Polska ma udowadniać, że nie jest „wielbłądem”...

Przedstawiam zapis mojego wywiadu, którego udzieliłem dla Radia WNET.

Witam Państwa, moim gościem jest eurodeputowany Ryszard Czarnecki.
- Witam Pana, witam Państwa. Kłaniam się z Brukseli. 
Na początek echa wizyty marszałka Senatu w Brukseli - jakie one są  i co Pan o tym sądzi? 
- Sądzę że Pan marszałek oczywiście powinien do Brukseli przyjechać - tu może Pana zaskoczę, ale zupełnie w innym charakterze. Pan marszałek Senatu zgodnie ze stuletnią tradycją jest jako szef izby wyższej opiekunem Polaków mieszkających poza Polską i powinien przyjechać do Brukseli, żeby spotkać się z Polakami tutaj mieszkającymi :  z żołnierzami generała Maczka, z polską arystokracją ,która to niosła sztandar polskiej Niepodległości przez dziesiątki lat, z tymi którzy przyjechali tutaj „za chlebem”. Z nimi się powinien pan marszałek spotkać. Niestety się nie spotkał, on wolał skarżyć się na własny kraj. I to jest negatywne. 
A ta skarga na pewno była z przyjemnością słuchana przez polityków  w Parlamencie Europejskim. 
- Ja nie wiem czy z przyjemnością, natomiast na pewno pan marszałek Grodzki przechodzi do historii jako taki swoisty „pożyteczny idiota”. Proszę wybaczyć sformułowanie Lenina, który właśnie nazywał tak tych ludzi, którzy grają w cudzym scenariuszu jakieś role. Oczywiście jest wygodne dla niektórych na Zachodzie, aby ludzie w Polsce zwłaszcza ,na stanowiskach, dawali im miecz czy maczugę do ręki,bo w ten sposób Polska może być atakowana. Przecież tak naprawdę te wszystkie ataki na Polskę służą ograniczeniu konkurencyjności polskiej gospodarki, o to tutaj chodzi, a do tego wykorzystywane są pewne preteksty. Polska rośnie w sensie ekonomicznym, także politycznym, ale tutaj chodzi przede wszystkim o aspekty gospodarcze i dlatego należy wymyślać takie preteksty, takie płaszczyzny, żeby Polska musiała się tłumaczyć, że nie jest wielbłądem. Oczywiście w ten sposób pozycję gospodarczą Polski starają się ograniczać nasi "partnerzy" w Brukseli. 
Powiedział Pan „cudzy scenariusz”. Kto ten scenariusz napisał? 
 - Na pewno w interesie szeregu państw Europy Zachodniej, od nas większych, od nas nieco mniejszych nie jest istnienie silnej,rosnącej w wymiarze ekonomicznym i politycznym Polski. Tego typu blokady na koło  „polskiego samochodu” są mile widziane. To jest po prostu kwestia pewnej konkurencji międzynarodowej, a że znajdują się ludzie, którzy chętnie dostarczają ten piasek,który sypie się w tryby polskiej maszyny to już jest inna sprawa i wymaga to naszego moralnego potępienia.  
Na pewno Pan oglądał wczorajsze wystąpienie prezydenta Trumpa.  Jak Pan je odebrał?  
 - Prezydent Trump, on jest oczywiście wyjątkowy, ale w tej kwestii nie jest wyjątkowy. Dla niego polityka zagraniczna jest zakładnikiem polityki wewnętrznej. On ma w tym roku wybory, on dzięki procedurze impeachmentu czyli próby odsunięcia go od urzędu prezydenta już zyskał 6%, a teraz zyskuje kolejne. Amerykanie jednoczą się wokół niego, w sytuacji pewnego zagrożenia, potencjalnego zagrożenia. W związku z tym w jego interesie nie jest wojna, w jego interesie jest demonstrowanie tego,  że Ameryka jest „Great Again”. Jest znowu wielka, znowu silna, działa, reaguje, a nie jest strusiem, który chowa głowę w piasek i pozwala wybijać amerykańskich dyplomatów. Ta cała sytuacja służy Trumpowi. Nie służy mu wojna. Jemu służy pokazanie, że Ameryka pod jego rządem jest „Great Again”, jest znowu wielka, znowu silna, reaguje. Nie tak jak w przypadku pani Hillary Rodham Clinton, która była sekretarzem stanu w tym czasie, kiedy zabijano amerykańskich dyplomatów Benghazi i dlatego Trump który zyskał 6% poparcia w czasie impeachmentu, czyli tego teoretycznego odsunięcia od prezydentury, teraz znów zyskuje. Znowu Amerykanie się wokół niego jednoczą. Co do Unii Europejskiej - pani przewodnicząca Komisji Europejskiej na szczęście jest zwolenniczką zacieśniania więzów euroatlantyckich. Ona rozumie, że Ameryka jest ważna, że Ameryka jest bardziej potrzebna Europie niż Europa Ameryce, chociaż jest to oczywiście wspólny interes.