Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Dlaczego zachwyca?
Wysłane przez izabela w 31-10-2020 [11:19]
W warszawskim Muzeum Narodowym możemy do 20 grudnia oglądać wystawę malarstwa polskiego XIX wieku, zatytułowaną „Polska. Siła obrazu”. Wystawa prezentuje dzieła najwybitniejszych polskich artystów, m.in. Stanisława Wyspiańskiego, Aleksandra i Maksymiliana Gierymskich, Jana Matejki, Leona Wyczółkowskiego, Józefa Mehoffera, Olgi Boznańskiej, Józefa Brandta, Józefa Chełmońskiego, Ferdynanda Ruszczyca, Konrada Krzyżanowskiego, Jacka Malczewskiego, Wojciecha Weissa, Jana Stanisławskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków, Witolda Wojtkiewicza, Władysława Ślewińskiego, Artura Grottgera, Józefa Simmlera, Juliana Fałata, Zbigniewa Pronaszki. Ekspozycja swoją premierę miała w styczniu tego roku we Francji w Muzeum Louvre-Lens. Tam zatytułowana była "Pologne 1840-1918. Peindre l'ame d'une nation" ("Polska 1840-1918. Namalować ducha narodu").
Wystawa cieszyła się i cieszy dużym powodzeniem ale rodzimi koneserzy sztuki oczywiście kręcą nosem. Matejko, Chełmoński, Kossak. Patriotyzm, nacjonalizm - a fe!.
Zastanówmy się więc nad wartością dzieła sztuki. Wszyscy czytelnicy zgodzą się zapewne chętnie, że „ Dama z łasiczką” ( a raczej „ dama z gronostajem” ) to piękny i wartościowy obraz. „ „Panny z Awinionu” Picassa to obraz niewątpliwie wartościowy ( niejedno można by nabyć za pieniądze uzyskane z jego sprzedaży) lecz tytułowe panny nie każdemu przypadną do gustu. Jeleń na rykowisku podoba się wielu ale zamienić go można co najwyżej na flaszkę taniego wina.
Jeleń na rykowisku w powszechnym mniemaniu dziełem sztuki nie jest ( upodobanie do takich widoczków skrzętnie się ukrywa), Picassa wypadałoby cenić, Matejkę tolerować, a namiętnie wielbić na przykład wyrafinowane grafiki Belmera. Wkraczamy tu na teren socjologii odbioru dzieł sztuki, interesuje mnie jednak bardziej odpowiedź na pytanie czym jest dzieło sztuki, skąd się bierze i na czym polega jego wartość.
Zgodnie z definicją J. Lairda ( J. Laird „The Idea of Value”, Cambridge 1929 ) dzieło sztuki ma wyłącznie wartość „z wyboru” ( elective). Jeden lubi impresjonistów a inny Nikifora. Obraz piękny dla Jana jest odrażający dla Wojtka. Wartość dzieła sztuki jest w tym rozumieniu pochodną satysfakcji czerpanej z kontaktu z tym dziełem i tak jak wartość wszelkich przedmiotów satysfakcji podlega łatwo relatywizacji. Wartość jest względna bo jest wartością „dla kogoś” nie tylko w sensie „ w oczach jednostki ”lecz w sensie utylitarnym, w sensie przydatności. Jak pisze E. Goblot ( “La logique de jugements des valeur” , Paris 1927 ) “ pożywienie ma wartość dla wszystkich istot żywych, ale właściwy interwał muzyczny tylko dla osoby z wyrobionym uchem”. Choć Goblot mówi tu o względności wartości dzieła sztuki w jego przykładzie zawarte jest implicite przeświadczenie, że istnieje coś takiego jak „ właściwy interwał” tylko nie każdy potrafi go rozpoznać, tak jak nie każdy potrafi rozpoznać rocznik i zalety wina. W takim rozumieniu sztuki gdzieś w idealnej przestrzeni istnieje właściwa harmonia czyli relacja miedzy częstotliwościami dźwięków i barw – tak jak wzorzec metra w Sevres pod Paryżem- i dobry mierniczy, czyli krytyk potrafi utwór muzyczny czy obraz jednoznacznie ocenić. Właściwy interwał według Goblot to taki, który nie rani ucha- dodajmy ucha wyrobionego. Słuchacze Warszawskiej Jesieni zmuszeni są chyba z tej definicji zrezygnować. Jeżeli utworem muzycznym można nazwać kopanie fortepianu, jeżeli jako dzieło sztuki traktuje się wypchane przez Katarzynę Kozyrę zwierzęta oraz fekalia prezentowane przez Nowickiego na wystawie w Orońsku, jeżeli artysta aktem woli potrafi zmienić w dzieło sztuki zepsutą lalkę ( Hasior), czy nawet polny kamień, musimy pogodzić się z faktem, że od czasów Goblot rozumienie sztuki się zmieniło.
Nie da się zdefiniować dzieła sztuki inaczej niż „sztuką jest to co w intencji stworzenia dzieła robi artysta”. To nie dzieło sztuki dzięki swej doskonałości pozwala rozpoznać artystę w tłumie zwykłych śmiertelników. To artysta swą boską mocą zamienia zwykły przedmiot w dzieło sztuki.
Kim jest zatem artysta? Odpowiedź – to ten, który stworzył wspaniałe dzieło sztuki wykluczyliśmy wyżej. Odpowiedź – to ten , który uzyskał odpowiednie uprawnienia można uznać za humorystyczną nawet w krajach postkomunistycznych. Nie mieści się w tej definicji nie tylko Nikifor lecz nawet Van Gogh. Zauważmy jednak, że każdy artysta- z dyplomem czy bez dyplomu – musi zostać odkryty, ktoś musi uruchomić proces nadania wartości jego dziełom.
John Laughland w swej znakomitej książce „ The Tained Source” ( Werner Books 1997 , miałam przyjemność tłumaczyć tę książkę dla wydawnictwa Antyk ) opisując w rozdziale poświęconym problemom monetarnym dobra, które w różnych czasach pełniły rolę waluty ( sól, okrągłe głazy na wyspie Yap, papierosy w krajach bloku wschodniego ) słusznie wskazuje, że towar staje się środkiem płatniczym nie przez swą użyteczność( sól, złoto, srebro, platyna) względną rzadkość ( złoto, platyna, papierosy w stanie wojennym ) czy różne inne zalety. Wartość pieniądza nie opiera się też współcześnie na parytecie złota, ani - jak chcieli marksiści- na wartości pracy ludzkiej. Pieniądz to zaufanie do trwałości umowy społecznej, która za tym pieniądzem stoi. Należałoby zastanowić się jakie cechy niektórych dzieł sztuki sprawiają, że są one bardzo mocną i stale zyskującej na wartości walutą.
W odpowiedzi na pytanie co stanowi istotną wartość dzieła sztuki możemy odpowiedzieć. Nie jest nim piękno, bo kryteria estetyczne są zmienne i relatywne do gustów jednostki. Nie jest nim niepowtarzalność, bo wówczas niezwykle cenny byłby kawałek skóry z liniami papilarnymi. Nie jest nim rzadkość, bo niezwykłe rzadkie psy albinosy eliminuje się z hodowli. Nie jest nim wiek, bo rysunek z czasów Picassa można kupić na pchlim targu za kilka euro. Nie jest nim wartość prestiżowa, wręcz przeciwnie dopiero cena czy powszechne uznanie przynosi prestiż właścicielowi.
Dzieło sztuki ma wartość rynkową jeżeli stoi za nim jak za głazami na wyspie Yap bardzo skomplikowana forma społecznej umowy. I to jest jedyna jego wartość wymierna.
Komentarze
31-10-2020 [12:00] - rolnik z mazur | Link: " Sztuka to rewolucja" J.
" Sztuka to rewolucja" J. Beuys i dalej każdy może być artystą. Owszem każdy może być artystą ale nie każdy artysta stworzy wartościową sztukę - to już mój dopisek. Poza tym tekst jak zwykle prima sort. Pzdr
31-10-2020 [13:24] - Lech Makowiecki | Link: Pani Izabelo. Ludzie tęsknią
Pani Izabelo. Ludzie tęsknią do piękna. Wiem, wiem, różne gusta i guściki. Ale piękno skończyło się w sztuce wraz z hochsztaplerką; np. za utalentowanym Picassem podążyło mnóstwo beztalencia i nieudaczników, przypadkowość nazwano sztuką (krytycy!) i wyceniono ją uznaniowo, bezczelnie wysoko... Zbyt wysoko. . Dlatego wciąż będziemy tęsknić do muzyki Mozarta czy Chopina, do obrazów wielkich mistrzów Renesansu czy greckich rzeźb... Brzydota zaśmieca nam dusze... Piękno zachwyca...
31-10-2020 [14:08] - NASZ_HENRY | Link: Cena sztuki zależy od
Cena sztuki zależy od ministra od sztuki, ministra Glińskiego ☺
31-10-2020 [16:21] - Marek1taki | Link: Skusiła mnie Pani by
Skusiła mnie Pani by wyobrazić sobie co namalował by dzisiaj Jacek Malczewski. Jak wyglądałyby jego obrazy z dzisiejszej perspektywy. Obłędne koło i Hamleci Polski, a może Cham leci polski?
Największe wrażenie zawsze robiła Melancholia. Jak nic korespondowałaby z nią Pandemia. Na pewno zmieniłby perspektywę i kierunek.
https://pl.wikipedia.org/wiki/...(obraz_Jacka_Malczewskiego)#/media/Plik:Malczewski_melancholia.jpg
Czarna postać, tłum, starcy, okno i parapet by mogły zostać, tylko tłum zmierzałby w odwrotnym kierunku. Z pola.
31-10-2020 [23:50] - jazgdyni | Link: Witaj Izo!
Witaj Izo!
Zgadzamy się, że dobro jest bytem uniwersalnym i rozpoznawalnym w każdym miejscu świata. Prawda?
Czy nie może być tak samo z pięknem? Jeżeli tylko odrzuci się to przeklęte - na pierwszy rzut oka...
Piszesz o obrazach. Więc również o malarzach. Zauważyłem, że zgodnie z powszechną opinią w świecie artystycznym traktujesz nieco protekcjonalnie Matejkę. Dużo w tym racji, na przykład w porównaniu z cudownymi śniegami Fałata. Jednakże nawet ktoś taki, jak Matejko, zdarza się, potrafi stworzyć jeden cudowny obraz, który wszystkich zachwyca.
Nb, pewnie wiesz, że obecnie najdroższym polskim obrazem, kiedykolwiek sprzedanym na świecie, za 82 mln zł. jest „Portret Marjorie Ferry” pędzla Tamary Łempickiej. I nie ma tej wybitnej, polskiej malarki, pośród dzieł wystawy w temacie "... namalować ducha narodu". Faktycznie, nie mieści się w tym... Taka burżuazyjna.Taka fitzgeraldowska, jakby prosto z Gatsbyego. Albo po prostu jest za droga dla Muzeum Narodowego.
Lecz wracając do sedna - według mnie piękno, ważna część wielkiej ludzkiej triady, jest tak samo uniwersalne jak prawda i dobro. Tylko nie każdy to widzi.
Serdeczności wielkie
02-11-2020 [10:57] - ruisdael | Link: Przywołując proces
Przywołując proces historyczny- w malarstwie wielki przełom wystąpił wraz z wynalazkiem fotografii a oparcie się na antykulturze ( tu szpecem jest Krzysztof Karoń) prowadzi nie tylko malarstwo w krainę takich absurdów, że trudno mówić o rozpoznaniu przyczyny klasyfikacji "dzieł sztuki". Waldemar Łysiak w "Malarstwie Białego Człowieka" rozprawił się z "mistrzami " nowoczesnego malarstwa i tejże muzyki. Należy bez ekwilibrystycznych procesów umysłowych wskazać dlaczego król jest nagi- chyba to nie takie trudne.
03-11-2020 [07:48] - izabela | Link: Bardzo dziękuję Państwu za
Bardzo dziękuję Państwu za wnikliwe komentarze i serdecznie pozdrawiam.