Poczet Wielkich Polaków – Bł. Jerzy Popiełuszko

Uprowadzenie i zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki w październiku 1984 r. było jedną z najgłośniejszych zbrodni PRL. Bezpośredni sprawcy – trzej oficerowie SB oraz ich przełożony – zostali skazani na karę więzienia w tzw. procesie toruńskim, ale wielu okoliczności zbrodni nigdy nie wyjaśniono. Wciąż nie wiadomo, kto naprawdę wydał wyrok na charyzmatycznego kapelana „Solidarności”.

"Zło dobrem zwyciężaj"

Mała, biedna wieś Okopy na Podlasiu – tu według dokumentów kościelnych 14 września 1947 r. przyszedł na świat w rodzinie Marianny i Władysława Popiełuszków ich syn Jerzy
Wychowywany w ubóstwie, tak charakterystycznym dla polskiej wsi z wczesnego okresu wprowadzania władzy ludowej, Alek (bo tak go nazywano) rozpoczął swoją szkolną edukację w 1954 r. Bardzo szybko zaczęło w młodym chłopcu dojrzewać powołanie. Każdego dnia przed nauką szedł do swego kościoła parafialnego w pobliskiej Suchowoli. W wieku 11 lat został ministrantem
Maturę Popiełuszko zdał w 1965 r., a następnie wstąpił do Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie.
Wybór tego właśnie seminarium nie był przypadkowy. Opiekę nad nim sprawował bowiem prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński, a ta postać była dla przyszłego księdza niezmiernie ważna. Starał się też być blisko prymasa, ucząc się od niego stosunku do ludzi i otoczenia, starając się go naśladować. Wielkie wrażenie wywarła na nim pełna godności postawa prymasa w czasie obchodów milenijnych w 1966 r.
Podczas studiów został powołany – wbrew porozumieniu Kościoła z komunistycznym państwem – do odbycia służby wojskowej. Jednostka, w której „szkoleni” byli przyszli księża, znajdowała się na krańcu Polski, w Bartoszycach nieopodal granicy z ZSRR. Oczywiście nie był to przypadek, ale kolejne ogniwo szykan komunistycznych władz wobec Kościoła katolickiego w Polsce. Służba wojskowa, będąca wówczas okazją do wzmożonej indoktrynacji młodych ludzi, szczególnie ciężkim doświadczeniem była dla kleryków, poddawanych intensywnej „obróbce” ideologicznej. Była to dla przyszłych księży wielka próba charakteru
Służba wojskowa nie zniszczyła powołania i po jej zakończeniu Popiełuszko wrócił do seminarium duchownego

Święcenia kapłańskie Jerzy Popiełuszko, otrzymał 28 maja 1972 r. z rąk prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego.
Mszę prymicyjną odprawił w Suchowoli. Wkrótce po tym ks. Jerzy został wikarym w parafii Świętej Trójcy w podwarszawskich Ząbkach, następnie zaś w Aninie. Było to dla niego ogromne wyzwanie – chciał być sobą i być blisko ludzi, którym służył
W 1978 r. ks. Jerzy Popiełuszko przeniesiony został na warszawski Żoliborz do parafii Dzieciątka Jezus.Tam w skrajnie niekorzystnych warunkach lokalowych uczył dzieci religii. Wkrótce potem nastąpiła kolejna zmiana. Księdza przeniesiono do kaplicy Res Sacra Miser na Krakowskim Przedmieściu, gdzie stał się (dość nieoczekiwanie dla siebie) duszpasterzem przyszłych medyków.
W maju 1980 r. ks. Jerzy Popiełuszko został rezydentem w parafii pw. św. Stanisława Kostki, znajdującej się nieopodal centrum warszawskiego Żoliborza – placu Wilsona (wtedy Komuny Paryskiej).Tam zastał go brzemienny w skutki (i dla ks. Jerzego, i dla Polski) sierpień roku 1980. Jednym ze strajkujących wówczas w Warszawie zakładów pracy była Huta Warszawa. Protestujący robotnicy chcieli, by na terenie zakładu została odprawiona msza święta. Nikt z księży pracujących na stałe w parafii św. Stanisława Kostki nie mógł pójść do huty, by otoczyć opieką strajkujących. Udał się więc do nich ks. Jerzy. Odprawił mszę świętą dla robotników. Zetknął się wśród nich z potężną religijnością. Szybko znalazł z robotnikami wspólny język. Jak sam twierdził, Kościół, który kilkadziesiąt lat pukał do bram wielkich zakładów w komunistycznej Polsce, nagle się w nich znalazł.

Sierpień 1980 r. uczynił w bloku radzieckim wyłom. Oto w największym po ZSRR europejskim kraju bloku powstała naprawdę niezależna od władzy legalna organizacja. W dodatku była to organizacja robotników – nominalnych „właścicieli” PRL. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” był nie tylko związkiem zawodowym, lecz także organizacją skupiającą ludzi chcących zmienić swój kraj. Partia komunistyczna potrzebowała 30 lat, by w jej szeregach znalazło się 3 miliony członków, „Solidarności” wystarczyło kilka miesięcy, by wstąpiło do niej 10 milionów ludzi. Na wywołanej przez „Solidarność” fali powstały także inne organizacje, jak Niezależne Zrzeszenie Studentów czy Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność”.

W okresie rodzenia się do życia „Solidarności” kościół św. Stanisława Kostki stał się jednym z ważniejszych w Warszawie miejsc spotkań robotników. I znów, jak wśród pielęgniarek i medyków, ks. Jerzy budował wspólnotę. Pracę duszpasterską wspaniale łączył z rozszerzaniem ich ogólnej wiedzy o Polsce, świecie oraz życiu. Nie mogło to ujść uwadze władzy. Problem komunistów polegał jednak na tym, że póki trwał „karnawał Solidarności”, nie mogli jawnie zaatakować.

Kres trwającemu 500 dni karnawałowi „Solidarności” przyniósł wprowadzony przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 r. stan wojenny. Do życia powołano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego (WRON). Stan wojenny wprowadzało w Polsce, oprócz grupy generałów, 70 tys. żołnierzy, 30 tys. funkcjonariuszy MSW, mających do dyspozycji ponad 1 700 czołgów, 1 400 pojazdów opancerzonych i 500 wozów piechoty. Do zmilitaryzowanych zakładów pracy i urzędów trafiło ponad 8 tys. komisarzy. Społeczeństwo polskie zostało poddane rygorom nieznanym od czasów zakończenia II wojny światowej: ludzie uznani za niebezpiecznych dla wojskowych władz zostali internowani, zmilitaryzowano część przedsiębiorstw, zawieszono zajęcia w szkołach i na uczelniach, wprowadzono godzinę milicyjną, zawieszono wydawanie całej prasy (z wyjątkiem partyjnej „Trybuny Ludu” i wojskowego „Żołnierza Wolności”)

13 grudnia 1981 r. rozpoczął się ostatni etap życia i działalności ks. Jerzego Popiełuszki. Pierwsze kazanie w stanie wojennym wygłosił 17 stycznia 1982 r

Prosił w nim, by myśleć o tych, których pozbawiono wolności. Od wprowadzenia stanu wojennego do swojej śmierci wygłosił 26 kazań. Mówił w nich rzeczy oczywiste – o konieczności prawdy, uczciwości i miłości bliźnich w życiu społecznym. Było to groźne dla władz, bo obnażał w swoich wystąpieniach kłamstwa rządzących, a prostota słów księdza radykalnie odbiegała od języka partyjnej propagandy. 

Aktywność ks. Jerzego nie mogła być akceptowana przez komunistów, tak jak nie były przez nich akceptowane prawda i uczciwość, o których przecież tak często mówił. Coraz ściślej zaczęła księdza oplatać sieć Służby Bezpieczeństwa. Nie zdoławszy wyłączyć go z działalności duszpasterskiej poprzez wywieranie nacisków na jego kościelnych przełożonych, rozpoczęto zastraszanie. Włamywano się do jego mieszkania (dwa razy), był bezustannie śledzony, aranżowano wypadki samochodowe, uszkadzano jego pojazd. W wrześniu 1983 r. prokurator Anna Jackowska rozpoczęła śledztwo, stawiając w grudniu tego roku ks. Jerzemu zarzuty nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę Polski Ludowej. W pierwszej połowie roku 1984 ksiądz był trzynaście razy przesłuchiwany i jeden raz aresztowany. 

19 października 1984 r. po mszy w parafii Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, w drodze do Warszawy, ks. Jerzy Popiełuszko wraz z prowadzącym samochód Volkswagen Golf Waldemarem Chrostowskim zostali zatrzymani (w miejscowości Górsk), a następnie uprowadzeni przez trzech funkcjonariuszy SB. Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala, Waldemar Chmielewski byli członkami Samodzielnej Grupy „D” (od słowa dezintegracja) Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych

Od tego momentu ślad po księdzu urywa się. Śledztwo i proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa księdza Popiełuszki były od poczatku zmanipulowane przez władze komunistyczne. 21 października powołano w MSW specjalną grupę mającą zbadać sprawę porwania. W jej skład wchodzili ci sami funkcjonariusze Departamentu IV , którzy uczestniczyli w prześladowaniach księdza Popiełuszki i byli odpowiedzialni za jego śmierć. Zenon Płatek, szef tego departamentu miał wydać polecenie zacierania śladów, ale tylko jego zastępca Adam Pietruszka razem z trzema mordercami trafił na ławę oskarżonych. 27 października ujawniono, że wśród zatrzymanych jako sprawcy porwania znaleźli się funkcjonariusze SB. Po upływie tygodnia (30 października) z zalewu koło tamy we Włocławku wyłowiono ciało ks. Jerzego. Dokumenty milicji opisują to zdarzenie następująco: „O godzinie 17.00 [...] przystąpiono do wydobywania zwłok mężczyzny [...] przy użyciu płetwonurków. Przed ich wydobyciem, jak wynika z oświadczenia płetwonurka Krzysztofa Mańko, [...] ubrane były w sutannę, zwrócone twarzą w kierunku jazu, z obciążeniem nóg”.1.

Ciało księdza było okaleczone do tego stopnia, iż z trudem udało się dokonać identyfikacji – dlaczego posunięto się do takiego okrucieństwa? Czy, jak chce historyk Jacek T. Żurek, po to, by przerazić Polaków niegodzących się do końca z obcym im systemem? – ksiądz miał zmiażdżony język i zmasakrowaną twarz. Czy może chodziło bardziej o pewnego rodzaju symbol – zabicie księdza jako tego, który głosił prawdę – zabicie prawdy? Tego bez „procesowego” odkrycia zarówno zleceniodawców mordu, jak i jego faktycznego przebiegu nigdy się nie dowiemy. Przewiezienie ciała księdza z Białegostoku (gdzie dokonano sekcji zwłok) na miejsce wiecznego odpoczynku przy kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie stał się wielką manifestacją wiary i jedności Narodu. 3 listopada odbył się uroczysty pogrzeb zamordowanego.

Sterowany przez komunistów proces, na którym osądzono sprawców morderstwa trwał od 27 grudnia 1984 r. do 2 lutego 1985 r. przed Sądem Wojewódzkim w Toruniu w obecności specjalnie zebranej „publiczności”, złożonej w większości z funkcjonariuszy SB i oddanych władzy dziennikarzy. Zakończył się wyrokami skazującymi. G. Piotrowski i A. Pietruszka dostali po 25 lat pozbawienia wolności, L. Pękala – 15, a W. Chmielewski – 14 lat. Wszyscy skazani wyszli z więzienia przed upływem kary. Pękala opuścił więzienie po 5 latach, Chmielewski po 8, Pietruszka po 10, Piotrowski po 16 latach.

Paradoksalnie władze wykorzystały proces także jako swego rodzaju oskarżenie ofiary. Oskarżonym był w tym „procesie” Jerzy Popiełuszko i Kościół katolicki, nazwany przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego (w rozmowie z Erichem Honeckerem) „garbem”, którego nie udało się Polsce usunąć.

https://biogramy.ipn.gov.pl/bio/wszystkie-biogramy/ksiadz-jerzy-popieluszk/zyciorys

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika angela

19-10-2021 [09:23] - angela | Link:

Mordercy nadal działają. ???
Z kim się brata opozycja.???
Oto jest pytanie.

https://youtu.be/hTUKlKLrt64

Obrazek użytkownika J z L

19-10-2021 [18:59] - J z L | Link:

"Zdechniesz jak Popiełuszko !"-usłyszał kilka dni przed śmiercią Męczennik Śp.Ksiądz Stefan Niedzielak...musiał umrzeć...znał świadków i prawdę o Dołach Śmierci z Wyklętymi... 21 I 1989 o świcie "Komando Śmierci" SB wykonało wyrok
https://pbs.twimg.com/media/FCEu5vNXoAIiDC4?format=jpg&name=small

Obrazek użytkownika Pers

19-10-2021 [19:09] - Pers | Link:

Złe języki mówią, że zabójstwo kś. Jerzego to była wspólna robota SBecji i "demokratycznej opozycji" z menorą w tle.
Potrzebny był męczennik.
Ale to pewnie tylko złośliwe plotki.