Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Cienie niezapomnianych przodków

Ryszard Czarnecki , 13.01.2021
„Po mieczu” czyli o przodkach po ojcu. Na „po kądzieli”, czyli antenatach po mamie, przyjdzie czas. Po stronie mamy byli Bielińscy, Zbijewscy, Skórzewscy, Suchorscy, Ruszczycowie, a także Unrugowie.
 
Po stronie ojca tradycja – co najmniej pięć pokoleń wstecz, była święta: pierworodny zawsze miał na imię Henryk. Ojciec jest Henryk Tadeusz Andrzej. Dziadek – Henryk Karol. Pradziadek Henryk Aleksander - pisałem o nim w tekście „Tunguska mojego pradziadka” (wprost.pl z 14 kwietnia). Prapradziadek Henryk Ludwik. Wreszcie praprapradziadek Henryk Jakub. Żelazna konsekwencja. Złamała ją dopiero, ku wściekłości ojca, moja mama. Ojca Henryka nie satysfakcjonował pseudokompromis, że syn będzie Ryszardem Henrykiem, a właściwie Richardem Henry Francisem z racji urodzenia w Londynie, w Charring Cross Hospital niedaleko Westminster Abbey – i to jeszcze w czasie „mgły stulecia” (w Polsce analogicznie w 1963 roku była „zima stulecia” – następna taka wielka zdarzyła się w 1979 roku: miałem wtedy 16 lat, kopy śniegu sięgały w Warszawie dorosłego człowieka, nic nie jeździło, było romantycznie - a teraz wszystko szlag trafił przez globalne ocieplenie…)
W sporze ojca z matka o pierwsze imię pierworodnego oboje byli twardzi. Ojciec skontrował i po niespełna dwóch miesiącach na chrzcie byłem już Henrykiem Ryszardem. Ale w dokumentach urzędowych, nie ma zmiłuj, widniał Richard Henry – spolszczony przed siedmioma laty na Ryszarda Henryka – i tak już zostało. Było to tym łatwiejsze, że wychowywała mnie ś.p Mama i o „henrykizacji” nie było mowy (rozwód rodziców nie był ani aksamitny, ani przyjacielski).
 
Pamięć rodzinna sięga pięć pokoleń wstecz w stosunku do mnie, czyli siedmiu od mojej wnuczki Aleksandry Zofii. O praprapradziadku Henryku Jakubie wiadomo, że był rzeźbiarzem. Urodzić się miał na przełomie XVIII i XIX wieku. Zresztą Czarneccy to byli artyści. Wnuk Henryka Jakuba-rzeźbiarza, syn Henryka Ludwika – Henryk Aleksander był aktorem i kierownikiem „trupy” teatralnej (dziś, bardziej elegancko, nazwalibyśmy to „teatrem wędrownym”.). Syn Henryka Aleksandra czyli Henryk Karol urodzony w 1879 przeżył blisko 40 lat w rosyjskim zaborze, przeżył II RP, a umierał już w PRL-u, tuż po wojnie, w Częstochowie w 1947 roku – choć pochowano go w Warszawie. Jego dokonania na polu teatru były niewątpliwie większe niż seniora-Henryka Aleksandra. Mając 20 lat debiutował jako aktor i śpiewak w Teatrze Wielkim w Warszawie, ale po ojcu miał „smykałkę” do nie tylko i nie głównie grania, a raczej do tworzenia i kierowania teatrem.
 
Za Stanisławem Wyspiańskim mógł powtarzać „Teatr mój widzę ogromny”, kierując teatrami w m.in. Kaliszu (także w okresie rewolucji 1905 roku...), Lublinie, objeżdżając z występami całe Kresy Południowo-Wschodnie z Wołyniem, Podolem aż po Kijów, ale też Kielcach, Częstochowie, Łodzi (wystawił tam łódzką premierę „Halki” Moniuszki w 1918 roku – szkoda, że w obecnej Operze w Łodzi kompletnie zignorowano setną rocznicę tego faktu), Sosnowcu, Katowicach (w okresie Powstań Śląskich grał przestawienia w języku polskim, co miało spore znaczenie), wreszcie Grudziądzu – teatr dla nowego widza: wojska i elewów tamtejszej szkoły wojskowej. Dziadek Henryk Karol dawał przedstawienia także choćby w Płocku, Włocławku, Radomsku, Piotrkowie Trybunalskim, ale objechał też Pomorze po Tczew i Puck – do Gdańska w czasach między I a II wojną światową nie wpuścili go Niemcy... Dziadek zmarł 14 lat przed moim urodzeniem. Do rodzinnej legendy weszło wydarzenie z okresu plebiscytowego na Górnym Śląsku, gdy dziadek Henryk przyjechał ze swoim zespołem z pierwszym polskim przedstawieniem w historii Katowic (sic!) i zrobił „ustawkę” z francuskim oficerem: moi przodek zadyrygował orkiestrą, która odegrała „Marsyliankę”, a Francuz (ale polskiego pochodzenia!) zadyrygował – ku wściekłości obecnych tam Niemców – aby odegrać „Mazurka Dąbrowskiego”...
 
Zaraza ma jedna zaletę: można posiedzieć w domu, poczytać - także rodzinne kroniki, wreszcie porozmawiać ze „starszymi” z rodu. Sięgnąć do korzeni. Wspomnieć duchy niezapomnianych przodków...
 
*Tekst ukazał się na portalu Wprost.pl (27.04.2020)
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 548
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 815
Liczba wyświetleń: 8,067,217
Liczba komentarzy: 10,971

Ostatnie wpisy blogera

  • SZKOŁY KORANICZNE – WYLĘGARNIE TERRORYZMU
  • "Naród wspaniały,tylko ludzie k..." czyli Piłsudski
  • Sportowcy,szpiedzy, handlarze bronią

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • Jabe, Skoro boi się, jest przez nich sterowany.
  • sake2020, Cykor to właśnie pan.Tak się podlizywać obecnej władzuchnie to trzeba bardzo ją kochać albo bardzo jej się bać.Faktycznie bać się jest czego .Myśli pan,że Tusk albo Omdleusz przeczytają pana tekściki…
  • Jabe, Cykor, znaczy się.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności