Robert ściga Gerda, a sponsorzy idą do siatkówki i żużla ...

Ani się obejrzeliśmy, a za nami siatkarskie Puchary Polski: kobiet tradycyjnie w Nysie i mężczyzn – po długiej przerwie – w Krakowie.
 
Z tą siatkówką to jest w ogóle ciekawa sprawa, bo mimo pandemii i jednak pewnego spowolnienia gospodarki, ilość klubów nie tylko w męskiej Plus Lidze, żeńskiej Tauron Lidze, męskiej Tauron I Lidze i I Lidze Kobiet nie zmniejsza, ale chętnych do gry choćby  w II Lidze, a nawet  i w barażach do niej jest więcej niż można  było tego oczekiwać. Jeszcze dwa sezony temu upadły dwa kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej kobiet- z Muszyny i Krakowa. Wycofały  się z ligi, która na swój pokład przyjęła zespoły z Radomia  i Kalisza. A teraz, choć wydawałoby się, że powodów czy pretekstów do ogłoszenia bankructwa w związku z COVID-19 jest masa to z rozgrywek wycofał się jeden jedyny klub z II ligi, z Wielkopolski, z Czarnkowa. To naprawdę świetna wiadomość dla naszego „sportu narodowego”! Do tego młodzi garną się do SMS-ów czyli Szkół Mistrzostwa Sportowego i SOS-ów czyli Siatkarskich Ośrodków Szkolonych. Bardzo dużo jest też adeptów pracy trenerskiej. Wreszcie finansowanie dyscypliny jest na relatywnie bardzo wysokim poziomie, a sponsorów może i ubywa, ale też i przybywa, a obok firm, które tną pieniądze na siatkówkę są też takie, które wręcz je zwiększają, a nawet pojawiają się nowe, chcące w siatkówkę zainwestować. Te wiedzą, że to dobry biznes medialny.  
 
Mało tu piszę – programowo! – o piłce nożnej, ale muszę pokłonić się Robertowi Lewandowskiemu za kolejne gole, hat-tricki i coraz bardziej śmiała próbę wyprzedzenia wielkiego – choć przecież nie wysokiego – „króla pola karnego” Gerda Muellera z tegoż samego Bayernu Monachium, w którym gra „Lewy”,  pod względem liczby strzelonych goli w jednym sezonie. Ten pościg Polaka za Niemcem jest fascynujący i obojętne od tego jak się skończy, będzie zapamiętany przez nas na długo, jeśli nie na zawsze.
 
Słów parę o żużlu. Betard Sparta Wrocław zyskuje podobno nowego poważnego sponsora. I dobrze! Jest szansa na złoto DMP, który staje się dla ekipy żużlowców z  Mickiewicza i Olimpijskiego chyba już obsesją.
   
Inna dobra wiadomość z okolic „czarnego sportu” to fakt, że wicemistrz świata sprzed półtora roku, Duńczyk Leo Madsen  repezentujący Częstochowę po raz drugi został ojcem. Nie pisałbym o tym, gdyby facet nie mieszkał w Polsce, na Kaszubach, a matką jego dwojga córek nie była nasza rodaczka Magda Bradtke. Rodzicom gratuluję, choć córeczki raczej w ślady ojca nie pójdą, bo żużel to jeden z nielicznych na świecie całkowicie zmaskulinizowanych sportów.
 
Bardzo lubię trenera reprezentacji Polski U-19 (do niedawna) Jacka Magierę ,byłego trenera Legii Warszawa, który teraz ma ponoć objąć wrocławski „Śląsk”. Nie moja to sprawa, nie wiem, ale za tego skromnego człowieka oraz dobrego trenera trzymam kciuki, tak jak zresztą za jego brata, znanego komentatora siatkarskiego w Polsat Sport - Marka.
 
Ten felieton przypomina szachowego konika, który skacze raz tak, raz tak. O piłce nożnej było dwa razy, o żużlu raz a dobrze, to teraz pora powrócić do dyscypliny od której zacząłem – czyli „mojej” siatkówki. Gdy Państwo będą czytać te słowa, będzie po pierwszych meczach play-offów  w najwyższej klasie rozgrywkowej kobiet. Cóż, taki to urok rozgrywek siatkarskich, że kończą się one wtedy, gdy zaczyna się sezon żużlowy. I odwrotnie, gdy Ekstraliga finiszuje i toczą się walki o podium DMP, wtedy najpierw siatkarze, a potem siatkarze rozpoczynają ligowe boje. Czyż to nie idealna sytuacja dla takiego kogoś jak ja, pasjonata i siatkówki i speedwaya?
 
Gdy piszę te słowa, właśnie skończył się piekielnie zacięty mecz siatkarzy E-Winner Gwardii Wrocław, którzy biją się o jak najlepszą pozycję przed play-offami Tauron I Ligi z Lechią Tomaszów, która z kolei walczy jak może, aby się utrzymać. W „Orbicie” było 3-2. Wrocławianie żałują straconego punktu, choć cieszą się ze zwycięstwa, a  siatkarska ferajna z Tomaszowa Mazowieckiego musi zrobić wszystko, żeby nie spaść – nie przystoi to klubowi, który za dwa lata obchodzić będzie swoje – uwaga – stulecie. Tak, powstał bowiem w czasach II RP – w 1923 roku.
 
Z wyksztalcenia jestem historykiem. Historia sportu jest moją pasją. Także dlatego zainicjowałem wydanie książki, w której znajda się wywiady ze wszystkimi naszymi żyjącymi siatkarkami, medalistkami z Tokio 1964 i Meksyku 1968. Jest tych pań osiem. Drugie osiem odeszło już do siatkarskiego nieba. Drugą częścią tej książki, która ukaże się przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio (znów!) będą wywiady z kolei z naszymi mistrzami olimpijskimi z  Montrealu A. D. 1976. Rozmawiałem ze wszystkimi naszymi mistrzyniami i mistrzami, mówiąc o tej inicjatywie i przedstawiając autora wywiadów Macieja Zdziarskiego. Oj, czuję, że będzie to fascynująca lektura!
 
*tekst ukazał się w tygodniku "Słowo Sportowe" (15.03.2021)