Niestety, przykro mi to pisać, ale pomimo starań, tłumaczenia, spotkań (póki jeszcze było wolno) i w ogóle robienia co tylko można, żeby przekonać urzędników odpowiadających za tę nieszczęsną "tarczę", wszystko to "psu na budę"
Tak jak sobie ktoś umyślił "mikropożyczkę" 5 tysięcy złotych dla mikroprzedsiębiorcy (jak wiadomo, mającą podlegać umorzeniu gdy przez pół roku nie zwolni się pracowników), tak i będzie, chociaż p. Abramowicz wykazywał faktyczną iluzoryczność takiej "pomocy".
Choć tyle, że dzięki Prezydentowi mikroprzedsiębiorcy będą zwolnieni z ZUS (i chwała Panu), w dodatku razem z pracownikami, ale już pomoc dla przedsiębiorstw, co to została nazwana "Ponowna Szansa" (czy jakoś tak), to po prostu zbiurokratyzowana machina dedykowana dla podmiotów o pełnej księgowości, skorzystanie z której jest obwarowane jakąś nieprzytomną ilością papierów i będzie trwało co najmniej miesiąc.
Najwyraźniej od 9 marca (spotkanie p. Emilewicz z przedstawicielami branży turystycznej), nikt w Ministerstwie Rozwoju nie zadał sobie trudu, żeby choć z grubsza analizować sensowność tych propozycji w ciągle zmieniającej się sytuacji.
Już zaczynają się pojawiać pierwsze analizy globalne, wprost mówiące o nadciągającej niespotykanej recesji, której rządy różnych krajów próbują stawiać czoła przez zrzut pieniędzy na rynek, ekonomiści prześcigają się w dobrych radach, typu "co robić", choć z takim kryzysem świat Zachodu miał styczność coś trzy pokolenia temu, zaraz po II WŚ, a że w tzw. "międzyczasie" wszystko się zmieniło diametralnie w systemie finansowym świata, no to i radzą jak poparzeni, ale nasi na to - ale nieeee, ulżymy przedsiębiorcom przez niedorżnięcie, a jak się nie podoba, "to niedostosowani muszą wypaść z rynku" (to nie jest moja zgryźliwa opinia, tylko, niestety, wyciąg z cytatu z rozmowy z wysokim urzędnikiem).
Argument, że "co to jest za firma, która nie potrafi przetrwać dwóch miesięcy bez dochodów", świadczy o jednym - kompletnym braku umiejętności liczenia na poziomie szkoły podstawowej.
Jeżeli przyjąć, że firma osiąga dochód netto-netto na poziomie 10% obrotów (kto coś wie na ten temat, orientuje się, że to raczej marzenia, a taka firma to po prostu "bonanza"), to po roku ścisłego oszczędzania odłoży sobie 120% miesięcznych obrotów. Koszty - jak łatwo wyliczyć - to 85%, z czego administracyjne (ZUSy - srusy, czynsze, podatki etc.) to 3/4, czyli - przyjmijmy - 60% miesięcznych obrotów.
A to oznacza, że po dwóch miesiącach taka super dochodowa firma jest bez kasy na cokolwiek.
Przy zysku netto-netto na poziomie 5%, kasy zabraknie po miesiącu.
Rentowność podmiotów średnich, to (realnie) 1-5% netto-netto, a w niektórych branżach mamy już trzeci tydzień z 0% obrotu.
Ponieważ jestem zwolennikiem tezy, że lepiej opisywać nawet najbardziej fantastyczne prognozy co do przebiegu wypadków, żeby potem nie było że to wszystko co się dzieje, to "full-spontan" i pełny odlot, no to podzielę się takim scenariuszem "political fiction", jako że to tylko "fiction" jest jak najbardziej i na pewno nie ma szans na realizację.
Zwróćmy uwagę, że w zasadzie cała ta "tarcza" powstała przede wszystkim w resorcie obsadzonym przez "Porozumienie" premiera Gowina. "Tarcza" w takiej postaci nie ma większego znaczenia, bo to nawet nie przedłuży agonii, ale jest znakomitą okazją do chwalenia się na prawo i lewo tym, że tu, oto, rząd "daje" ćwierć biliona złotych, a tylko od tego pazernego towarzystwa przedsiębiorców zależy, czy zechcą skorzystać jak im się nieba przychyla.
Z tym przychylaniem nieba w dobie koronowirusa, to bym sugerował wstrzemięźliwość w działaniu, bo jak się tego nieba za bardzo przychyli, ot tak, że ręką sięgnął, to się łacno można tam przedwcześnie stawić, na przykład z głodu, a to wcale nie jest taka znowu figura retoryczna, pogadamy za dwa miesiące, jak się ludziom którzy za tydzień wylecą z roboty, skończą pieniądze bez szans na ich zarobienie.
Fikcja? Pogadamy za tydzień, konkretnie 1 kwietnia, to będzie bardzo radykalny "prima aprilis" i to bynajmniej nie z tego powodu, że się Senat zbierze...
Ale wracając do fantazji politycznych.
Wygląda na to, że rozpoczęła się subtelna, dobrze przygotowana gra, która ma na celu doprowadzenia do silnego przetasowania na polskiej scenie politycznej. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby p. Jakubiak nagle był z powagą nagłaśniany od prawa do lewa, prezentując się racjonalniej od kandydatów opozycji (o co zresztą nietrudno, więc niewykluczone że celowo takich wybrano), zwiększając poparcie i to w dodatku bez takiego garba elektoratu negatywnego jak ma Prezydent Duda.
Że sondaże? No to co, pogadamy po 6 kwietnia, nie takie sondaże leciały na pysk z dużo błahszych powodów.
A po co komu p. Jakubiak w Pałacu? No to policzmy głosy w Sejmie i okaże się, że PO (czy tam KO, jeden pies) wraz z Lewicą i PSL-Kukiz, ma wraz z "Porozumieniem" przewagę nad PiS i Solidarną Polską p. Ziobry. A Senat opozycja już ma.
I to dopiero będzie przerąbane.
Trudno mi sobie wyobrazić inny powód drobiazgowego przygotowywania tak durnego programu jak "tarcza" niż ośmieszenie p. Prezydenta, albo - co gorsza - wkurzenie do białości ludzi, którzy być może pierwszy raz nie będą mieli Świąt Wielkiejnocy.
A to bardzo źle rokuje reelekcji, a w konsekwencji nam wszystkim. To znaczy "prawej stronie" oczywiście...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3379
Zdaję sobie sprawę, że teraz nadal musisz się poruszać w zaklętym kręgu stereotypów. To zamknięty zbiór prawideł i elementów, których początek wymyślił XVIII wieczny szkocki filozof Adam Smith i nazwał to ekonomią. Podstawą tego było to zdanie - "Człowiek jest jedynym zwierzęciem, które robi interesy." Coś tam się dodaje, coś skreśla, lecz od tamtych czasów niewiele się zmieniło. Pryncypia pozostały i system jest ukształtowany i jedyny.
Lecz ja pozwalam sobie na rozmyślania i dochodzę do przekonania, że koronawirus jest trigerem, impulsem, który właśnie zapoczątkował potężne zmiany na całym świecie.
To tysiąc razy mocniejszy epizod, niż zabójstwo arcyksięcia.
Wg. mnie świat dozna potężnej przebudowy. I to nie tylko na polu politycznym i gospodarczym, ale we wszystkich aspektach życia społecznego.
Oczywiście, nie będzie to akt natychmiastowy i kompletny - wszystko za jednym zamachem. Siła inercji starego ładu jest ogromna i zmiany będą procesem rozłożonym na lata.
Już dzisiaj widzimy, że podejmowane są próby całkowitej likwidacji pieniądza. Są to zaledwie pierwsze kroki. Ja mogę sobie nawet wyobrazić, że banki (oczywiście z potężnym oporem) znikną zupełnie. Jeden centralny, kwantowy serwer z powodzeniem je zastąpi. I tak dalej, i tak dalej...
Wiesz dobrze, że w całej ekonomii, obrocie gospodarczym, jest potężna porcja pasożytnictwa. Pomiędzy wytwórcą a odbiorcą jest wielki i zbędny łańcuch pośredników - pijawek tuczących się krwią stron każdej transakcji. Z punktu widzenia logiki i zakładając wreszcie dobrą wolę, tak dalej być nie może.
Na dzisiaj trzymam za Ciebie kciuki.
Oczywiście, nie kazdy ma taką mozliwosc, ale to już sobie każdy sam swoje gniazdko sciele.
Czy to znaczy, że należało szukać ratunku wśród programu Budki? Który on zna od kilkunastu dni:)?
To Wasza kompromitacja i nic jej nie przykryje. Jaki POPiS mów jedynie o KonPO, jeżeli wam pozwolą.
czy powinno być ograniczone do wsparcia komunikacji i np. hosteli? Reszta warta dyskusji; to te
firmy, które pozytywnie zaistniały w dobie zarazy. Pół życia spędziłem na tłumaczeniu samorządowcom
jak palcem na wodzie jest pisana turystyka w porównaniu z produkcją. Tą trzeba stawiać zrzutem
pieniędzy. Gdzie tu „rynek"? Zdecydowanie nie tam, gdzie studnia bez dna na jego środku.