Bykom w 2021 będzie trudniej, a Wrocław czyha...

Ekstraliga rozpoczęła sezon 2021, a jednocześnie sezon 2.0, gdy chodzi o wielką zarazę. Mecze są bez publiczności z jednej strony, ale z drugiej są w telewizji, za co Canal+ płaci tejże Ekstralidze, jak za zboże – zwłaszcza to eksportowane przez I Rzeczpospolitą na całą Europę.
Żużlowcy odjechali dwa mecze. Na generalne wnioski oczywiście o parę kolejek za wcześnie, ale co nieco można już powiedzieć. W Lesznie miała miejsce jednak bardzo duża niespodzianka – ale Unia, jak podkreślałem już wcześniej w moich wywiadach dla „Tygodnika Żużlowego”, po odejściu Smektały i Kubery będzie jednak słabsza. Nie ma co zwalać winy na weterana Janusza Kołodzieja, bo w zeszłym sezonie, obok meczów fantastycznych, zdarzały mu się też słabe. Wtedy jednak można było sięgnąć po juniora, który miał i ten wielki urok, że mógł zastąpić seniora, czyli Dominika Kuberę, wicemistrza świata juniorów 2020, brązowego medalistę IMŚJ 2019 (oba IMŚJ pod moim Patronatem Honorowym, jak wszystkie od 2015 roku). Tym razem jednak Kubery zabrakło na stadionie Alfreda Smoczyka, na który przyjeżdżać będzie w tym sezonie tylko jako rywal Byków. Stało się więc w Lesznie to, co stać się mogło, zwłaszcza gdy juniorzy z Gorzowa przywożą prawie trzy razy więcej punktów, niż zdobywają miejscowi. Do tego dochodzi Bartek Zmarzlik-Superstar i Gorzów mógł wyjechać z tarczą.
Liderem, przynajmniej do piątku, został beniaminek – w kontekście tego klubu brzmi to dość niesamowicie – eWinner Apator Toruń, który wygrał z “Zielonką”, bo w zespole gości zawiódł i to bardzo Matej Žagar. Los Torunia będzie wisiał na Robercie Lambercie. Jak to się sprawdzi – zobaczymy w kolejnych meczach. Mam wrażenie, że Zielona Góra nie jest wcale taka słaba, jak można by pomyśleć po tym meczu, a Toruń wcale nie musi w kolejnych meczach być tak mocarny.
Oczywiście czekam na piątek i pierwszy mecz na Stadionie Olimpijskim Betard Sparty Wrocław z… eWinner Apatorem Toruń. Anioły pojadą po raz drugi w ciągu paru dni, bo mecz 1. kolejki Sparty został przełożony.
Cieszę się, że Gleb Czugunow jest w kadrze Polski. Tyle w temacie zawodnika, o którym było bardzo głośno w zeszłym razem z powodów pozasportowych. Wierzę, że już jako senior pokaże, że należy postrzegać go przede wszystkim jako świetnego jeźdźca, a nie piosenkarza, który zapałał miłością do Polki niczym cesarz Napoleon. Zresztą myślę, że do Polski jako takiej również – w przeciwieństwie do tegoż Napoleona, który znalazł się w polskim hymnie nieco na wyrost.
Trudny to będzie ten kolejny COVID-owy sezon żużlowy, ale skoro są mecze siatkówki i są mecze speedwaya, to znaczy jedno: mimo wszystko sport wygrywa z pandemią…

*tekst ukazał się na portalu pobandzie.pl (06.04.2021)