Czerwcowa "operacja cenowa" (1)

Na jesieni 1975 roku władze komunistyczne rozpoczęły przygotowania do przeprowadzenia znacznej podwyżki cen żywności.

     Zgodnie z przewidywaniami niezależnych ekonomistów, szybki wzrost płac realnych w latach 1971-1975 stał się źródłem narastających kłopotów. Gospodarka nie była w stanie zaspokoić rosnącego pobytu na sprzedawane po zaniżonych cenach artykuły żywnościowe. Po krótkotrwałym okresie poprawy w 1971 roku zaopatrzenie sklepów spożywczych od 1972 roku stopniowo pogarszało się, rosły kolejki pod sklepami, raporty SB sygnalizowały w 1975 roku załamanie nastrojów społecznych.

    W celu zwiększenia dostaw mięsa do sklepów podejmowano szereg działań „racjonalizatorskich” – zmniejszano jego dostawy do stołówek i bufetów, a także lokali gastronomicznych. W sklepach brakowało jednak nie tylko żywności, ale także wielu artykułów przemysłowych, których jakość pozostawała wiele do życzenia.

   Spore poruszenie społeczne i protesty wywołały planowane zmiany w konstytucji, a przede wszystkim artykuły o sojuszu ze Związkiem Sowieckim i kierowniczej roli partii w kraju. W dniu 5 grudnia 1975 roku wybitny ekonomista prof. Edward Lipiński złożył w Kancelarii Sejmu list z podpisami 59 osób ze świata nauki i kultury, wywodzących się z różnych środowisk, protestujący przeciwko planowanym zmian om i opowiadający się za pięcioprzymiotnikowymi wyborami do Sejmu, niezawisłością sądownictwa, respektowaniem praw obywatelskich, wolnością słowa oraz autonomią szkół wyższych.

   Protesty wykraczały poza nieliczne środowiska opozycyjne, obejmując przede wszystkim Kościół i organizacje  z nim związane. Pewnym echem odbił się list 101, podpisany przez pisarzy, naukowców i artystów, w którym krytyce poddano dotychczasową politykę kulturalną władz komunistycznych.

  Nie licząc się z tymi protestami Sejm PRL na posiedzeniu w dniu 10 lutego 1976 roku uchwalił, przy jednym głosie wstrzymującym się (poseł grupy „Znak”  Stanisław Stomma) nowelizację konstytucji, wprowadzając ww. przepisy.

   W celu ograniczenia rozmiaru „nawisu inflacyjnego” władze od 1973 roku dokonały szereg podwyżek obejmujących wszelkiego rodzaju alkohole, papierosy, usługi pocztowe, telekomunikacyjne, szewskie, krawieckie i pralnicze.

     Władze komunistyczne świadome były konieczności przeprowadzenia podwyżki cen żywności, ale „w naszych dyskusjach – zapisał Józef Tejchma – unikamy słowa, które rodzi strach, choć dobrze wiemy, o co chodzi. Czynimy aluzje, krążymy wokół sprawy, przekonujemy się „ogródkami” i patrzymy w twarze z niepokojem. To kompleks psychiczny po krwawych wydarzeniach 1970 roku. Ktoś jednak musi wydobyć z siebie to parszywe słowo: podwyżka cen mięsa”.

     Nowe inwestycje i zakupu licencyjne nie spełniły nadziei na zmodernizowanie polskiej gospodarki. Kupowane licencje były w chwili podpisania kontraktu spóźnione o kilka lat w stosunku do najnowszych rozwiązań. Opóźnienie to powiększało się jeszcze o czas niezbędny na uruchomienie krajowej produkcji, co negatywnie wpływało na możliwości zbytu na rynkach zagranicznych. Recesja na Zachodzie, będąca konsekwencją drastycznego wzrostu ceny ropy naftowej po wojnie Jom Kipur, dodatkowo ograniczyła możliwości eksportowe polskiej gospodarki, przyczyniając się do powiększenia deficytu handlowego ( w latach 1970-1975 eksport wzrósł o 66%, a import o 104 %). Rozwijanie przemysłu ciężkiego, wymuszone przez plany zbrojeniowe Moskwy, dodatkowo utrwalało archaiczną strukturę peerelowskiej gospodarki.

    Na jesieni 1975 roku powołano pod przewodnictwem wicepremiera Tadeusza Pyki specjalny zespół, który opracował, a następnie przedstawił na początku 1976 roku kilka wariantów podwyżki. W kwietniu 1976 roku premier Jaroszewicz w towarzystwie Pyki zaprezentował wszystkim członkom kierownictwa PZPR założenia „operacji cenowej”. Projekt, który był przedmiotem ostatecznych debat zakładał podwyżkę cen mięsa, przetworów mięsnych i ryb średnio o 69 proc, przy czym lepsze gatunki mięsa i wędlin miały zdrożeć nawet o 110 proc. Ceny drobiu miały wzrosnąć o 30 proc., masła o 60 proc., serów żółtych i topionych o 58 proc., nabiału o 64 proc., jaj o 30 proc., ziemniaków o 22 proc. Podwyżka miała także objąć słodycze, owoców , warzyw, napojów gazowanych i coca-coli. Względy socjalne sprawiły, iż na niezmienionym poziomie miały pozostać ceny pieczywa, wyrobów mącznych, kasz, chudych serów twarogowych, płatków zbożowych, dżemów, marmolad oraz chudego mleka.

    Przy przeciętnych zarobkach wynoszących niewiele ponad 3000 zł, cena kilograma schabu miała wzrosnąć z 56 do 100 zł, szynki gotowanej z 90 do 186 zł, kiełbasy zwyczajnej z 44 do 70 zł, smalcu z 28 do 44, karpia z 44 do 84 zł, a sera edamskiego z 48 do 80 zł.

     Jednocześnie przewidywano przyznanie zatrudnionym w gospodarce uspołecznionej rekompensat, które miały złagodzić oburzenie społeczeństwa wywołane podwyżką. W podstawowym wariancie zamierzano wypłacenie dodatków do pensji, emerytur i rent, uzależnionych od wysokości płac i świadczeń.  Miały one wynieść od 240 do 500 zł miesięcznie. Zdziwienie budzi fakt, iż wbrew zapewnieniom propagandy o trosce o interesy najbiedniejszych, którzy przeznaczali na żywność proporcjonalnie największą część pensji, osoby o najwyższych zarobkach miały otrzymać największą rekompensatę (osoby zarabiające do 1300 zł miały otrzymać 240 zł rekompensaty, a zarabiające ponad 6000 – 500 zł). Nic więc dziwnego, iż w na użytek propagandy posługiwano się nie wyliczeniami kwotowymi, ale procentowymi. Jednocześnie przewidywano podwyższenie zasiłków rodzinnych o 100 zł miesięcznie, a o 150 zł zasiłków dla niepracujących matek, wychowujących dzieci. Wszystkie te wyliczenia nie uwzględniały nastrojów społecznych, co musiało wywołać określone skutki społeczne.

    Szacowano, iż dzięki podwyżce nastąpi ograniczenie dotacji do produkcji artykułów żywnościowych o ponad 105 mld zł. Tak więc podstawowym celem planowanej podwyżki miało być zlikwidowanie efektów wzrostu płac w pierwszej połowie lat 70., wzrostu, który spowodował początkowe poparcie dla I sekretarza KC PZPR - tow. Edwarda Gierka.

    Informacje o planowanej podwyżce wywołały niepokój na Kremlu. W celu uspokojenia „radzieckich towarzyszy” do Moskwy poleciał w tajemnicy premier Jaroszewicz, aby w czasie spotkania z sowieckim premierem Kosyginem przedstawić założenia projektowanej operacji. Kosygin – wedle wspomnień Kostikowa, sowieckiego łącznika z „polskimi towarzyszami” – przestrzegał Jaroszewicza, mówiąc: „Chcecie podjąć decyzję politycznie niebezpieczną, a ekonomicznie nieskuteczną. Czy zapomnieliście o grudniu 1970 roku?”. Równocześnie poddał krytyce zasady przyznania rekompensat, które „są zrobione niedbale, więc każdy zobaczy, że to jakieś oszustwo”. Należy podchodzić bardzo ostrożnie do wspomnień sowieckich aparatczyków, choć niewątpliwie Moskwa nie była w pełni przekonana do szczegółów warszawskiej operacji. W czasie późniejszego posiedzenia BP KC PZPR Jaroszewicz nie ukrywał krytycznego stanowiska Kremla, ale – jak zauważył Tejchma – zreferował sprawę w ciągu dziesięciu minut, „trzymając się kartki, co świadczyło, że nie chciał powiedzieć ani mniej, ani więcej”.

    W dniach 8-9 czerwca centralne władze partyjne zorganizowały cykl spotkań z pierwszymi sekretarzami komitetów wojewódzkich PZPR, na których nakreślono plan działań w ramach „operacji cenowej”. Sekretarze wojewódzcy zrelacjonowali obraz nastrojów społecznych w terenie i wzajemnie utwierdzali się w przekonaniu, że społeczeństwo zaakceptuje planowaną podwyżkę cen. Uspokajano się, że argumentacja władz „pozwala wystąpić przed społeczeństwem otwarcie i w sposób przekonywujący”, choć jednocześnie w wielu wypowiedziach „tkwił głęboko zakorzeniony niepokój wynikający z niedobrych doświadczeń przeprowadzania tego rodzaju operacji w przeszłości”.

    Kierownictwo partii zaakceptowało projekt przeprowadzenie podwyżki, uznając iż koniec czerwca był najdogodniejszym terminem do jej dokonania. Był to początek sezonu urlopowego, co pozwalało mieć nadzieję na spokojniejsze przyjęcie podwyżki przez Polaków.

    Na posiedzeniu w dniu 21 czerwca Rada Ministrów zaakceptowała projekt podwyżki, a dwa dni później Jaroszewicz skierował projekt do Sejmu, wraz z wnioskiem o uzupełnienie porządku obrad w dniu 24 czerwca. Posłowie otrzymali odpowiednią dokumentację dopiero w dniu posiedzenia Sejmu.

     W dniach 23-24 czerwca 1976 roku – w ramach „konsultacji sondażowych” - przeprowadzono spotkania z aktywistami partyjnymi z największych zakładów przemysłowych i wybranych gmin. Przewidywano bowiem, iż w czwartek 24 czerwca premier Jaroszewicz przedstawi wieczorem w Sejmie projekt podwyżki, poddając go jednocześnie „pod konsultacje społeczne”. W tym celu w dniu następnym zaplanowano przeprowadzenie „konsultacji społecznych” , czyli zebrań aktywu partyjnego i zaufanych bezpartyjnych, które miały wyrazić poparcie dla decyzji władz i w ten sposób je legitymizować. W sobotę 26 czerwca miał ponownie zebrać się Sejm, aby formalnie uchwalić ustawę o podwyżce, która miała wejść w życie z dniem 28 czerwca 1976 roku.

CDN.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

22-06-2015 [08:57] - NASZ_HENRY | Link:

Ale lokomotywy miały potanieć ;-)

Obrazek użytkownika Vrs von Bierlin

23-06-2015 [08:09] - Vrs von Bierlin | Link:

Polska na pewno zaopatrywała nie tylko ZSRR ale wiele demoludów na całym świecie. Dowodem była gigantyczna nadprodukcja i załamanie opłacalności produkcji rolnej, które w 1989 nastąpiły niemal z dnia na dzień. Dowodem z pierwszej ręki były dla mnie następujące fakty. Ojciec prowadził zespół architektonicznych usług projektowych na Mazowszu. Nawet w latach 80 - inwestorzy walili do biura drzwiami i oknami. Zespól liczył na pewno ponad 100 projektantów i wszyscy mieli pełne ręce roboty. Po 1989 nastąpiło załamanie. Ojciec nie zaprojektował żadnej obory, chlewni, kurnika, a nawet pieczarkarni, czy przechowalni owoców (w czym się specjalizował. Odtąd projektował co najwyżej domy mieszkalne, a rzadziej warsztaty samochodowe, czy hotele. Kolega świetny student SGGW, który pożyczył od nas zestaw projektów, bo zamierzał rozwijać gospodarstwo rolne. Oddał projekty i powiedział, że wszystko przestało się opłacać i zatrudnił się w zagranicznej szwedzkiej firmie Alfa Laval. Inna koleżanka pochodząca z niezwykle zamożnej rodziny sadowniczej, która młodo odziedziczyła wielki sad, co prawda go nie "wyrąbała" i po latach doczekała jego ponownej opłacalności, ale w owym czasie by nie zbankrutować została "królową tektury falistej". jeszcze inny kolega jeździł na truskawki do Norwegii i budował tam norweskie domki, a kiedy się trochę dorobił to został potentatem handlu zabawkami z Chinami.