Sanitariuszka wyklęta

Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku z dnia 3 sierpnia 1946 r. Inka została skazana na dwukrotną karę śmierci. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
Przekazała krewnym gryps: „Jest mi smutno, że muszę umierać Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”

               

Dwukrotna kara śmierci, 15 lat więzienia, utrata praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa – taki wyrok wydał Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku wydany na niespełna osiemnastoletnią Danutę Siedzikównę „Inkę”, sanitariuszkę Armii Krajowej.

Sędziowie działający pod przewodnictwem majora Adama Gajewskiego potrzebowali zaledwie półgodzinnej narady, odbytej 3 sierpnia 1946 roku, by zgodnie z wnioskiem prokuratora Wojskowej Prokuratury Rejonowej, chorążego Wacława Krzyżanowskiego zadecydować o rozstrzelaniu niepełnoletniej sanitariuszki.
Zarzucono jej przynależność do organizacji, „która miała na celu usunięcie przemocą ustanowionych organów władzy zwierzchniej narodu i zmianę przemocą istniejącego demokratycznego ustroju państwa polskiego, przy czym udział jej przejawiał się w uczestniczeniu wraz z bandą w charakterze sanitariuszki w akcjach”, oraz to, że jako członek oddziału „dopuszczała się wielokrotnie zamachów na funkcjonariuszy UB i MO, SOK i żołnierzy Armii Czerwonej, członków organizacji politycznej

                   

Przed procesem Dankę poddano brutalnemu śledztwu. Jak wynika z relacji osób, które zetknęły się z „Inką” w areszcie, zastraszano ją, poniżano i torturowano. Funkcjonariusze WUBP chcieli się dowiedzieć wszystkiego o zaplanowanych działaniach oddziałów podporządkowanych „Łupaszce”. Żądano informacji na temat poszczególnych partyzantów oraz osób z nimi współpracujących. Być może liczono na to, że Siedzikówna poda kolejne miejsca koncentracji, postojów czy choćby adresy punktów kontaktowych, co pozwoliłoby nie tylko rozbić leśnych, lecz przede wszystkim schwytać samego Zygmunta Szendzielarza. Mimo tortur „Inka” nikogo nie wydała.Liczono na to, że Siedzikówna poda kolejne miejsca koncentracji, postojów czy choćby adresy punktów kontaktowych, co pozwoliłoby nie tylko rozbić leśnych, lecz przede wszystkim schwytać samego Zygmunta Szendzielarza. Mimo tortur „Inka” nikogo nie wydała
W akcie oskarżenia sporządzonym 31 lipca 1946 roku przez oficera śledczego Andrzeja Stawickiego Danucie Siedzikównie postawiono zarzucono:

„czynny udział w oddziale leśnym mjr. «Łupaszki», który to oddział miał na celu usunięcie przemocą ustanowionych Organów Władzy Zwierzchniej Narodu Polskiego”,
oraz
„udział w napadach na funkcjonariuszy UB i MO, na posterunki MO, SOK oraz pociągi osobowe i dnia 24 maja 1946 r. we wsi Podjazy pow. Kartuzy dopuściła się gwałtownego zamachu na pracownika MO ob. Ratajczyka Longina, strzelając do niego z pistoletu, raniąc go, poczym [pisownia oryginalna] grożąc mu bronią, odebrała rannemu pas i magazyn z amunicją. Następnie dnia 10-tego czerwca 1946 r. we wsi Tulice pow. Sztum wydała rozkaz współtowarzyszom swej bandy rozstrzelania dwóch pracowników UB ze Sztumu Kantorskiego Maksymiliana i Baczyńskiego Kazimierza, co też zostało wykonane”,
Oskarżono ją także o nawoływanie do popełnienia zbrodni (zdarzenie z Tulic) i o nielegalne posiadanie broni.

Na świadków zarzucanych „Ince” rzekomych zbrodni wezwano wyłącznie dziesięciu funkcjonariuszy MO i UB. Na rozprawę, która rozpoczęła się o 16:00, zgodnie z życzeniem UB, 3 sierpnia 1946 roku stawili się: Longin Ratajczyk, Mieczysław Mazur, Edmund Borkowski, Franciszek Bablich i Eugeniusz Adamski, zeznania pozostałych odczytano. Najbardziej obciążające Danutę zeznania złożyli Ratajczyk i Adamski.
Ratajczyk przed sądem powiedział:
„Rozpoznaję oskarżoną jaką tę, która brała udział w potyczce […]. Oskarżona zabrała mi pas i magazyn z nabojami. Widziałem również, gdy jeszcze siedziałem w aucie, jak osk[arżo]na biegła w naszą stronę z pistoletem w ręku. W tym czasie padł strzał i ja zostałem ranny w plecy. Po wyjęciu pocisku z rany, który w tej chwili przedkładam Sądowi, okazało się, iż był to pocisk z pistoletu, z tego wnioskuję, że to oskarżona do mnie strzelała”.
Borkowski i Mazur potwierdzili, że „Inka” była w oddziale, z którym walczyli nieopodal Sulęczyna, ale żaden z nich nie widział, aby używała broni. Mazur dodał nawet, że na rozkaz swojego dowódcy rzuciła rannym funkcjonariuszom bandaże.

Zarzucanie sanitariuszce działania tak diametralnie sprzecznego z jej powołaniem i funkcją na polu walki było wyjątkowo perfidne i stanowiło element kreowania czarnej legendy żołnierzy „Łupaszki” jako zwykłych bandytów. A to, że taką wersję zdarzenia przedstawili ludzie, którym „Inka” udzieliła pomocy, wymownie świadczy o ich moralności.

Obrońca z urzędu, Jan Chmielowski, wysłał do prezydenta KRN prośbę o łaskę, powołując się m.in. na niepełnoletniość skazanej i na to, że była sierotą. Pod petycją nie było jednak podpisu Danuty Siedzikówny, lecz jedynie jej adwokata. Bolesław Bierut 19 sierpnia odmówił Siedzikównie prawa do życia. Wyrok miał zostać wykonany 28 sierpnia 1946 roku, na trzy dni przed upływem wyznaczonego w dniu aresztowania „środka zapobiegawczego”.

Przed plutonem egzekucyjnym razem stanęli Danuta Siedzikówna „Inka” i Feliks Selmanowicz „Zagończyk”.

„Prokurator odczytał uzasadnienie wyroku i poinformował, że nie było ułaskawienia. Jego ostatnie słowa brzmiały: «Po zdrajcach narodu polskiego, ognia!». W tym momencie skazani krzyknęli, jakby się wcześniej umówili: «Niech żyje Polska!». Potem salwa i osunęli się na ziemię”

 Przy egzekucji był obecny ks. Marian Prusak, który wcześniej wyspowiadał skazanych. Po latach wspominał:

„W końcu poprowadzono mnie schodami, jakby do piwnicy. Oni już tam byli. Zdaje się w kajdankach, albo z zawiązanymi rękami. Sala była niewielka, jak dwa pokoje. Miałem krzyż, dałem go do pocałowania. Chciano im zawiązać oczy, nie pozwolili. Obok czekała zgraja ludzi, tak że było dosyć ciasno. Był wojskowy prokurator i pełno jakichś młodych ubowców. Ustawiono nieszczęśników pod słupkami. W rogu był stolik, skąd prokurator odczytywał wyrok i skąd dał rozkaz wykonania egzekucji. Była taka jakby wnęka, chyba czerwona nie otynkowana cegła, były słupki do połowy wysokości człowieka. Postawiono ich przy nich […]. Prokurator odczytał uzasadnienie wyroku i poinformował, że nie było ułaskawienia. Jego ostatnie słowa brzmiały: «Po zdrajcach narodu polskiego, ognia!”. W tym momencie skazani krzyknęli, jakby się wcześniej umówili: «Niech żyje Polska!”. Potem salwa i osunęli się na ziemię”.

Dowódca plutonu dobił ich strzałami z pistoletu.
Już po egzekucji do rodziny „Inki” dotarł jej więzienny gryps, w którym napisała:
„Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba…”.

https://twitter.com/niezaleznapl/status/1422403760278712358

https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/aparat-bezpieczenstwa/39160,Sanitariuszka-wykleta.html

ps.

Odnośnie wpisu zacytuję słowa ks.kard. Stefana Wyszyńskiego

"Nie wystarczy urodzić się człowiekiem, trzeba jeszcze być człowiekiem."

Właśnie dziś jest 120 rocznica urodzin (3 sierpnia 1901)  kard. Stefana Wyszyńskiego

                                  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Tezeusz

03-08-2021 [07:00] - Tezeusz | Link:

INKA cześć i Chwała Bohaterom
https://niepoprawni.pl/blog/te...

Obrazek użytkownika sake3

03-08-2021 [11:07] - sake3 | Link:

Tak,sanitariuszka wyklęta z pamięci nawet tych co niedawno bodajże w Krakowie oblali jej pomniczek czerwoną farbą.Czy pani Dulkiewicz nawet wie,że zginęła rozstrzelana w Gdańsku?

Obrazek użytkownika J z L

04-08-2021 [05:54] - J z L | Link:

75 lat temu,spojrzała zbrodniarzom prosto w oczy,wysłuchując wyroku

https://twitter.com/i/status/1422650526769061888

Obrazek użytkownika juur

04-08-2021 [11:43] - juur | Link:

Brak elementarnej przyzwoitości to nie tylko cecha pani Dulkiewicz. Całe jej zaplecze jest podobne.