O powrocie kibiców na żużlowe stadiony raz jeszcze

Rozmowa z honorowym patronem speedwayowych imprez Ryszardem Czarneckim, byłym prezesem WTS Sparty

Rozmawiamy po dwóch niepełnych kolejkach Ekstraligi. Mistrzowskie Leszno przegrało u siebie z Gorzowem, za to pewnie pokonało na wyjeździe Częstochowę, choć juniorzy „Byków” nic nie punktowali. Zaskoczyły Cię te dwa rezultaty?

- Porażka Unii na własnym, legendarnym stadionie im. Alfreda Smoczyka jest niewątpliwe sensacją. Także dla mnie. Natomiast co do meczu „Byków” w Częstochowie, to mimo ich przegranej w pierwszym spotkaniu u siebie z Gorzowem, wcale nie skazywałem ich na kolejne niepowodzenie. Wręcz przeciwnie. Stąd też nie byłem specjalnie zaskoczony porażką Częstochowy. Co do juniorów z Leszna, to wydaje się, że w tym sezonie Unia może mieć problem, choć mają tam świetną szkółkę żużlową, pracują z dużą liczbą młodzieży i to fantastycznie zafunkcjonowało w przypadku Bartosza Smektały i Dominika Kubery. Wartość ich obu zresztą polegała nie tylko na tym, że dominowali w swojej kategorii wiekowej, ale także dlatego, że potrafili zastąpić któregoś ze słabiej jeżdżących seniorów. Przeszli do Częstochowy oraz Lublina, i w Unii brakuje ich, i ich następców. Myślę jednak, że Leszno może wiązać duże nadzieje z młodziutkim Damianem Ratajczakiem, a także z faktem, że współtwórca sukcesów Dominika Kubery, jego ceniony mechanik Mariusz Szmanda pozostał w leszczyńskim klubie i będzie tam pomagać kolejnym juniorom, a głównie wspomnianemu Ratajczakowi.

Betard Sparta według ekspertów i kibiców miała rozgromić u siebie Apator 60:30, a wygrała tylko dwunastoma punktami. Nie zdziwił Cię - moim zdaniem - eksperymentalny zestaw dwóch spartańskich par: Bewley - Czugunov i Janowski - A. Łaguta. Różnica mocy między tymi duetami jest znaczna….

- Uśmiechając się powiem, że wynik 51:39 jest lepszy z punktu widzenia skarbnika wrocławskiego klubu niż 60:30… Co do eksperymentów Sparty z parami, to jestem pewny, że w kolejnych meczach te duety będą inne i para "Magic”- Ariom zostanie rozdzielona. Zapewne stanie się to już w spotkaniu w Grudziądzu. Sądzę, że spartańskie pary będą tam inaczej ustawione.

Jeśli chodzi o zespoły typowane do walki o utrzymanie to Apator poza porażką we Wrocławiu, pokonał u siebie Falubaz, ale wynik jest za wysoki w stosunku do przebiegu meczu. Gdyby nie głupi upadek Zagara i straty punktowe na trasie Protasiewicza, to rezultat oscylowałby wokół remisu. Następnie „Myszka Miki” spokojnie wygrała u siebie z Grudziądzem, w którym błyszczał jedynie weteran Pedersen. Która z tych ekip spadnie z Ekstraligi?

- Cóż, sukcesy jednych rodzą się także z błędów innych. Uwzględniając nawet więcej punktów Słoweńca i Piotra Protasiewicza, to Toruń pewnie by i tak wygrał. Na koniec sezonu Zielona Góra będzie jednak chyba wyżej w tabeli niż Grudziądz i ma sporą szansę uplasować się też wyżej niż Toruń. Co do Grudziądza, to mówiąc metaforycznie: „Nicki Pedersen jest jak wino, im starszy tym lepszy”. Ma facet 44 lata, jest trzykrotnym mistrzem świata i dalej jest najlepszy w swoim zespole. Natomiast na razie kompletnie zawodzi jego rodak Kenneth Bjerre. Nie będę prorokował, kto zleci z Ekstraligi, choć niektórzy spadkowicza upatrują w województwie kujawsko-pomorskim. Ale Ekstraliga już przynosi niespodzianki, jak ta w Lesznie i może być bardziej zaskakująca niż myślimy.

Jak oceniasz po pierwszych meczach wprowadzenie zawodnika U-24 i zmianę pokoleniową na juniorskich pozycjach w wielu ekstraligowych drużynach?

- Eksperyment ciekawy, choć od początku przez niektórych krytykowany. Ja też pierwotnie, przyznaję, byłem sceptyczny. Oczywiście możemy mówić, że tacy zawodnicy jak Smektała i Kubera, którzy korzystają teraz z nowej regulacji i tak poradziliby sobie przy starych przepisach. To prawda, lecz są jeszcze inni, którzy dzięki temu punktowi regulaminu o obowiązkowym U-24 odmładzają Ekstraligę, to zaś jest pewna wartość. Powiedzmy też jasno, że korzysta na tym przepisie... eWinner 1. Liga, do której trafiają klasowi zawodnicy, którzy dotąd jeździli w Ekstralidze, np. Jepsen Jensen, czy Iversen. No i zyskała Zielona Góra na pozyskaniu naszego Spartanina Maksa Fricke, który pewnie by został we Wrocławiu, gdyby nie ten nowy przepis. Ale z ostateczną oceną wstrzymajmy się - podobnie jak z ocenianiem realnej siły poszczególnych drużyn - do pierwszej połowy maja, kiedy będzie za nami już więcej meczów i zgromadzimy szerszy materiał do analizy.

Czy mimo pandemii odbędą się w tym sezonie SEC i GP? Jakie są nowe wieści od organizatorów imprez żużlowych, nad którymi sprawujesz honorowy patronat?

- Nie będę wypowiadał się w imieniu BIS, która ostatni rok - i dobrze! - jest organizatorem Grand Prix. Jednak skoro w zeszłym roku zawody GP odbyły się, to tak samo zapewne będzie w tym sezonie. Co do SEC, to z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie ma żadnych zmian w terminarzu zawodów, które przezornie były przez nas planowane na czerwiec i lipiec. Startujemy 12 czerwca w Toruniu, dwa tygodnie później odbędzie się turniej w Niemczech i kolejne dwa w Polsce - już w lipcu. Tak samo mądrze był od początku ustawiony kalendarz innych imprez pod moim patronatem, by dać szansę na ewentualny powrót kibiców na stadiony. A więc „Złoty Kask” będzie bez zmian 3 czerwca, zaraz potem 5 czerwca finał Pucharu Europy Par U-19, wreszcie 28 czerwca planujemy MPPK. Z góry zapraszam na wszystkie te zawody w czerwcu i w lipcu, gdy pandemia, jak sądzę, będzie już raczej w odwrocie…

Prezesi klubowi z II ligi wywalczyli przełożenie jej startu na maj. Wiadomo, sytuacja covidowa także w Niemczech i na Łotwie, brak kibiców na trybunach. Czy to przekładanie jednak ma sens? Bo czy już w maju sytuacja pandemiczna u nas i u sąsiadów zmieni się aż tak znacząco na lepszą?

- W pełni popieram prezesów klubów II ligi, którzy pokazali skuteczność i słusznie wywalczyli przełożenie startu sezonu o miesiąc później. To daje pewną nadzieję na to, że mecze ich drużyn, podobnie jak tych z Ekstraligi, czy z eWinner 1. Ligi, będą rozgrywane już z kibicami na stadionach, choćby początkowo w ograniczonej liczbie. Oczywiście pewności w tym względzie nie mamy żadnej. Co będzie zatem w maju? Na pewno będziemy po szczycie pandemii i późniejszym szczycie obłożenia szpitali, ale czy będzie to już czas normalizacji? Zobaczymy. Na razie wiadomo, że finał piłkarskiej Ligi Europy w Gdańsku jest planowany już z publicznością, która miałaby zająć 25, może i 30 procent pojemności trybun, a ten mecz ma zostać rozegrany 26 maja…

No to w futbolu, vide wspomniana LE w Gdańsku, mamy już konkret. Planowane jest wpuszczenie 25-30% publiczności na ten mecz. A co z żużlem?

- To strzał w „dziesiątkę” z tym pytaniem, gdyż właśnie skontaktowałem się z premierem Mateuszem Morawieckim prosząc go o jak najszybsze umożliwienie powrotu kibiców na żużlowe stadiony. Na początek choćby w ograniczonej ilości. Ma to być teraz rozpatrywane, procedowane na poziomie konsultacji międzyministerialnych. Na konkrety, czyli na daty i limity, zatem trochę poczekamy.
Pytał Bartłomiej Czekański

*wywiad ukazał się w "Tygodniku Żużlowym" (22.04.2021)