Z pamiętnika Baltazara


to ja pierwszy ją dostrzegłem
milcząca lecz czytelna
jak drogowskaz
nie pasowała do żadnego z typów widmowych
ignorowała porządek deterministyczny
podobnie jak nieład probabilistyczny

ruszyłem za nią
gnany żądzą poznania
po drodze zabrałem
najpierw Kacpra
bo miał środki na wyprawę
potem Melchiora
bo lubił światło
przywiązawszy się pragnieniami do jej promieni
dotarliśmy na obrzeża Betlejem

wchodząc do Groty
przekroczyliśmy próg zdumienia
horyzont zdarzeń pozostał w tyle
jakby onieśmielony wszechobecnym Światłem
promieniującym bez respektu
dla równań Maxwella
nie nadążały też za nami
rozciągłość i ruch
spętane powrozem laplasjanów
przeróżne byty
które zwykliśmy nazywać ciałami
szamotały się w klatkach teorii i statystyk
krzycząc że są okradane
z istoty w nich tkwiącej
a kwanty plątały się
w labiryntach holistycznego uniwersum
zawstydzone swoją niepodzielnością

zdeprymowany Melchior wymamrotał
(jakby na naszą obronę)
e równa się em ce kwadrat
Kacper zawtórował mu skwapliwie
ha psi równa się e psi
zabrzmiało to jak bezforemna papka słów
zapłonęliśmy donośnym śmiechem
a ściany Groty
pochłonęły go bezzwłocznie

w nagłej iluminacji zrozumieliśmy
że oto widzialny mrok
został pokonany
przez niewidzialną Jasność
zawołaliśmy jednym głosem
umarł świat, niech żyje Świat!
a ściany Groty
zwielokrotniły okrzyk echem

wtedy omotałeś nas
snem o lepkości pajęczyny
i wsączałeś w dusze imperatyw
stary jak protoewangelia

przebudziwszy się
powróciliśmy w swoje strony
traktem Słowa