katastrofa mogła być skutkiem zamachu albo innych okoliczności, jednak jako rezultat jest elementem stałym w rozumowaniu – mamy z nią do czynienia bez względu na to, jaką przyczynę udowodnimy. Zatem skoro zamach jest tylko jedną z możliwych przyczyn zaś katastrofa każdorazowym oczywistym skutkiem, udowadnianie hipotezy zamachu za pomocą wyeliminowania hipotezy katastrofy jest bezsensowne. Co do katastrofy mamy zatem pewność, że miała miejsce i próba dowiedzenia, że jej nie było, jest po prostu groteskowa.

Dokładnie odwrotnie jest w przypadku roztrząsania hipotezy zamachu. Katastrofa bowiem mogła się zdarzyć z powodu zamachu, błędu w sztuce, awarii, zaniedbania, niekompetencji, fatalnych warunków, zwyczajnej głupoty, ludzkiej pomyłki. Jako ostatnie, ale być może najważniejsze: z powodu połączenia wyżej wymienionych przyczyn w różnych konfiguracjach. Dlatego jeśli ktoś chce udowodnić zamach poprzez eliminację innych przyczyn, musi udowodnić, że wszystkie inne możliwe okoliczności nie stały się przyczyną katastrofy. Trzeba je obalić wszystkie, co do jednej. Kiedy to zostanie przeprowadzone, można powiedzieć, że co prawda nie wprost, ale dowiedziono zamachu.

Powyższy sposób już na pierwszy rzut oka wydaje się jeszcze trudniejszy niż bezpośrednie udowodnienie, że katastrofa była wynikiem celowego działania człowieka. I faktycznie jest to sposób znacznie trudniejszy, a nawet wręcz niemożliwy w tym konkretnym przypadku, gdy mamy do czynienia z tak dużym wachlarzem możliwych przyczyn. A po drugie i być może ważniejsze – trudność ta rośnie kosmicznie, gdy mamy do czynienia ze śledztwem prowadzonym przez ewentualnego sprawcę czy sprawców.

Istnieje natomiast wiele poważnych poszlak przemawiających za hipotezą zamachu, na tyle poważnych, że można ją rozpatrywać jako co najmniej równoprawną z innymi hipotezami. To nie ulega najmniejszej wątpliwości, że są okoliczności – zwłaszcza widoczne w poczynaniach strony rosyjskiej – mocno wspierające tezę o celowym działaniu w celu spowodowania katastrofy.

Do tych okoliczności należy zaliczyć bardzo prawdopodobne zmuszenie przez Moskwę smoleńskich kontrolerów do wydania zezwolenia na lądowanie Tupolewa. Na pewno zaszło wprowadzenie w błąd pilotów poprzez zapewnianie ich, że są na właściwym kursie i na ścieżce prowadzącej do pasa. Oczywiste jest niszczenie dowodów(wraka) oraz faktyczne „aresztowanie” dowodów(czarne skrzynki, rejestratory na wieży) przez stronę rosyjską. Horrendalny wręcz przypadek z faktycznym czasem katastrofy, Rosjanie długo podawali czas fałszywy – nie wierzę, że pomylono tak łatwe do ustalenia dane. Sprzeczne relacje świadków, raport MAK kompletnie pomijający rolę kontrolerów rosyjskich, wycofanie ich pierwszych zeznań. Można by długo wyliczać.

Równie poważne, jak te poszlaki są ewentualne motywy zamachu, bo nieprawdą jest, że nie ma wiarygodnych motywów po stronie rosyjskiej. Wystarczy popatrzeć na sytuację w naszym kraju po tej katastrofie – bardzo widoczne osłabienie autorytetu władzy, chaos polityczny przy jednoczesnej bezsilności opozycji. Wzajemne zwalczanie się różnych nurtów, z których jeden jest wyraźnie prorosyjski do tego stopnia, że nurt mu przeciwny można śmiało określić jako propolski. W środku zaś i pomiędzy zwalczającymi się stronami mamy mocno podzielone i zdezorientowane społeczeństwo. Czy to nie jest wymarzona sytuacja do rozgrywania interesów na naszym terenie przez obce państwa?

A jest co rozgrywać w przypadku Rosji. Przypomnę okoliczności: rurociąg Nordstream, umowa gazowa z Gazpromem, łupki gazowe, port gazowy – to wszystko w kontekście rosyjskiej próby ekspansji imperialnej. Po drugie w przypadku Rosji nie mamy do czynienia z władzą demokratyczną, a wręcz przeciwnie. Jej totalitarna proweniencja i przeszłość, ale także teraźniejsza praktyka wskazuje, że nie ma dla nich świętości i nie cofną się przed niczym. Mówienie o względach na opinię świata jest tu nieporozumieniem. Zamach, skrytobójstwo, oszustwo jest dla tej ekipy normalnością, udowodnili to nieraz.

Mało tego, niejednokrotnie przekonaliśmy się we współczesnych czasach, że ekipa kagiebistów potrafi zabijać przeciwników politycznych nie tylko z powodów – nazwijmy to umownie - racjonalnych, czyli oczekiwanych korzyści politycznych, ale czysto emocjonalnych – na przykład z chęci zemsty lub pragnienia upokorzenia wroga. Śp. Prezydent Lech Kaczyński i bardzo wiele osób będących na pokładzie Tupolewa w feralnym locie stanowili faktyczną i mocną przeszkodę na drodze ekspansji Rosji w kierunku europejskim.

Z drugiej strony jednak, skoro chaos polityczny w Polsce jest tak korzystny dla Rosji, to narzuca się teza, że nawet w przypadku, gdy nie było zamachu, umiejętne podtrzymywanie takiego przekonania również leży w jej interesie. Zatem ten kontekst również działa na rzecz hipotezy niezamachu. I tu dochodzimy do słabości tych motywów i poszlak. Największą ich niedoskonałością nie jest bowiem to, że są to jedynie poszlaki, bo spójny zespół poszlak, wskazujący na konkretną przyczynę i jednocześnie wykluczający inne hipotezy, może być dowodem. Na tej samej zasadzie nie jest decydująca ilość poszlak na rzecz jednej czy drugiej strony, bo dopóki nie ma dowodu, hipoteza będzie hipotezą a poszlaka tylko poszlaką. I choćby ich była lawina, nie zmienia to postaci rzeczy, chociaż czyni którąś z hipotez bardziej prawdopodobną. Ale nic ponadto. Żadna hipoteza bowiem nigdy nie stanie się prawdą, jeżeli jej prawdopodobieństwo nie stanie się stuprocentowe, czyli nie wejdziemy w posiadanie dowodu.

W tej konkretnej sytuacji decydujący jest fakt, że wiele przesłanek świadczących za zamachem, jednocześnie może świadczyć za inną przyczyną. Tak jest ze sprawą ukrywania przez Rosję roli i postępowania kontrolerów lotniskowych w katastrofie – można podejrzewać chęć ukrycia winy zaniedbania lub rażącego naruszenia procedur, ale również motyw celowego działania na rzecz spowodowania katastrofy. To samo dotyczy niekompletności i niszczenia wraku samolotu, która to czynność była zbyt pospieszna i skwapliwa, żeby nie uznać jej za celową i mającą drugie dno, ale nie jest to poszlaka przesądzająca rodzaj tego dna. Nagłe wystąpienie niezwykle gęstej mgły może być policzone w poczet poszlak zamachu, ale równie dobrze jako przyczyna wypadku. Postępowanie rządu Donalda Tuska tuż po wypadku, także w ciągu minionych dziesięciu miesięcy zdecydowanie świadczy o chęci ukrycia własnych zaniedbań w organizacji wizyty, ale doskonale się też wpisuje w scenariusz przymierza z Putinem w celu zmarginalizowania krajowego przeciwnika politycznego, a to już jest kwestia dla Trybunału Stanu.

To jest właśnie największa słabość poszlak w tej sprawie, że w większości nie wykluczają się nawzajem i nie można z nich zbudować wiarygodnej konstrukcji dowodu poszlakowego dla jednej hipotezy zamachu. Przynajmniej jak dotąd.

Pora odpowiedzieć na fundamentalne pytania, żeby nie było, że się wymiguję niczym jakiś politykier albo inny celebryta. Czy to był zamach? Moim zdaniem wiele okoliczności wskazuje, że mógł być. Czy jestem przekonany, że to był zamach? Nie jestem, gdyż żadnych dowodów nie ma, a inne hipotezy są nadal prawdopodobne. Czy to był zwyczajny wypadek lotniczy? Na pewno nie był to zwyczajny wypadek, zbyt wiele osób z zewnątrz (niebędących uczestnikami lotu) wywarło istotny wpływ na przebieg zdarzeń aż do tragicznego finału.

I wcale nie mam poczucia, że moje stanowisko jest neutralne czy gdzieś pośrodku. Bo dla mnie dojście do prawdy o katastrofie smoleńskiej nie jest kwestią wiary w zamach albo w niezamach. Ani kwestią przynależności czy przekonań politycznych. Jeśli nie zrobimy wszystkiego, co w naszej mocy, żeby wyjaśnić tę tragedię, to będziemy mniej Polakami. To jest kwestia zachowania tożsamości narodowej.

Dlatego chociaż rządowi Donalda Tuska życzę upadku jak najrychlejszego i wiecznej niesławy(a także Trybunału Stanu), to przecież nie poświęcę dla niego prawdy. A po co mają dochodzić prawdy zwolennicy zamachu lub niezamachu, skoro są pewni swojej tezy bez dowodów?