Gdzie się nie ruszy, toczy się za nią - dudniący jak echo - epitet „kłamczucha”, ale po niej spływa wszystko, jak deszcz po kaczce. Nauczona odwracać kota ogonem, słysząc za sobą okrzyk, że jest kłamczuchą bez honoru odwraca się i z uśmiechem odpowiada, że zdrowia życzy – bo to przecież nie z nią coś jest nie tak.
Dzisiaj podsumowywała rok swoich rządów, bo niezauważenie już cały rok minął, jak męczymy się ze sobą. Było w tym podsumowaniu, co oczywiste, głównie o sobie, ale oczywiście musiało być coś w jej stylu i o tych, co brużdżą i patrzą, jakby tu kij w szprychy wsadzić:
- Chciałam zmienić relacje między rządem, a opozycją, chciałam doprowadzić do tego, by była normalna debata na argumenty, a nie ciągła kłótnia i wojna. Ręka, którą wyciągnęłam do opozycji, zawisła w próżni – nie było dialogu wtedy, nie ma i teraz. Szkoda
- Może moi polityczni oponenci nie są do tego przyzwyczajeni, ale jak się rzetelnie pracuje, to wszystko jest realne. (…) To ponad 30 projektów, które wpłynęły albo wpłyną na poprawę jakości życia Polaków
Od siebie dodam, ze wyciągać rękę do zgody, to piękny gest, tylko jeżeli dłoń jest w pięść zaciśnięta, to można co najwyżej zrobic żółwika, jak Tusku z Putinem. Uścinąć pięści sie nie da. A co nawyków oponentów, to cała nasza nadzieja tkwi w tym właśnie, ze nie będą one w niczym przypominć tych demonstrowanych przez panią premier.
I na koniec znowu coś z drobiu, ale tym razem nie kury, ani gęsi, ale indyk:
- Moim marzeniem jest, bym mogła stanąć w tym samym miejscu za 4 lata...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3116