KAKOFONIA

Jak co dzień, jadę samochodem do pracy.

Włączam radio.
Spiker przypomina, że dziś mija sześćdziesiąt sześć lat od wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz.
Powraca wspomnienie dzieciństwa.
Znów słyszę słowa wuja, który jakimś cudem przeżył to koszmarne piekło. Znów dźwięczą w tyle głowy jego słowa, jak opowiadał o tej niewyobrażalnej apokalipsie. Nie mogę uciec od tego traumatycznego wspomnienia.
Zmieniam stację.
Jakiś inny spiker informuje, żeSzef rady Fundacji Auschwitz-Birkenau Władysław Bartoszewski podpisał - w obecności prezydentów Polski Bronisława Komorowskiego i Niemiec Christiana Wulffa - "deklarację pamięci".
I raptem, na słowa wuja nakładają się słowa pana profesora o „wyjącym bydle”.
Puszczam na moment kierownicę i zasłaniam uszy.
Nic z tego.
Słowa wuja o komorach gazowych przeplatają się uparcie ze słowami pana profesora o „uprawianiu nekrofilii”.
Puszczam muzykę na pełny regulator.
Nie pomogło.
Słowa wuja mieszają się z bluźnierstwami pana profesora.
Ta koszmarna kakofonia zaczyna rozsadzać mi mózg.
Muszę się zatrzymać w najbliższej zatoczce by zaczerpnąć powietrza.
Zostawiam auto i biegnę do pobliskiej kafejki.
Gonią mnie jednak słowa ucznia pana profesora o „dorzynaniu watah”.
Myślę, że sam sam Franz Kafka by czegoś takiego nie wymyślił!!!

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)