Płatnicy netto dają do UE - i biorą ...

Oto zapis radiowego wywiadu, jakiego udzieliłem red. Antoniemu Trzmielowi. Rozmowa była emitowana w Polskim Radiu - PR 24
W studiu Antoni Trzmiel, dziennikarz Telewizji Polskiej i jego gość. A gościem jest Ryszard Czarnecki, europoseł do Parlamentu Europejskiego, Prawo i Sprawiedliwość. 
 - Witam Pana, witam Państwa 
Panie Pośle, za moment ważny szczyt Unii Europejskiej, premier Mateusz Morawiecki jedzie, co jest najważniejsze do wynegocjowania? 
-  Wiemy, że ten szczyt zajmie się polityką klimatyczną. Uwaga, tutaj pewne rozdwojenie jaźni widzę w Unii, ponieważ Komisja Europejska zapowiedziała ustami swojej nowej niemieckiej przewodniczącej, że po stu dniach urzędowania przedstawi swoją wizję polityki klimatycznej i unijnej neutralności klimatycznej do połowy tego wieku. I to ma nastąpić do połowy marca, a tutaj Rada Europejska nie chce czekać na Komisję Europejską, więc zobaczymy czy może decyzje podejmowane w Brukseli w połowie grudnia będą tożsame z tym, co również w Brukseli, a może w Strasburgu będzie Komisja Europejska przedstawiać. 
Parlament Europejski już ogłosił strajk, alarm klimatyczny, przed chwilą głos zabierał Janusz Wojciechowski, polski komisarz do spraw rolnictwa w całej Unii Europejskiej i podkreślał, że decyzje są w rękach państw członkowskich, że on będzie bronił europejskiej polityki rolnej. Ona jest zagrożona? 
- Na pewno jest tak, że ekolodzy, Zieloni preferują w praktyce te wielkie gospodarstwa, gospodarstwa wielkohektarowe, bo one są siłą rzeczy bogatsze i łatwiej jest im wprowadzać pewne standardy ekologiczne, tak to nazwijmy trochę w skrócie. Tymczasem nie można abstrahować -  i tutaj nasz polski komisarz ma rację w stu procentach - nie można abstrahować od obecnej struktury rolnej Polski na przykład, także Polski, gdzie jednak przede wszystkim siłę podstawową stanowią gospodarstwa małe i średnie - gospodarstwa rodzinne. Nie można ich przekreślać. Nie można ich dyskryminować. I cieszę się, że mamy człowieka w Brukseli, który będzie generalnie bronił CAP (Common Agricultural Policy), Wspólnej Polityki Rolnej, ale będzie także bronił interesów polskich rolników, co jest szczególnie ważne, ponieważ Polska jest jednym z dwóch krajów w Unii, obok Grecji, o największym procencie ludzi zatrudnionych w rolnictwie.  
- Jeszcze niedawno Wasz lider, Jarosław Kaczyński zapowiadał, że dzięki środkom unijnym kolejne środki trafią do polskich rolników właśnie z dbałości o dobrostan zwierząt. 
 - Tak  i tu od razu powiem, że jeżeli Pan mnie zapyta o możliwości manewru i skutecznej presji negocjacyjnej w trakcie tych rokowań odnośnie nowego budżetu siedmioletniego Unii Europejskiej na lata 2021-2027, to ja tutaj widzę obecnie większe możliwości odwrócenia tego fatalnego projektu budżetu, pod którym się podpisała komisarz Elżbieta Bieńkowska, która zakończyła urzędowanie raptem dziesięć dni temu, z końcem listopada... 
To był projekt poprzedniej Komisji Europejskiej. 
- Tak. To projekt poprzedniej Komisji, ale który cały czas jest na stole. Otóż, ja tutaj widzę możliwości istotnych, daleko idących korekt właśnie, gdy chodzi o obszar rolnictwa. Trudniej będzie, chociaż one też będą, gdy chodzi o korekty finansowe dla Polski w obszarze Funduszu Spójności. 
Chcąc mieć rezultaty, trzeba dać odpowiedni wkład ,jeśli oczekujemy większego wkładu rolnictwa europejskiego w europejski „Zielony Lad”, to potrzebujemy większego wkładu w rolnictwo. To są absolutnie powiązane ze sobą rzeczy – podkreślał komisarz Wojciechowski. Tymczasem wiemy, wszystko na to wskazuje, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską, więc budżet po prostu będzie mniejszy. 
- Tak, myślę, że już pojutrze wybory -jak zwykle w Wielkiej Brytanii w czwartek -  wybory do House of Commons, do Izby Gmin, izby niższej brytyjskiego parlamentu pokażą, kto będzie dominować – a myślę, że będzie dominować „opcja brexitowa” , bo te wybory wygrają Torysi, wygra Partia Konserwatywna z premierem Jej Królewskiej Mości Borisem Johnsonem na czele . I to będzie pierwszy premier, który na Brexicie wygra, bo na razie jego dwóch poprzedników straciło stanowisko na wskutek Brexitu: David Cameron i Theresa May. Natomiast tak, ma Pan rację, Brexit nadciąga i to zwycięstwo czwartkowe, pojutrze, konserwatystów, spodziewane, bardzo prawdopodobne będzie kolejnym krokiem ku Brexitowi.  Aczkolwiek tak naprawdę ja bym się tak nie zakładał, że on  będzie na sto procent 31 stycznia, chociaż jest to prawdopodobne. 
Ale czy to utrudni nam negocjacje, utrudni sytuację, utrudni negocjacje podczas szczytu? Bo my chcemy większego budżetu, dzięki temu więcej trafia do nas, choć jak zauważa „The Economist” także sporo wraca z powrotem – na przykład do Niemiec, które są płatnikiem do wspólnego budżetu. To jedno, ale powiększenie tego budżetu może być trudne – czy mamy w ogóle sojuszników? 
- Po pierwsze „The Economist” zwraca uwagę, że to jest ulica dwukierunkowa, gdy chodzi o środki finansowe. To znaczy płatnicy netto owszem wykładają kasę, ale potem bardzo dbają o to, żeby część tej kasy wróciła z powrotem – czy w postaci wygrywanych przetargów, kontraktów przez różnego rodzaju spółki-córki, które obsługują te projekty europejskie i potem wracają te pieniądze do Niemiec, Holandii, a także na przykład Portugalii – gdy chodzi o firmy infrastrukturalne, drogowe. Ale z drugiej strony one też wracają do tych państw dzięki zmianie struktury budżetu – a więc więcej na badania naukowe, technologie, więcej na naukę, na uczelnie wyższe i tutaj korzystają na tym głównie płatnicy netto, więcej na politykę imigracyjną – a więc skorzystają przede wszystkim te państwa, które imigrantów przyjmują. Pan zapytał się kto jest sojusznikiem? Uwaga, zaskoczę może niektórych – ta instytucja, na którą narzekamy, często słusznie, Parlament Europejski, który się opowiada zawsze za dużym budżetem, a więc dzięki temu kawałek tego tortu dla Polski też będzie większy. Jest tak, że tutaj Rada Europejska, prezydencja fińska stara się również ciąć ten budżet, Komisja Europejska także   – ale Parlament Europejski wychyla to wahadło w stronę korzystną. 
Dobrze, to jeszcze jedno. Panie przewodniczący, Najwyższa Izba Kontroli - wracamy teraz do podwórka krajowego – wykryła liczne nieprawidłowości w finansowaniu inwestycji i remontów realizowanych ze środków publicznych – poinformowano na konferencji szefa Najwyższej Izby Kontroli. Tymczasem jeszcze niedawno nawoływaliście do odejścia Mariana Banasia, teraz to jest rewanż? 
- Myślałem, że Pan mnie będzie pytał o europejski NIK czyli European Court of Auditors, który zresztą mieści się w Luksemburgu, którego członkiem był do niedawna wspomniany przez Pana na początku tego wywiadu pan Janusz Wojciechowski. A więc ja jestem kompetentny, gdy chodzi o „euro-NIK”, Europejski Trybunał Obrachunkowy – tak się nazywa. I zwracam uwagę, że tenże ETO  był sojusznikiem Polski w jednej ważnej kwestii – mianowicie sprzeciwił się propozycji Komisji Europejskiej, aby karać różne kraje w zależności od przestrzegania lub nieprzestrzegania subiektywnie ocenianej praworządności – tyle w temacie europejskiego NIK-u. 
A propos polskiego NIK-u rozumiem już Pan rozmawiać nie chce. To jeszcze jedno. Vera Jourova zapowiada, że chce w Polsce rozmawiać o praworządności. Myśli Pan, że poruszy sprawę Mariana Banasia? 
- Pani Vera Jourova jest komisarzem po raz drugi i myślę, że będzie miała więcej empatii niż pan Timmermans, bo pochodzi  z naszego regionu i sama osobiście stała się ofiarą wymiaru niesprawiedliwości, po sąsiedzku, w Czechach. Mało kto o tym wie, ona siedziała w więzieniu przez miesiąc pod zarzutami korupcyjnymi. Po czym wyszła z więzienia i została oczyszczona i dostała odszkodowanie finansowe-  więc myślę, że ona doskonale wie jak funkcjonuje wymiar niesprawiedliwości i dlatego też, mam nadzieję, może być naszym sojusznikiem, a przynajmniej będzie patrzyła nie przez takie ideologiczne okulary jak pan Frans towarzysz Timmermans. 
„Będę sprawiedliwa, ale nie odpuszczę”- mówiła w Deutsche Welle pani komisarz. Ryszard Czarnecki zaś mówił w Radiowej Jedynce. Dziękuję serdecznie. 
 - Dziękuję bardzo.