Cztery siatkarskie dni - a igrzyska już za dwa miesiące

Od czwartku do niedzieli w Łodzi odbyły się cztery mecze polskich reprezentacji w siatkówce: dwa kadry mężczyzn prowadzonej przez Belga Vitala Heynena i dwa kadry kobiet prowadzonej przez Polaka, Jacka Nawrockiego. Skądinąd obaj to byli siatkarze.
Polacy wygrali z rodakami Heynena dwa razy po 4:0, przy czym w większości setów zwyciężali do 13 czy 14, co zdarza się rzadko. Belgia jednak nie jest siatkarskim potentatem, choć ich reprezentacja kobiet jest w czołówce europejskiej: na ostatnich mistrzostwach Europy, w Polsce w 2019 roku Belgijki ograły nawet Biało-Czerwone 3:1, choć i tak do pierwszej „czwórki” awansowała Polska, a Belgia odpadła. Ciekawostka: wówczas kadrze Belgii na czternaście zawodniczek aż cztery to były Polki, przy czym dwie grały w pierwszej „szóstce”.
Te nasze rodaczki bądź urodziły się w naszym kraju i wyemigrowały przeważnie z rodzicami – siatkarzami, którzy grali w belgijskich klubach, bądź też urodziły się już w Królestwie Belgii, ale w polskich siatkarskich rodzinach. Większość z nich chciała grać dla kraju swoich przodków, ale przy pewnej inercji z naszej strony do tego nie doszło. To jednak temat na zupełnie inną „story”.
Zatem polski walec przejechał się po Belgach, ale w globalnej Lidze Narodów, która rozpoczyna się we Włoszech pod koniec maja, będziemy mieć znacznie poważniejszych przeciwników.
Nie mówiąc już o igrzyskach olimpijskich w Tokio, które rozpoczną się za miesiąc i sześć dni...
Na razie nasz sztab szkoleniowy ogłosił, jacy siatkarze nie pojadą do Włoch, a zatem do Japonii. To był piekielnie trudny wybór, bo w Polsce – siatkarskiej potędze, kraju dwukrotnych z rzędu mistrzów świata, mamy prawdziwe „bogactwo urodzaju”.
W jakim innym państwie trener reprezentacji zrezygnowałby z trzech aktualnych mistrzów świata? A tak właśnie stało się w polskim przypadku.
Do Tokio nie pojadą: najbardziej doświadczony Dawid Konarski i młodzi – ale już żółci medaliści mistrzostw globu Bartosz Kwolek i Artur Szalpuk. Cóż, współczuję im, jak i pozostałej trójce, która odpadła. Jestem przekonany, że we wrześniowych mistrzostwach Europy, które odbędą się w Polsce, Czechach, Estonii i Finlandii w biało-czerwonych barwach znajdzie się miejsce dla tych, którzy nie zagrają w tegorocznej LN i IO.
A Biało-Czerwone pokonały 3:1 i 3:2 Bułgarię, a więc reprezentację z europejskiej czołówki, ale będącej od nas niżej w europejskim i światowym rankingu.

*tekst ukazał się na portalu Wprost.pl (17.05.2021)