Obywatele, urzędnicy, aktywiści, inspiratorzy

W pewnym rejonie Polski, wielkości mniej więcej gminy, ograniczono wolność mieszkańców pod pozorem ochrony środowiska przyrodniczego. Stoją za tym tajemnicze siły, dość głęboko zakonspirowane. Dalej są one w stanie na bieżąco kontrolować sytuację i grać przeciwko sprawiedliwości i oczywistemu interesowi społecznemu. Jak to się dzieje, jak to jest możliwe?
Interesuję się wszystkim, co dotyczy mojej wsi. Około roku 2010 dowiedziałem się nagle, że więcej jak połowa jej obszaru znajduje się w obrębie krajobrazu chronionego. Skutkuje to dla mieszkańców ograniczeniem możliwości stawiania domów na swojej własnej ziemi. Kuriozalną sytuacją jest powstanie w tym czasie na chronionym terenie kopalni piachu, czyli kilkusetmetrowej, głębokiej wyrwy w ziemi. O ile na naszym terenie w sposób absolutnie radykalny ograniczono mieszkańcom możliwości rozwoju, to po drugiej stronie lasu, w obrębie krajobrazu chronionego, ale już w innych gminach, kwitnie budownictwo mieszkalne i powstają wręcz całe osiedla.
Okazuje się, że niektóre, mądrzejsze gminy, dbając o mieszkańców i swój rozwój, znajdują luki w procedurach i potrafią ograniczenia obejść. To wyjaśnia różnice w zagospodarowywaniu terenu w graniczących ze sobą jednostkach samorządu terytorialnego.
Kiedy podjąłem się analizy sytuacji, zobaczyłem jak pod jak ogromną warstwą biurokracji się znajdują się sprawy czysto obywatelskie. Zagadnieniem, które tu przedstawiam, zajmują się aż 4 urzędy o krzyżujących się kompetencjach, z których każdy ma możliwość blokowania innych. W praktyce, co raz kiedyś zostało ustalone, nie może ulec zmianie. O ewentualnym przesunięciu granic obszaru chronionego nie ma mowy i o ile faktycznie urzędnicy się nimi aktualnie zajmują, to w grę wchodzą kosmetyczne retusze. To cała sztuka – mieć robotę bez zaczepiania problemu!
Urzędy źle widzą maruderów społecznych, mają za takich tych, co mieszkają w zabudowie rozproszonej, zamiast zdyscyplinowanie zasiedlać bloki i skomasowane osiedla. Z podobnymi życzeniami urzędników spotykam się już od kilkudziesięciu lat.
Przy okazji dowiedziałem się, że dla urzędników, podobnie jak zresztą dla szeregowych obywateli, największym wrogiem są tzw. aktywiści. Sami petenci może są niesympatyczni, ale nie są groźni. Gdy się mówi o aktywistach, automatycznie w urzędach ścisza się głos i urywa zdania. Tych się boją. A ci, którzy nimi kierują mają faktyczny wpływ na rzeczywistość.
Teraz najważniejszy aspekt sprawy. On to skłonił mnie do zestawiania lokalnego problemu z tymi o skali największej, które przywołam za chwilę. Jak to się stało, że nigdy do mnie nie dotarła wcześniej informacja o objęciu mojego terenu tak trwałą ingerencją, przecież zawsze uczestniczyłem we wszystkich zebraniach a zwymianą informacji między mieszkańcami nie ma problemu?
Wydawało mi się, że przełomem w sprawie była pojawiająca się nagle decyzja wojewody, około 2005 roku, aprobującego powstanie obszaru chronionego i określająca jego granicę. Wcale tak jednak nie było. To były tylko konsekwencje ruchu uczynionego dużo wcześniej, we właściwym momencie, po cichutku, ale z całą premedytacją. Potem to tylko inercja w postaci pracy urzędniczych młynów z przekazywaniem kompetencji w trakcie kolejnych „reform” administracji, ich powielaniem, nadzorowaniem faktycznym lub pozorowanym, a nade wszystko z ich bezradnością. Tym właściwym momentem na przesądzający ruch był kwiecień roku 1990. Dawno! Nowe samorządy zaczęły działać w zmienionej Polsce od czerwca 1990, dwa miesiące później. Kompletnie nieświadome, jakie ruchy polityczne wykonywane zostały przez starych wyjadaczy i agenturę. „Nowi” przejęliz dobrodziejstwem inwentarza starą zgniliznę i tak zostało. Mamy tu właśnie malutki przykładzik jak to się działo. Niczego nie zmieniono, a nadzorujące to niejawne ośrodki, wygrywały swoje interesy w poczuciu bezkarności i swojej przewagi nad naiwnym ludem. Reprezentowali je łatwi i dziś do zidentyfikowania „aktywiści”, krzykacze i lobbyści. Jednym z miejsc ich koncentracji jest największa żydowska gazeta dla Polaków.
Podziwiam ten dar przewidywania i konsekwencję we wmawianiu, że wszyscy stosują się do tych samych reguł gry. Gdy szachista, który potrafi przewidzieć 4-5 ruchów, góra 10, spotyka się z takim, który łatwością przelicza ich 20, należy się respekt, ale też trzeba być przygotowanym na to, że jak w niejednej piosence Włodzimierza Wysockiego szachy, czyli umowy polityczne, to taka wstępna umowa do szerzej pojmowanej walki, gdzie na szachowego mistrza Fiszera sposobem są stalowe muskuły, a w ramach przygotowań należało rozegrać dziesięć partii z Talem w wista, w oczko i w bilarda. Gdy będziemy polegać tylko na literze prawa i dyplomacji (grzeczności), wtedy zawsze przegramy z wrzaskiem, przebiegłością i bezwzględną siłą.
Od trzydziestu lat goli się nas na wsi z tym obszarem krajobrazu chronionego bez mydła.
W analogiczny sposób goli się Polskę w stosunkach układowych i na forum ogólnym. Celem jest całkowite zniszczenie tkanki narodowej.
Na jeszcze wyższym poziomie polityki, przy pomocy dobrze opracowanego scenariusza dokonuje się przewrotu wskali globalnej, wykorzystując w tym celu psychozę związaną z pandemią.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jan1797

18-12-2020 [21:32] - Jan1797 | Link:

"Zagadnieniem, które tu przedstawiam, zajmują się aż 4 urzędy o krzyżujących się kompetencjach
z których każdy ma możliwość blokowania innych. W praktyce, co raz kiedyś zostało ustalone
nie może ulec zmianie"

Dobrze napisane, lecz w kontekście ambasady zbyt trudne;)
Urzędy źle widzą nie tylko maruderów, piany dostają, gdy mają prowadzić konsultacje społeczne
wśród zmobilizowanej społeczności i nie znam decyzji, których konsultacjami nie można obwarować.
Problem to jak zmobilizować lokalną społeczność?
Nie przepadam za obszarami chronionymi, szczególnie za reprezentującymi je urzędnikami.
Bogu i rządzącym dziękuję za wody Polskie i Lasy Państwowe, reszta jest tylko dobrym wyborem
dobrego urzędnika. Pozdrawiam.
 

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

18-12-2020 [23:47] - St. M. Krzyśków... | Link:

Zamierzam temat poszerzyć tzn. uogólnić. Dzięki za uwagi, mam nadzieję, że nie pokomplikuę sobie i innym drogi do prawdy. Lasy Państwowe zawsze darzyłem respektem. Pozdrawiam.