Afganistan ante portas (Europy)...

Mówiło się przez lata, że jak w Waszyngtonie kichną, to w Europie mają katar. Miało to pokazać, jak bardzo świat stał się „globalną wioską” (by użyć terminu Herberta Marshalla McLuhana) i to, co dzieje się nawet w odległym regionie skutkuje tysiące kilometrów dalej. To polityczny efekt motyla, po prostu. No, ale wiadomo, że Ameryka to Ameryka: to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych musi mieć silne reperkusje.

Czasy się jednak zmieniły, bo mimo wojen, konfliktów i powstawania nowych państw świat stale staje się globalną wioską w jeszcze większym stopniu. Pokazuje to przykład Afganistanu. Po wycofaniu się wojsk amerykańskich wewnętrzne konflikty zbrojne (rząd umiarkowanych, w jakiejś mierze prozachodnich muzułmanów kontra talibowie) skutkują intensyfikacją emigracji. Afgańczycy emigrowali na potęgę od lat, ale wówczas była to migracyjna rzeka. Teraz jest morze przechodzące w ocean. Unia Europejska bije na alarm. Oczywiście są kraje, które w większym lub mniejszym stopniu są obszarem destynacji Afgańczyków. Paradoksalnie – bo może to wywołać skojarzenia z … alfabetem – krajem w UE o największym procentowo skupisku diaspory afgańskiej jest państwo, które ...tez zaczyna się na „A” czyli Austria. Tamtejszy rząd bije na alarm. Zwłaszcza resort spraw wewnętrznych, którego szef skądinąd w mocnych słowach krytykuje … Unię Europejską za brak pomocy, a nawet chęci pomocy rozwiązania tego problemu. Zamiast tego UE zajmuje się uparcie, według szefa austriackiego MSW, relokacją i „kwotami” migracyjnymi.

Jednak w Wiedniu w sprawie wydawałoby się oczywistej, bo dotyczącej fundamentalnego bezpieczeństwa – chodzi przecież o obecne i dalekosiężne skutki imigracji spoza Europy – nastąpił podział w rządzie. Chadecja kanclerza Sebastiana Kurza jest, co oczywiste, za twardym kursem, a Zieloni – partia prezydenta Alexandra Van der Bellena – za łagodzeniem i de facto za otwieraniem kolejnych furtek, drzwi i bram dla imigrantów. Austriacka Partia Ludowa pamięta, że dzięki zaostrzeniu polityki migracyjnej trzykrotnie z rzędu wygrała wybory parlamentarne. Wyciąga więc wnioski. Zieloni z kolei pamiętają, że ich prezydent mający, ciekawostka, także obywatelstwo Estonii, wygrał minimalnie wybory – choć musiano je powtarzać – z kandydatem radykalnie antyemigracyjnych „wolnościowców”. Skądinąd podobny podział w Radzie Ministrów w stosunku do polityki migracyjnej nastąpił w innym kraju członkowskim UE – Belgii.
Bogu dzięki, Polska dzięki konsekwentnemu „NIE”, gdy chodzi o pozaeuropejską imigrację, nie ma takich problemów…

*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (27.07.2021)