Okruchy Pisma: Czekanie na mannę z nieba

Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. (J 6,26)
 
Naiwności elektoratu ciąg dalszy. O ile nas może ona rozbawiać i przerażać jednocześnie, o tyle Jezus, podchodzi do niej z wyrozumiałością. Co nie przeszkadza Mu z pełna stanowczością jej się przeciwstawić, wskazując jednocześnie na rzeczy istotne: Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec". (J. 6,27) I tu nagle okazuje się że ten elektorat nie jest wcale tak naiwny, gdy idzie o wymagania do niego skierowane: owszem, może Cię i posłuchamy ale najpierw powiedz jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?(J 6,30)
Lecz w dalszym ciągu lud nic nie rozumie. Powołuje się na Mojżesza, który ponoć dał przodkom do jedzenia chleb z nieba. (por. J 6,33)
A Jezus cierpliwie wyjaśnia: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. (J 6,36)
Uwierzyli? Czy mruczeli sobie pod nosem „a świstak zawija…”
 
Historia kołem się toczy. Mimo tego, że od dwóch tysiącleci głoszona jest ewangelia, wciąż nie brak takich, którzy walor sytości brzucha przedkładają nad sytość ducha. Także wśród tych, którzy z chrześcijaństwem się identyfikują. Dobrze o tym świadczy skuteczność demagogiczno-populistycznych obiecanek w kampaniach wyborczych.
 
Wciąż czekanie na mannę z nieba jest powszechniejsze od sięgania po Chleb Życia. Mimo że on zawsze jest na wyciągnięcie ręki.