Armageddon cz. 13 - jak się boimy, to na duperele nie wydamy

Ciekawe czy prawdę mówi ta analiza z dzisiejszego "Business insider", gdzie optymizmu próżno szukać, czy też raczej opinie z (również dzisiejszego) "Kompasu 2020", co to na "naszeblogi.pl" dr. Kuźmiuk reklamuje wypowiedź p. Glapińskiego, a p. Emilewicz się sobą zachwyca, w dodatku - z niezrozumiałych powodów - o pandemii używających czasu przeszłego.

Z jednej strony na Podlasiu podobno brakuje ludzi do pracy, z drugiej maleją wydatki konsumpcyjne, z kolei niby "100 miliardów w 100 dni", a tu już PFR podejrzewa, że mu z tych rozrzuconych miliardów 3/4 zaraz wróci z powrotem na konto i będzie se mógł porządzić jak panisko (a i tak za obsługę programów "Tarcz" budżet wypłaca do PFR 200 mln rocznie - konkretnie to w tym roku 0,2% maksymalnych przewidzianych do rozdysponowania na dany kwartał środków, w 2021 0,15%, a potem 0,1%, ale za to do 2030 r. włącznie, więc chyba nam się pandemia i jej ekonomiczne skutki nieco zadomowią).

Z tymi "Tarczami" i kontrolami PFR to może być ciekawie (oczywiście dla obserwatorów, a nie dla zainteresowanych, bo im to będzie raczej smutno). Nawet partner jednej z kancelarii prawnych wyraził się (drugi akapit), że choć: "...Kontrola wydatkowania tak wielkich pieniędzy publicznych jest niezbędna i normalna...", to jednak: "...niezmiernie istotne jest to, aby przy dokonywaniu oceny stanu faktycznego były stosowane ogólne zasady postępowania, takie jak praworządność, zaufanie i rozstrzyganie wątpliwości na korzyść przedsiębiorcy – mówi Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy...". Może jeszcze w oparciu o KPA, co?
No to objaśnię p. Gerarda, że PFR jest spółką akcyjną Skarbu Państwa, a nie organem administracji, więc ani o KPA ani o żadnej "praworządności", "zaufaniu" oraz - szczególnie - "rozstrzyganiu wątpliwości na korzyść przedsiębiorcy" mowy nie ma i być nie może, a w kontaktach z innymi, szczególnie tymi od których da się z zyskiem ściągnąć pieniądze, MUSI postępować jak normalny koncern, czyli jechać klientów równo z trawą do gołej skóry, bo inaczej zaraz będzie podejrzenie "lewej kasy", "układów" i w ogóle zaraz wkracza CBA, ABW, QUI-PRO-QUO i Monty Python w jednym. A na taki zestaw to wśród urzędników-korposzczurków zbyt wielu chętnych się nie znajdzie.

Oczywiście obdarowany przedsiębiorca będzie mógł bronić się w sądzie powszechnym (o ile zdoła jeszcze wyskrobać na wpisowe), ale tak się składa że PFR ma (już dziś zresztą) zasoby nieskończone w porównaniu z tym przedsiębiorcą, mieszanka trybu urzędowego i prywatnego też zrobi swoje, a jak wygląda w praktyce walka przed sądem z instytucją tego typu, to kiedyś, przy okazji, opowiem szczegółowo (chodzi o ARiMR i NCBiR - niby różne agencje rządowe, ale sposób działania dokładnie taki sam - zasada nr 1: "Prawdą jest to, co sobie jednostronnie napiszemy i tej wersji będziemy się trzymać do końca, iść w zaparte wbrew wcześniejszym własnym pismom, faktom i zasadom"; zasada nr 2: "To że kogoś wpędzamy w kłopoty to nie nasz problem", gdyż najważniejsza jest zasada nr 3: "CYA", czyli "Cover Your Ass", bo jeszcze żadna biurwa nie dostała po uszach za zniszczenie przedsiębiorcy, a wylecieć z przytulnej roboty jest łatwo).
  
Ale "revenir à notre moutons", od półrocza udających że coś rozumieją z gospodarki - na NBP raczej nie ma co liczyć, chyba rzeczywiście musi wszystko walnąć, żeby zarząd tej szacownej instytucji przestał być tak bardzo zadowolony z siebie (wygląda na to, że przyjęło się, iż TAM trafia się w nagrodę, a nie do roboty), o sytuacji w bankach no to różnie mówią, ale za to eksport się rozhulał (przynajmniej w lipcu i sierpniu, jak jest teraz to nie wiem), choć z drugiej strony konsumpcja zmalała, więc na pieniądze w kieszeniach ludzi jakoś bezpośrednio się to nie przekłada, w ministerstwach trzęsienie ziemi i pożar w burdelu w czasie powodzi, każdy patrzy podejrzliwie na każdego, w słusznym przekonaniu, że jak tylko ktokolwiek będzie postawiony przed alternatywą "ty albo kolega", to jeszcze konkurenta osobiście po schodach na kopniakach pogoni i na zadnich łapkach wróci po kiełbaskę, w związku z czym niczego i nigdzie nie można załatwić, bo wszystko jest zawieszone w próżni, biznacjum i turańszczyzna w rozkwicie, nowy minister rolnictwa twittnął był sobie o "Piątce dla zwierząt", że jest: "...zgodna z humanistyczną filozofią, która ukształtowała naszą cywilizację łacińską..." która to filozofia humanistyczna, czyli końcówka XVI w., była akurat reakcją na kształtującą się wtedy od niespełna trzech stuleci i pod wpływem tomizmu Cywilizację Łacińską (chyba że chodziło mu o jakąś bliżej nieokreśloną cywilizację łacińską, o czym świadczyłyby małe litery), a na dodatek W.Cz. p. Mosbacher nas strofuje, UE i KE zamierza nas karać za mówienie po polsku i jeszcze w dodatku p. Kaczyński stwierdził, że będziemy bronić suwerenności do ostatniego nie przyznanego euro (choć to akurat jest bardzo dobra wiadomość).

Część kolejna Armageddonu nastąpi nieuchronnie, tylko że tym razem zima idzie...