"Szef" i Pułkownik (2)

Gen. Kazimierz Sosnowski oraz płk Ignacy Matuszewski należeli do zdecydowanych krytyków układu Sikorski-Majski.
 
       W przededniu wojny francusko-niemieckiej płk Matuszewski bezowocnie prosił Sikorskiego o przydział wojskowy, chcąc walczyć w armii polskiej jako szeregowiec. Został jednak negatywnie zweryfikowany przez komisję lekarską.
 
        Po klęsce Francji gen. Sosnkowski wraz z innymi członkami rządu przedostał się do Wielkiej Brytanii. Natomiast płk Matuszewski w sierpniu 1940 roku oddał się ponownie do dyspozycji Naczelnego Wodza. Sikorski nie raczył jednak mu odpowiedzieć. W tej sytuacji przekroczył w październiku 1940 roku granicę Hiszpanii, gdzie został aresztowany. Po kilkumiesięcznym areszcie w Madrycie został zwolniony i w marcu 1941 roku dotarł do Lizbony. W stolicy Portugalii zgłosił się do polskiej ambasady i po raz kolejny zaoferował Sikorskiemu swoją gotowość do podjęcia pracy.
 
       Sikorski zaoferował mu organizację polskiej misji wywiadowczej we francuskiej Afryce Północnej. Miał jednak podlegać ministrowi Kotowi, na co Pułkownik nie wyraził zgody, wiedząc, iż najbliższy współpracownik premiera nadal prowadzi postępowanie w sprawie rzekomych "nadużyć finansowych" w czasie ewakuacji złota Banku Polskiego.
 
      Po zawarciu przez Sikorskiego układu z Sowietami, nie gwarantującego powrotu do granicy ryskiej, gen. Sosnkowski na znak protestu podał się do dymisji. Wzajemne stosunki pomiędzy Generałem a piłsudczykami uległy zacieśnieniu, czego wyrazem było m.in. konsultowanie z nim kształtu deklaracji ideowej powstającego wówczas w Londynie Zespołu Piłsudczyków.
 
      Matuszewski w pełni podzielał stanowisko „Szefa”, a zapytany o swój stosunek do umowy, przywołał  przykład sowieckiej "Izwiestji" z 3 sierpnia 1941 roku, która nie kryjąc zadowolenia z umowy Sikorski-Majski podkreślała, że sprawa granicy polsko-sowieckiej jest otwarta.
 
     Od tego momentu gen. Sosnkowski stał się niekwestionowanym przywódcą przeciwników polityki Sikorskiego, natomiast płk. Matuszewski nieformalnym rzecznikiem całej opozycji przeciwstawiającej się ugodowej polityce premiera.
 
      Latem 1941 roku Matuszewski postanowił opuścić Portugalię i udać się do Stanów Zjednoczonych. Do Nowego Jorku przybył we wrześniu 1941 roku. Spotkał tam wielu przyjaciół, w tym  Henryka Floyar-Rajchmana i Wacława Jędrzejewicza - którzy przybyli do Nowego Jorku kilka tygodni wcześniej, Maksymiliana F. Węgrzynka i Franciszka Januszewskiego - działaczy polonijnych w USA. Do tego grona dołączył później były konsul RP w Chicago Wacław Gawroński.
 
     W tym gronie narodził się pomysł budowy Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku oraz  Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia.
 
      Od października 1941 roku Matuszewski zaczął regularnie publikować  na łamach nowojorskiego "Nowego Światu" i "Dziennika Polski" z Detroit. W swoich artykułach  akcentował potrzebę prowadzenia suwerennej polityki polskiej, niezależnej od Wielkiej Brytanii oraz Związku Sowieckiego.
 
      Zaniepokojony aktywnością Pułkownika premier zapytał go o powody wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. W odpowiedzi Matuszewski poinformował Sikorskiego, iż  " stan spraw mego kraju zmusza mnie do zabrania głosu i do zwalczania obecnego kierunku polityki Rządu ". Ta wymiana listów była wstępem do kampanii przeciwko Matuszewskiemu zaplanowanej i prowadzonej przez Sikorskiego i jego zwolenników za Oceanem.
 
      Podczas pobytu Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych , w marcu 1942 roku attaché wojskowy RP w Waszyngtonie, płk Władysław Onacewicz zawiadomił Matuszewskiego o wszczęciu przeciwko niemu postępowania sądowego w związku z rzekomą " dezercją z wojska " oraz " samowolnym opuszczeniu Lizbony i przyjazdem do USA ".  Jednocześnie w czasie konferencji prasowej w Waszyngtonie gen. Sikorski wystąpił z gwałtownym atakiem na swoich przeciwników. Pułkownik odpowiedział "listem otwartym", w którym podkreślił, iż "uznał Pan za właściwe przemilczeć w układzie lipcowym z Sowietami sprawę naszych granic wschodnich. Zmusił więc Pan niezależną opinię polską, aby mówiła. (...)" Ministrowie Rządu, któremu Pan, Panie Premierze przewodniczy  próbowali społeczeństwo polskie trzymać w niewiedzy: jeszcze 21 stycznia rb., już po nocie Mołotowa, prof. Stroński w przemówieniu radiowym do Polaków całego świata nazwał wiadomości o dążeniu Sowietów do przewodnictwa w Europie Wschodniej wymysłem Goebelsa ".
 
     Wizyta Sikorskiego w USA zapoczątkowała w polskiej prasie w USA kampanię oszczerstw wobec Matuszewskiego. W obliczu utraty wpływów w środowiskach polonijnych Sikorski uznał, iż należy zdezawuować swych przeciwników za Oceanem.
 
     Do walki z niezłomnym Pułkownikiem włączył się także minister Stanisław Mikołajczyk, insynuując, że gen Sosnkowski stoi na czele " sanatorów ", którzy przez Matuszewskiego mają kontakty z " faszystami ", którzy z kolei kontaktują się z " faszystami " na Węgrzech, w Hiszpanii i we Włoszech.
 
     Sojusznikami Sikorskiego i Mikołajczyka w walce z Matuszewskim okazali się komuniści (Bolesław Gebert, Stefan Arski, Oskar Lange), ukrywający się pod nazwą "postępowej części Polonii". Prowadzili wśród Polonii amerykańskiej działalność agenturalną na rzecz Związku Sowieckiego. Uważając Pułkownika za ważnego wroga, w jednej ze swoich ulotek, którymi zasypywali Polonię, pisali: " Co zacz ten pan? (...) jest on najkrzykliwszym adwokatem krzyżactwa (...). Ten pułkownik nie tylko pijał i polował z Goeringami. Jego reżym naśladował każdą hitlerowską metodę gwałtu i terroru. Na rękach pułkowników Matuszewskich jest jeszcze krew polskich robotników i chłopów. (...) Matuszewski chce Polski nazistowskiej, ponieważ wolna, demokratyczna Polska by nie przyjęła służalców hitlerowskich. (...) Każdy, kto bierze udział w wiecu Matuszewskiego, daje mu halę, pomaga Hitlerowi, zagraża życiom naszych dzieci, bezpieczeństwu naszych domów, uwolnieniu Polski. Bojkotujcie te żmije”.  Jednocześnie na łamach kontrolowanej przez siebie prasy z radością odnotowywali wypowiedzi premiera piętnujące Matuszewskiego i jego zwolenników.
 
     Polemikę z Sikorskim kontynuował Pułkownik na łamach prasy. Analizując treść układu polsko-sowieckiego dowodził, że Sowieci nie dotrzymują warunków umowy. Przypominał także o tysiącach polskich oficerów, którzy gdzieś " zaginęli " i " nie można ich odszukać ".
 
     „Przeciwnicy paktu w redakcji Sikorski-Majski twierdzili mianowicie - pisał Matuszewski - że wobec złych sformułowań pakt osłabia naszą sytuację prawną i moralną wobec Anglii i Ameryki. Polska była ofiarą zbójeckiej umowy Hitler-Stalin. A zatem Polska tylko mogła rozgrzeszyć Sowiety w opinii światowej z ich współpracy z Niemcami. Dla wszystkich ideowo pojmujących obecne zmagania ludzkości dopiero podpisanie umowy polsko-sowieckiej oznaczało uznanie Sowietów za moralnie równego sojusznika. Opinia światowa z samego faktu podpisania przez nas umowy musiała wyciągnąć wniosek, że albo krzywda została przez tę umowę naprawiona albo też krzywdy tej nie było w ogóle. Ponieważ zaś pakt Sikorski-Majski krzywdy nie naprawił, tedy pchnął opinię anglosaską do mniemania, że zajęcie przez Sowiety połowy Rzplitej nie było zbrodnicze, lecz usprawiedliwione " .
 
CDN.