Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Grecka lekcja

Ryszard Czarnecki , 09.07.2015
To nie jest czarno-biały film. Nie róbmy z Greków wyłącznie darmozjadów, a z Unii Europejskiej świętego Mikołaja. Ale po kolei.

Moje długoletnie już unijne doświadczenie uczy, że jeżeli UE zapowiada, iż w jakiejś sprawie odbędzie się szczyt „ostatniej szansy” albo negocjacje „ostatniej szansy” , to oznacza tak naprawdę, że są to szczyt czy negocjacje… przedostatniej szansy. Z Grecją było tak samo. Zapowiadano, że jeśli Grecy powiedzą „ochi” („nie”), to wówczas nastąpi polityczno-finansowe trzęsienie ziemi i Helladę wykluczą ze strefy euro, a może i UE. Tymczasem, gdy ponad 3/5 Greków pokazało „Trojce”, a więc strukturze obejmującej: UE, MFW (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) i EBC (Europejski Bank Centralny) „gest Kozakiewicza” ‒ okazało się nagle, że dalej jest skłonność do rozmów i może nawet znajdą się dla Aten dodatkowe pieniądze.

Cipras i lekcja Papandreu

Oczywiście nie wiadomo czy premier Cipras i jego partia SYRIZA nie przeciągną liny za bardzo, ale na razie grecki premier licytuje skutecznie. Poparcie dla niego osobiście i jego lewicowo- eurosceptycznej formacji wzrasta.

Aleksis Cipras wyciągnął na pewno wnioski z tego, co zdarzyło się jednemu z jego poprzedników, premierowi Jorgosowi Papandreu. Ten przedstawiciel dynastii Papandreu (premierem był też jego dziadek i jego ojciec), skądinąd mający polskie korzenie, bo jego pradziadek – Mineyko spoczywa na cmentarzu w Wilnie (matka, babcia i prababcia późniejszych trzech premierów Grecji wyszła za pana Papandreu). Też chciał zarządzić referendum, gdy znalazł się pod huraganową presją Berlina i Paryża, ale zanim zdążył to zrobić, musiał podać się do dymisji. Dymisji wymuszonej przez Brukselę, ale tak naprawdę przez główne kraje członkowskie UE: Niemcy i Francję. Tak szczególne zainteresowanie tych państw – wtedy i obecnie – niewielką Grecją nie wynika z troski o integrację europejską i Unię jako taką. Chodzi o znaczące interesy niemieckich i francuskich banków, które od lat pożyczały olbrzymie kwoty zarówno greckiemu państwu, jak i samym Grekom. Berlinowi i Paryżowi zależało i zależy na odzyskaniu pieniędzy lub znaczącej ich części.

Dymisja Papandreu 10 listopada 2011 roku pokazała, że Unia potrafiła sterroryzować grecką klasę polityczną i de facto odwołać szefa tamtejszego rządu. Była to niebywała ingerencja w suwerenne sprawy państwa członkowskiego UE. Skądinąd w tym samym czasie Unia w identyczny sposób wymusiła – grożąc konsekwencjami ekonomicznymi – dymisję premiera Włoch Silvio Berlusconiego. Miał on sporo za uszami, ale to Włosi powinni go odwołać we własnym zakresie, nie pod przymusem „Brukseli”. Wówczas Unia postąpiła symetrycznie, wymuszając dymisję jednego premiera z opcji centroprawicowej (Berlusconi) i jednego z opcji lewicowej (Papandreu stał na czele rządu sformowanego przez grecką partię socjalistyczną PASOK).

Aleksis Cipras wiedział, że jeżeli ulegnie teraz Unii, cofnie się i zgodzi na drakoński plan oszczędności, to natychmiast roztrwoni swój wewnętrzny kapitał polityczny. Doszedł do władzy na fali nastrojów antyniemieckich i antyunijnych jako przedstawiciel partii, która dyktatowi „Trojki” mówiła NIE. Gdyby uległ i zgodził się na kulawy kompromis, byłby to początek jego politycznego zjazdu po równi pochyłej - jak kiedyś Papandreu... Zachował się sprytnie: sam wysyłał do Brukseli kolejne kompromisowe propozycje ugody, w ten sposób pokazując bardziej umiarkowanym Grekom, że on chce negocjować,  to Bruksela – w domyśle pod wpływem Berlina – nie zgadza się na propozycje Aten i chce rzucić dumny naród na kolana.

Metoda Putina

Pozwolę sobie tutaj na pewną, może ryzykowną, analogię, Cipras zagrał tak samo, jak prezydent Putin, który gościł go już dwa razy. Rosyjski przywódca, dokonując aneksji Krymu, znalazł się co prawda w międzynarodowej izolacji, ale uzyskał olbrzymie poparcie wewnętrzne. Tak samo rozegrał to Aleksis Cipras. Faktycznie z relacji UE ‒ Grecja, a raczej „Trojka”‒ Grecja, uczynił element rozgrywki wewnątrzpolitycznej, a z referendum w jakimś sensie plebiscyt swojej popularności i wiarygodności. 38% Greków, którzy głosowali na „ne” („tak”) ‒ głosowało bynajmniej nie za uległością wobec Brukseli i Berlina, a przeciw Ciprasowi i Syrizie.

Skądinąd część wahających się do ostatniej chwili obywateli Hellady można rzec „poczuła krew”, skoro w ostatniej chwili Unia Europejska zmiękczyła stanowisko i wręcz zasugerowała, że nawet przy negatywnym wyniku referendum negocjacje będą kontynuowane (wypowiedź Tuska dla Politico). To musiało pomóc wahającym się, aby zagłosować na „nie” i w ten sposób zwiększyć pole negocjacyjnego manewru dla rządu.

Charakterystyczne, że ci, którzy wcześniej stawiali automatyczny znak równości: głosowane „przeciw” w greckim referendum oznaczać miało samowykluczenie z eurolandu, już dziś tak nie mówią. Okazało się, że była to jednak groźba, zaklęcie, a nie rzeczywistość.

A może warto twardo walczyć?

Niemniej charakterystyczne jest, że zwolennicy twardego kursu po obu stronach zyskują. Dziś w Niemczech minister finansów, a niegdyś szef MSW i od przeszło dekady „numer 2” w CDU, Wolfgang Schäuble zanotował olbrzymi wzrost popularności właśnie dlatego, że był zwolennikiem stawiania Greków na baczność – tak jak zwiększyła się popularność Ciprasa, który Grekom udowadniał, że należy powstać z kolan i nie kłaniać się Berlinowi.

Tyle, że w polityce niemieckiej wciąż decydującą rolę odgrywa kanclerz Merkel, a ona nie wyklucza negocjacji z Atenami. Nic dziwnego: nie chce przejść do historii jako szefowa rządu państwa, które może być oskarżone o początek końca strefy euro albo przynajmniej wyeliminowanie państwa, które było w eurozonie od początku.

Ważniejsze jednak jest co innego: okazało się, że jest „życie po życiu”, że można dać odpór międzynarodowym i globalnym instytucjom finansowym oraz UE jako takiej i nie zniknąć z politycznej powierzchni ziemi. Co więcej, powrót do narodowej waluty – drachmy – nie będzie końcem świata, a sam fakt, że może nastąpić zmusza inne, dużo zamożniejsze kraje do ustępstw na rzecz Grecji.

Czy nie jest to czasem przykład dla innych państw, aby twardo walczyły w UE o własne interesy?

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (08.07.2015)
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1671
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

09.07.2015 11:24

Przedstawię po raz kolejny zestawienie jednego z blogerów porównujące Polskę do Grecji. Pensja minimalna: Polska - 1317 zł, Grecja ok. 4000 zł. Emerytura minimalna: Polska - ok. 500 zł, Grecja ok. 2200 zł. Zasiłek dla bezrobotnych Polska - ok. 700 zł, Grecja ok. 2100 zł. Minimalna renta : Polska - ok. 550 zł , Grecja ok. 2200 zł. Poziom biedy; Polska: zarobki 0 zł, Grecja 1500 zł. Oficjalny dług publiczny: Polska - 920 mld zł, Grecja 400 mld zł. Dlaczego Kopacz straszy Grecją ;-)
Domyślny avatar

darstan

09.07.2015 16:44

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Przedstawię po raz kolejny

Witam, proszę Pana, nie ma co porównywać Grecji i Polski, gdyż są to dwa zupełnie odmienne kraje. Po pierwsze, podejście do wykonywanej pracy i parcie na sukces w Polsce jest nieporównywalnie wyższe, po drugie tam nie było rosyjskiej okupacji, która zrujnowała nasz kraj pod względem intelektualnym, duchowym i gospodarczym. Gdybyśmy startowali z tego samego punktu, który nie był nam dany, to na pewno byliby kilka razy zdublowani. Reszta Europy nie gnoiła by nas jak teraz, bo odsetek mściwych wazeliniarzy, wszelkiej maści szogunów, buli i tym podobnych ....... nie byłby tak wysoki. Dziadek zawsze mi powtarzał ze walczyć trzeba z głową, a jak masz odpuścić to zrób to tak, żeby przeciwnik NIGDY nie stracił do ciebie szacunku i zawsze się ciebie obawiał. Pozdrawiam
Marek1876

Marek1876

09.07.2015 16:34

A wiecie, że mamy w tej chwili w Polsce GRECJĘ RAZY TRZY? Zauważcie, że utajniono raport o ZUS. Utajniono, bo pewnie ktoś w końcu oficjalnie napisał, że zaprzańcy PO-PSL-Bronek doprowadzili ZUS do skraju bankructwa. Na dzień dzisiejszy zobowiązania ZUSu wobec składkowiczów, które powstały w wyniku przyjęcia od składkowiczów składek, to 3000-3500mldPLN. Przy tej kwocie długu, nawet oficjalny klasyczny dług publiczny 1100-1200mldPLN (licząc łącznie z grabieżą OFE, długiem KFD, "poręczeniami i gwarancjami" skarbu państwa) to mały pikuś. Reasumując, zaprzańcy doprowadzili Polskę do GRECJI RAZY TRZY, bo łączne zobowiązania państwa to 4100-4700mldPLN czyli przeszło 1000mld dolarów, przeszło 1000mld euro, a więc trzy razy więcej niż w Grecji. A ekonomia w końcu upomni się o swoje. W Grecji już się upomniała, a w Polsce upomni się niebawem.
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 814
Liczba wyświetleń: 8,067,058
Liczba komentarzy: 10,971

Ostatnie wpisy blogera

  • "Naród wspaniały,tylko ludzie k..." czyli Piłsudski
  • Sportowcy,szpiedzy, handlarze bronią
  • GŁOŚNY RYK UNIJNEJ KROWY. I TYLKO RYK....

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • Jabe, Skoro boi się, jest przez nich sterowany.
  • sake2020, Cykor to właśnie pan.Tak się podlizywać obecnej władzuchnie to trzeba bardzo ją kochać albo bardzo jej się bać.Faktycznie bać się jest czego .Myśli pan,że Tusk albo Omdleusz przeczytają pana tekściki…
  • Jabe, Cykor, znaczy się.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności