Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Życiorys
Wysłane przez St. M. Krzyśków... w 28-09-2021 [16:19]
Bez grama fabularyzacji podsumowuję tu, ze swojego punktu widzenia, życie znajomej mi osoby. Mam w nim jakiś malutki swój udział.
Znaliśmy się w dzieciństwie i młodości. Spotykaliśmy się sporadycznie, ale w naszych rozmowach dotykaliśmy rzeczy nie powierzchownie. Był osobą o niezwykłym intelekcie. Budził tym mój podziw. Posiadał świetną pamięć. Czytał bardzo szybko, przyswajając sobie tekst w stu procentach. W okresie wczesnoszkolnym kilka lat przebywał z rodzicami za granicą, skąd przywiózł świetną znajomość angielskiego. Z tymi swoimi walorami był dzieckiem swoich czasów – rewolucji lat sześćdziesiątych. Nienawidził wsi, skąd się wywodził. Jego poglądy i ambicje kształtowała szkoła średnia zaprogramowana na nowoczesność wyklutą w sztabach komunistów. Nie cenił sobie historii swojej rodziny, ani tradycji, była ona raczej przedmiotem jego zażenowania. Kiedyś byliśmy razem w kościele. Po wyjściu z niego, nie ukrywał swojej irytacji – jak ja mogę klepać te pacierze. W życiu uczuciowym też nie zamierzał być tuzinkowy, przyszła partnerka miał wyrastać ponad pospólstwo. Nie był zwolennikiem wiązania się ludzi przez małżeństwo. Poglądy miał zdecydowanie ateistyczne - „naukowe” w dwustu procentach. Żądny był sukcesu w zapowiadanej mu przez wszystkich karierze akademickiej.
Tak się też to potoczyło. Tłumaczył z angielskiego specjalistyczne podręczniki. Zanosiło się, że w swojej branży zostanie kimś wybitnym. Wtedy nie miałem już z nim kontaktu a docierające do mnie wiadomości miały charakter ogólny. Kariera rozpoczęta w kraju została przyhamowana przez wypadek związany z prowadzonymi przez niego eksperymentami. Potem dowiedziałem się, że w celach naukowych wyjechał za granicę, na drugi kontynent. Pracował w międzynarodowej drużynie podobnych jak on specjalistów. Stawiali sobie wysoce wygórowane cele, mieli okazać poniekąd zbawicielami ludzkości. Wszystko to budziło, podzielany też i przeze mnie, podziw w kręgach znajomych. Jedna z jego towarzyszek w nauce była również partnerką życiową. W kraju pojawiał się bardzo rzadko. Utrzymywał kontakt tylko ze swoim rodzeństwem, wspierając je finansowo.
Dziesięcioletnia przerwa w dopływie informacji o moim znajomym, została nagle zakończona przez wspólną naszą koleżankę, która pełna pozytywnych emocji opowiedziała o nawiązaniu przez nią z nim korespondencji. Regularnie wymieniali ze sobą listy, imponując sobie nawzajem wiedzą i stylem. On nadal pracował na renomowanej uczelni oddalonej od Polski o tysiące kilometrów.
Minął rok, może dwa lata. Znowu spotkałem się z koleżanką i zagadnąłem o naszego znajomego naukowca. Z odrobiną wahania zdała mi relację o nagłym zakończeniu ich komitywy. Przedsiębiorcza koleżanka miała usposobienie podróżniczki i natchnienie pokierowało ją do kraju, gdzie żył nasz wspólny znajomy. Zaproponowała mu, że go w trakcie turystycznej wyprawy po prostu odwiedzi. Wtedy urwało się wszystko. Nie odpisał, ani nie oddzwonił. Była w jego mieście, obejrzała uniwersytet i pojechała dalej.
Do pewnego stopnia takie zachowanie emigranta znajduje psychologiczne uzasadnienie, aczkolwiek dla koleżanki optymistyczna zawartość listów zderzona z próbą osadzenia jej w widzialnej rzeczywistości była szokiem. Czaiło się za tym jakieś wielkie kłamstwo.
Internet pozwala na względne rozpoznanie sytuacji. Urzędowe informacje o kolejnych patentach otrzymywanych przez znajomego, wskazują na jego zawodową aktywność przynajmniej do osiągnięcia przez niego wieku 50 lat. I tyle. Reszta ciekawości, nie tyle mojej, co wielu innych ludzi, nie była zaspokojona. Zerwał on kontakty z rodziną, nawet z rodzeństwem. Potem, po latach, przyszła wiadomość o jego śmierci, a po jakimś czasie coś nad to. Jeden z upartych jego kuzynów próbował dowiedzieć się czegoś więcej. Aż kilka miesięcy zajęło odnalezienie mu faktycznego adresu i zebranie od sąsiadów garści informacji, z których wynikało, że prowadził całkiem inne życie, niż te, jakie sygnalizował respondentom i jakie było jego onegdajszym celem. Nasz znajomy mieszkał na odległej prowincji, dwieście kilometrów od miasta, w którym miał tylko adres do korespondencji. Żył samotnie. Kilka lat chorował na nowotwór i było wiadome, że śmierć zbliża się nieuchronnie. Więcej nie wiem, ale kiedyś poznałem jego analityczny umysł i sądzę, że jego myśli musiały nieustannie wędrować, dyskontując przeżyte lata. W tej jego wyszukiwarce słowo Polska zostało przekreślone. Czy znajdował w tym jakąś mściwą satysfakcję? Nie powinien, jego matka w latach wojennych była wywieziona na Syberię, gdzie przeżyła gehennę. Powrót do Polski był jej największym szczęściem.
Komentarze
28-09-2021 [17:04] - u2 | Link: "Posiadał świetną pamięć.
"Posiadał świetną pamięć. Czytał bardzo szybko, przyswajając sobie tekst w stu procentach."
W obecnej erze natłoku niepotrzebnej informacji to raczej nie zaleta. Lepsza jest umiejętność kojarzenia faktów i demaskowania dezinformacji.
28-09-2021 [20:45] - St. M. Krzyśków... | Link: Zgadza się. Jednak w pewnych
Zgadza się. Jednak w pewnych dziedzinach jest to umiejętność niezbędna.
28-09-2021 [17:52] - Jan1797 | Link: Jednym zdaniem; Nie można
Jednym zdaniem; Nie można wątpić w zdolności tego człowieka a jedynym komentarzem
może być, co napisałem niezbyt dawno, i podtrzymuję. Należy zrobić wszystko, by nasi
mieli tu miejsce do powrotu. Nie oceniam, pewnie bardzo by się mu przydało nasze wsparcie.
28-09-2021 [20:59] - St. M. Krzyśków... | Link: Słyszałem opinię, iż w głowie
Słyszałem opinię, iż w głowie każdego Polonusa drzemie myśl o powrocie, nawet jeśli głośno temu zaprzecza. Skoro wygłosiła ją właścicielka zakładu fryzjerskiego, należy taką uwagę traktować poważnie.
28-09-2021 [17:53] - Jan1797 | Link: Jednym zdaniem; Nie można
.
29-09-2021 [07:18] - Pani Anna | Link: Ciężkie jest życie na
Ciężkie jest życie na emigracji. Zawsze obcy wśród obcych, a po latach również obcy wśród swoich. Świat wbrew zapewnieniom nie czeka z otwartymi ramionami na emigrantów, nawet tych najzdolniejszych. Polska jest rezerwuarem taniej sily roboczej, pracowników wręcz niewolniczo oddanych swoim nowym panom i zazwyczaj wstydzacych się swojego pochodzenia. To zderzenie z rzeczywistością może być wręcz zabójcze dla niektórych jednostek, zwłaszcza tych wybitnych i analizujących rzeczywistość. Wielu, nie tylko pana znajomy udaje wielki sukces przed znajomymi w Polsce, w rzeczywistosci wykonując jakąś podla pracę. Takie życie, taka prawda.
29-09-2021 [14:10] - St. M. Krzyśków... | Link: Myślę o polskiej emigracji,
Myślę o polskiej emigracji, że jest to ścięty kwiat narodu. Na jej rozmiary wpływało wiele czynników, do jednych z nich należała cicha premedytacja kolejnych rządów. Tak uważam. Mnogość pytań o wyjazdy zagraniczne w spisie powszechnym 2021 wskazuje na to, że pewne parametry musiały przyjąć wartości krytyczne i przychodzi opamiętanie. Jasne, że naszym licznym wrogom zależy, by między Odrą a Bugiem było jak najmniej Polaków.
Pozdrawiam