Przez całe osiem lat Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe kpiły w żywe oczy z praworządności w Polsce. Ze zdumieniem patrzyliśmy na przekraczanie przez rządzącą koalicję kolejnych granic niemożliwych do bezkarnego sforsowania w cywilizowanych demokracjach.
Degrengolada władzy i przyzwolenie na niekompetentne, złe zarządzanie, dzika wyprzedaż majątku narodowego, lekkomyślne zadłużanie kraju, rozpasany nepotyzm, bezkarna korupcja, rekordowe podsłuchy i bezwzględna opresyjność wobec szarych obywateli porażały na każdym kroku. Po tragedii porównywalnej do tej w Smoleńsku żaden rząd na świecie nie utrzymałby się przy władzy. Ale nie u nas, nie w „tym” kraju... Tu za takie „wypadki przy pracy” dostaje się awanse i premie...
Gdy niepełnosprawny umysłowo człowiek za kradzież batonika lądował w areszcie – nasze sądownictwo było ślepe na przewiny ludzi związanych z obozem władzy, zamieszanych w wielomilionowe afery gospodarcze i pospolite przestępstwa. Pomimo usilnego szukania grzechów u opozycji znaleziono jedynie nierozliczony rachunek za dorsza na kwotę 8,50zł. Do Mariusza Kamińskiego robiono kilka podejść (do trzech razy sztuka?), by tuż przed wyborami skazać tego kryształowego, walczącego z patologiami władzy urzędnika na trzy lata bezwzględnego więzienia.
Mógłbym tak wymieniać i wymieniać przykłady draństwa, chamstwa i upadku moralnego części polityków PO i pokrewnego mu postkomuszego lewactwa. Podsłuchane rozmowy u Sowy to wszak tylko wierzchołek góry lodowej. Co dziwne – tresowane latami przez różne GW i TVN-y społeczeństwo popadło w jakiś szczególny letarg, rodzaj beznadziejnej smuty i rezygnacji. I uodporniło się na coraz bezczelniej tuszowane przekręty i ekscesy „elity” III RP, traktując je jako coś normalnego w świecie polityki.
Część rodaków wyjechała z kraju, reszta z coraz większym trudem walczyła o przetrwanie tutaj. A rząd wszem i wobec głosił „złoty wiek” Polski! I dopiero fenomen Andrzeja Dudy, który – dzięki własnej charyzmie i wyjątkowej nieudolności konkurenta wygrał wybory prezydenckie - dała Polakom impuls nadziei. Samodzielne wygranie wyborów parlamentarnych przez PiS nie było wcale przesądzone. Koalicja „wszyscy przeciw PiS” mogła się jeszcze udać i rządy „Mordoru” mogłyby trwać aż do zupełnej anihilacji Polski, gdyby nie … arabscy imigranci …
Beztroska, z jaką Angela Merkel zaprosiła na stary kontynent pół Afryki i Bliskiego Wschodu przeraziła większość Polaków. To był kubeł zimnej wody, bezpośrednie zagrożenie naszej biologicznej egzystencji. Nie daliśmy się nabrać na ubogacanie polskiej kultury przez żołnierzy Allaha. I to nas ocaliło, zarazem spychając SLD w niebyt, a tercet ugrupowań PO-PSL-Nowoczesna – do głębokiej, choć wściekłej defensywy. Te zawyły z bólu (z bulu?) i postanowiły użyć swej ostatnie szansy – cudownej broni „wunderwaffe” - czyli polskiego sądownictwa. A zwłaszcza „sądu nad sądami” – Trybunału Konstytucyjnego, którego zawłaszczenie pozwalałoby skutecznie torpedować reformy rządu Beaty Szydło – z potencjalną możliwością odwołaniem prezydenta Dudy włącznie...
Nie pytam, gdzie była większość polskiego wymiaru sprawiedliwości (bo nie wierzę, że wszyscy), gdy działy się wszystkie opisywane przeze mnie wyżej podłości. I kto tak naprawdę zasiada w tych niezdekomunizowanych do dziś gremiach. Dlaczego dopiero teraz TK wydał werdykt, że w czerwcu Platforma Obywatelska - forsując na chama swoich kandydatów „trochę się myliła, a trochę nie”. Czy można być trochę w ciąży?
Niewątpliwie mamy dziś kryzys konstytucyjny. I trzeba go rozwiązać przy stole negocjacyjnym. Na warunkach narodu, a nie postkomunistycznych elit. Jeśli Konstytucja nie pasuje do Narodu, to trzeba zmienić Konstytucję. Nigdy odwrotnie, bo będzie rewolucja, a tego nikt by nie chciał.
Przypominam, że w 1989r. odzyskaliśmy niepodległość w 35 procentach (tyle miejsc w parlamencie wynegocjowano dla zwykłych Polaków przy okrągłym stole). Wszelkie próby powiększenia tej puli wolności były z zarodku tłumione (1992, 2007) bądź eliminowane (2010).
Mamy dziś niepowtarzalną szansę wybić się na prawdziwą niepodległość; nasi główni rozgrywający – Niemcy i Rosja mają aktualnie większe problemy niż utrzymanie condominium nad Wisłą. Trzeba wykorzystać tę szansę.
Andrzej Duda uczynił dziś ku temu pierwszy krok. I za to właśnie chcę podziękować serdecznie Panu Prezydentowi.
PS Myślę czasami o chwilach prawdy, które nas wkrótce czekają. Z tomiku „Ja tu zostaję” polecam wiersz napisany na te właśnie okazję:
GDY STANIE SIĘ PRAWDA...
Kiedy nastąpi przełom (a finał jest bliski),
Znajdą twarde dowody... I pobudki niskie...
Gdy świeży wiatr rozwieje mgły smoleńskiej obłok,
Zdrada znów wyjdzie z cienia, stanie w świetle, o krok,
Nasunie się pytanie (zwykłe w takiej chwili):
Jak się będą tłumaczyć ci, co mataczyli?
Skąd taka podłość u nich? Skąd łajdactwo takie,
Że ten, kto wyżej siędzie, nie chce być Polakiem?
Co powiedzą lemingi, które wierzyć chciały?
Nawet wbrew rozsądkowi... Wbrew logice całej...
Dlaczego w tym teatrze zaprzaństwa, przewiny,
Ten, kto oglądał skutek, nie szuka przyczyny?
***
Pierwsi rzekną: „Znaliśmy od początku wszystko...
Wojny chcieliście? Z Rosją? Wybraliśmy przyszłość!”
Lemingi zaś skwitują: „Jednak ktoś ich ubił?
Trudno... Stało się... Oj tam... Nikt ich tu nie lubił...”
A tym wszystkim, którzy dziś wycierają sobie gębę patriotyzmem przypominam balladę tytułową z płyty PATRIOTYZM, którą napisałem jeszcze w czasach ich rządów...
https://www.youtube.com/watch?v=wjmkbxqISxc
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6644
Brawo Panie Prezydencie i brawo Panie Makowiecki. Musimy popierać Naszego Prezydenta i dawać świadectwo Naszych poglądów, by lewactwo i POspulstwo wiedziało, że tym razem nie damy im Polski.
Ciekawy jestem czy Polacy dadzą sobie wmówić te wszystkie kłamstwa, które słyszymy na okrągło od "ekspertów". Może ostatnie 10 lat uodporniło ich na propagandę totalną.