Polska obsesją Unii

Bardzo się cieszę, że instytucje międzynarodowe poświęcają tyle uwagi mojej ojczyźnie! Nic tylko Polska i Polska!
Żyć bez naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej nie mogą i już! A może jakowąś obsesję, nie daj Boże mają? Iluż to ludzi np. na różnych kontynentach uważa się za Napoleonów? Niektórzy nawet są niegroźni.
Skądinąd media zagraniczne też, wypisz, wymaluj, to samo. „Słoń a sprawa polska” – chciałoby się przypomnieć. Polskę internacjonalni żurnaliści wymieniają przez wszystkie przypadki. Na szczęście nie przekręcają nazwy naszego kraju, nie mylą nas z Rosją czy Niemcami – zgodnie ze starą zasadą PR-u: „źle czy dobrze – byle po nazwisku”...
Właśnie w tym tygodniu miłościwie nam panujący Parlament Europejski zajmie się wolnością mediów w Polsce. Także na Węgrzech i – uwaga, kolejny kraj pod pręgierz – na Słowenii. Mówiąc ściślej zajmie się, cytuję „Próbami uciszania mediów” przez rządy tych krajów. Cytat jest smaczny. Dyskusja ma być poświęcona, gwoli ścisłości, nie tyle czasom komunistycznym, tylko... współczesnym, bieżącym. Ciekawe, że PE jakoś nie debatował na ten temat, gdy za rządów PO-PSL przez dłuuugi czas TV Trwam walczyła o koncesje telewizyjną. Cóż, rozumiem, że wtedy o tym nie mówiono, bo „nie ma wolności dla wrogów wolności”. Albo Bruksela nie wiedziała, niebożę, że jest taki problem. O tak, na pewno, nie wiedziała, bo zajmowała się np. zbawianiem Afryki (czytaj: dawnych kolonii francuskich, brytyjskich, belgijskich, itp. itd., w Afryce).
Tenże europarlament nie pochylił się nad sytuacją mediów w Niemczech, które bohatersko milczały przez parę dni po słynnym Sylwestrze, gdy imigranci integrowali się z Niemkami, tyle że wbrew woli Niemek. I nie zajmuje się autocenzurą/próbom uciszania mediów przez rządy Europy Zachodniej, która/które, sprawia/sprawiają, że w tekstach w gazetach i necie o atakach terrorystycznych, a zwłaszcza o przestępstwach w ogóle nie pisze się o wyznaniu ani narodowości ich sprawców. Takie „drobiazgi” nie są warte uwagi parlamentu w Brukseli i Strasburgu. Dlaczego? Bo europarlament woli poociekać troską o Polskę i pogadać o polskich władzach, przecież weryfikowanych w wyborach od 2015 roku...

*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (09.03.2021)